Polscy łowcy głów są nieźle oceniani
Znajomość sytuacji firm siłą konsultantów
STAŁY KONTAKT: Od kilku lat przychodzą do mnie konsultanci z różnych firm headhunterskich. Reprezentują wielorakie sposoby działania — niektórzy z nich są agresywni i mało profesjonalni, inni tacy, jak — według mnie — być powinni — zwierza się Andrzej Dopierała, dyrektor generalny Hewlett-Packard Polska. fot. GK
Headhunting jest w Polsce młodą dziedziną — specjaliści łowią głowy zaledwie od kilku lat. Jednak wedle obserwacji niektórych zachodnich i polskich szefów, szybko przejęli sposób działania amerykańskich konsultantów.
— „Łowienie głów” narodziło się w Stanach Zjednoczonych i stamtąd przyszło do Europy. Niemieccy konsultanci działają wedle standardów zza oceanu. Dotyczy to również polskich doradców, bowiem nie zauważyłem szczególnych różnic w stylu działania i metodach. Polscy headhunterzy zdążyli poznać już etos tej profesji i nie może zabraknąć dla nich miejsca w nowej rzeczywistości gospodarczej — zauważa Helmut Braemer, prezes AGFA z Warszawy.
Andrzej Dopierała, dyrektor generalny Hewlett-Packard Polska, miał okazję obserwować specjalistów tej branży w Stanach Zjednoczonych i twierdzi, że ich polscy bracia prezentują podobne metody działania, choć ci zza wody wydają mu się bardziej skuteczni. Ich przewaga polega na przedstawianiu mocniejszych argumentów, jakimi starają się zwerbować swoich rozmówców.
Po drugiej stronie
Według Zdenka Bricha, dyrektora ds. sprzedaży i marketingu w Henkel Bautechnik Polska, to właśnie siła argumentów jest wyznacznikiem profesjonalizmu headhunterów. Nie chce oceniać polskich łowców głów, bo jak do tej pory ma kontakt tylko z czeskimi konsultantami.
— Uważam, że w Czechach połowa konsultantów to profesjonaliści, druga połowa zaś improwizuje. Mistrzów tego zawodu można poznać już przy pierwszym kontakcie. Ci wiarygodni wiele wiedzą na temat sytuacji pracownika i jego firmy oraz dysponują silnymi argumentami, dlaczego ich oferta jest atrakcyjna. Nieprofesjonalnym wydaje się, że sprawę wygrają „szybkim strzałem” — dzieli się swymi obserwacjami Zdenek Brich.
Gdzie ci pracownicy
Helmut Braemer twierdzi, że w ocenie klasy konsultanta przydaje się wcześniejsze doświadczenie z przedstawicielami tej profesji. Wtedy można ocenić sposób jego działania nawet po pierwszych pytaniach. Jeżeli od początku nie wzbudzają zaufania, zawsze można odłożyć słuchawkę.
Żeby jednak nie przewrócić w głowach polskich headhunterom, biznesmeni wylewają też na ich głowy kubeł zimnej wody. Polscy menedżerowie skarżą się, że sytuacja wygląda gorzej, gdy przychodzi zlecać konsultantom znalezienie pracowników do firmy. Szef spodziewa się, że otrzyma długą listę kandydatów. Często się zdarza, że „złowieni” nie zaspokajają jego potrzeb.
— Przyczyna tego stanu rzeczy może być dwojaka — albo w Polsce jest zbyt mało specjalistów, albo headhunterzy nie są dostatecznie poinformowani i wyspecjalizowani w swoich polach. Rynek łowców jest wciąż dość płytki — tłumaczy Andrzej Dopierała.