Przyjęte przez posłów zmiany w budżecie powodują, że obciążenia podatników będą w 2005 r. o 1 mld zł większe niż planował rząd.
Przyjęty w piątek przez posłów budżet na 2005 r. zawiera o niemal 900 mln zł wyższe wpływy i wydatki, niż zakładał projekt przygotowany przez rząd. W praktyce fiskus będzie musiał ściągnąć z podatników o ponad 1 mld zł więcej, gdyż częścią dochodów z podatków budżet centralny dzieli się z samorządami.
— Jest to zwiększenie fiskalizmu. Oczywiście nie jest ono duże, ale kierunek jest niewłaściwy. Boję się natomiast, że jeżeli Sejm nie przyjmie ustaw o KRUS i PFRON, obciążenia wzrosną jeszcze bardziej — twierdzi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
Wirtualne pieniądze
Posłowie założyli, że dochody z VAT wzrosną o 600 mln zł, z PIT o 240 mln zł (z czego budżet uzyska nieco ponad 126 mln zł), z akcyzy o 120 mln zł, a z podatku od gier o 13 mln zł.
— To są optymistyczne założenia. Może przecież okazać się, że gospodarka będzie się nieco wolniej rozwijać i wówczas dochody, zwłaszcza z podatków pośrednich stanowiących dwie trzecie wpływów, będą niższe — twierdzi Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ.
W takiej sytuacji resort finansów może nie być w stanie zrealizować wpływów bez zmiany stawek. To zaś jest najprostsze w akcyzie.
— Uzyskanie dodatkowych wpływów z akcyzy być może będzie wymagało podniesienia stawek — przyznaje Stanisław Kluza.
Problem z realizacją
Zagwarantowanie dodatkowych wpływów nie jest jedynym problemem, przed którym postawili rząd posłowie. Mirosław Gronicki, minister finansów, przekonywał posłów, że 100 mln dotacji na metro może być niewypłacalne z powodów prawnych, a wicepremier Jerzy Hausner ostrzegał zaś, że zmniejszenie o 50 mln zł rezerwy na integrację z UE ograniczy możliwość współfinansowania z budżetu części programów unijnych.
Osobnym problemem może stać się zapewnienie prawidłowiej obsługi zadłużenia publicznego. Sejm obciął wydatki na ten cel o około 700 mln zł.