Poczta będzie pilnym uczniem

MZAT
opublikowano: 2012-05-18 00:00

Przychody się kurczą, ale zyski rosną. Ma być lepiej, gdy pocztowcy nadrobią cywilizacyjne zapóźnienia.

Narzekanie na Pocztę Polską (PP) mogłoby być jedną z narodowych dyscyplin nad Wisłą. Niekończące się kolejki, ginące przesyłki, listonosze, którzy nie dzwonią ani razu i niezapomniana aura schyłkowego PRL — to dla przeciętnego Kowalskiego szybkie i łatwe skojarzenia na widok pocztowej trąbki. Walkę ze stereotypami zapowiada powołany w 2011 r. zarząd, który doświadczenia zbierał w sektorze bankowym.

— Wprowadzana od ubiegłego roku strategia daje rezultaty, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Mamy do nadrobienia z górą 20-letnie zapóźnienia: musimy m.in. zmienić system wynagrodzeń tak, żeby rozliczać pracowników za rezultaty, a nie — jak bywało dotychczas — dawać im premie za to, że przychodzą do pracy — mówi Jerzy Jóźkowiak, prezes PP.

Poczta miała w ubiegłym roku 6,38 mld zł przychodów (spadek o 2,1 proc. r/r) przy 158,8 mln zł zysku brutto (wzrost o 154 proc.). Cała grupa PP zanotowała 6,8 mld zł obrotów i 205,9 mln zł zysku brutto.

— 2012 r. zaczęliśmy jeszcze lepiej, bo po raz pierwszy od lat udało nam się zahamować spadek przychodów. Odzyskujemy klientów biznesowych, dla których na początku roku wprowadziliśmy nową ofertę. Chcemy też wprowadzić duże zmiany w Poczteksie, naszej spółce kurierskiej — mówi Janusz Wojtas, który w zarządzie PP odpowiada za sprzedaż i marketing.

Zmiany będą iść w parze z redukcją zatrudnienia. Z tym jednak — przynajmniej na początku — w zatrudniającej ponad 90 tys. osób Poczcie problemów być nie powinno. Do programu dobrowolnych odejść zgłosiło się 2,8 tys. osób, podczas gdy PP oczekiwała… 2,3 tys.

— Nie wymyślamy odkrywczych rozwiązań — wprowadzamyto, co zadziałało u rynkowych odpowiedników w innych krajach, którzy już przeszli restrukturyzację. Tylko na uporządkowaniu logistyki w regionie poznańskim zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt milionów złotych — mówi Mariusz Zarzycki, wiceprezes PP.

Dla Poczty to ostatni moment na głębokie zmiany: cięcia, oszczędności i — na razie nieśmiałe — wprowadzanie technologii mobilnych. 1 stycznia 2013 r. rynek pocztowy zostanie zliberalizowany, a PP — zgodnie z życzeniem właściciela, czyli skarbu państwa — będzie musiała przygotować się do debiutu na giełdzie.

— O terminie debiutu trudno powiedzieć coś bardziej konkretnego, niż „w ciągu kilku lat”. Musimy najpierw poznać wyniki za 2012 r. i przekonać się, jak wpłynie na nas liberalizacja — mówi Jerzy Jóźkowiak.