Kilometr tunelu został zalany ściekami — wynika z wczorajszej informacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. To efekt awarii kolektora prowadzącego do stołecznej oczyszczalni Czajka pod dnem Wisły. Podobna awaria wydarzyła się pod koniec sierpnia 2019 r. Rządowi urzędnicy obwiniają władze stolicy, że przez rok nie wykonały działań zapobiegających awarii.

Ratusz zapewnia, że tuż przed uszkodzeniem rurociąg był sprawdzany i nic nie wskazywało, że ulegnie uszkodzeniu.
Projekt pod lupą
Mimo że w ciągu roku doszło do dwóch awarii, wciąż trudno orzec, co było ich przyczyną i jak należy im zapobiegać. Politycy często wskazują na błędy projektowe.
— Najprawdopodobniej tam były jakieś błędy technologiczne przy projektowaniu tej inwestycji — mówił po ubiegłorocznej awarii wicepremier Piotr Gliński.
Podobne sugestie wyrażali miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie o wadach projektowych oraz wykonawczych mówi natomiast prezydent Warszawy — Rafał Trzaskowski.
Przedstawiciele stołecznego ratusza przypominają też, że w 2005 r., kiedy Warszawą rządził prezydent Lech Kaczyński, rozpoczęto przygotowania do budowy podwiślanej magistrali, rezygnując z wykonania nowej oczyszczalni, która odciążyłaby Czajkę. Liderem konsorcjum projektowego był DHV, a opracowanie wstępnego porównania „wariantów przejścia syfonu pod Wisłą” przygotowywał należący do konsorcjum Prokom. Obecnie DHV nie komentuje jednak zastrzeżeń projektowych zgłaszanych przez polityków. Trudno także namówić do komentowania branżowych specjalistów.
— Na razie nie mamy dostępu do wiarygodnych analiz niezależnych ekspertów, a jesteśmy jedynie świadkami dyskusji polityków. Do ich argumentów trudno merytorycznie się odnieść. Nie mając dowodów, nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że lepszym rozwiązaniem byłaby budowa nowej oczyszczalni zamiast tunelu pod Wisłą. Kolektory pod rzeką działają przecież w wielu dużych miastach, wrocławski ma około 100 lat — przypomina Tadeusz Rzepecki, przewodniczący rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Dotychczas jedyne eksperckie analizy były prezentowane przez naukowców Politechniki Warszawskiej, którzy badali ubiegłoroczną awarię. Wynika z nich, że magistrala ma wady ukryte będące skutkiem splotu kilku zdarzeń prowadzących do osłabienia struktury wewnętrznej tzw. łącznika. To efekt obciążenia mechanicznegow trakcie montażu, nastąpiło także nierówne przycięcie łącznika od strony stali, pulsacje ciśnienia itp. W efekcie doszło do rozszczelnienia rurociągu.
Śledztwo goni śledztwo
Rafał Trzaskowski poinformował wczoraj, że specjaliści Politechniki Warszawskiej oraz Krakowskiej razem z pracownikami Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK) w Warszawie rozpoczęli także badanie tunelu po tegorocznym uszkodzeniu. Sprawę bieżącej awarii będą także wyjaśniać prokuratorzy. Badali też sprawę ubiegłorocznej, ale w maju 2020 r. przekazali sprawę do Centralnego Biura Antykorupcyjnego mającego przeanalizować kwestie ryzyka epidemicznego wynikającego ze zrzutu ścieków do Wisły oraz wyrządzenia MPWiK szkody w wyniku niewłaściwe sprawowanego nadzoru podczas realizacji inwestycji polegającej na modernizacji i rozbudowie Czajki.
Wyjaśnienie przyczyn jest istotne, ponieważ awarie słono kosztują stołeczne MPWiK. Usuwanie skutków ubiegłorocznych usterek pochłonęło 40 mln zł. Wydatki były elementem nakładów remontowych, które w 2019 r., jak wynika ze sprawozdania opublikowanego na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, wyniosły prawie 120 mln zł i były o blisko 42 proc. wyższe, niż planowano. Ze sprawozdania wynika też, że w IV kwartale 2019 r. rozpoczęto przygotowania do budowy nowej nitki przesyłowej.