Górnictwo, hutnictwo, przemysł stoczniowy czy kolej mogą pogrążyć budżet i gospodarkę — alarmuje Leszek Balcerowicz, prezes NBP. Ujemna rentowność w tych sektorach wzrosła do 7,6 proc.
Zdaniem Leszka Balcerowicza, szefa Narodowego Banku Polskiego, tolerowanie wysokich strat w górnictwie, hutnictwie, przemyśle stoczniowym czy w PKP zagraża pozostałym branżom i budżetowi państwa.
Szefa NBP niepokoi też narastający dług publiczny.
— Jego poziom jest już niebezpieczny. Nie można wykluczyć scenariusza argentyńskiego, że państwo zbankrutuje. Potrzebny jest pakiet reform strukturalnych — uważa Leszek Balcerowicz.
Jego zdaniem, trudno będzie uzdrowić finanse, utrzymując na garnuszku państwa nierentowne branże. Należy jej restrukturyzować i jednocześnie prywatyzować.
Tymczasem resort finansów liczy na pomoc NBP w obsłudze długu publicznego, która będzie kosztować około 25 mld zł w 2004 r. Ministerstwo zaproponowało bankowi centralnemu dokonanie pożyczki walut na spłatę części długu zagranicznego, przez co spadłyby koszty jego obsługi. Jednocześnie rozwiązana zostałaby część rezerw walutowych NBP.
Ale prezes Balcerowicz stawia sprawę jasno.
— Niewiele możemy przeznaczyć z rezerw walutowych NBP, ponieważ przynoszą one co roku dochód państwu. To nie jest tak, że pieniądze leżą odłogiem. W ubiegłym roku dzięki tym inwestycjom osiągnęliśmy przychód 1,9 mld USD (7,6 mld zł). To więcej niż z prywatyzacji — wyjaśnia Leszek Balcerowicz.
Jednocześnie prezes NBP zapowiada, że prowadził będzie także proces restrukturyzacji na swoim podwórku. Już następuje reorganizacja oddziałów.
— Spada zatrudnienie w sieci terenowej. Prowadzona reorganizacja daje 100 mln zł oszczędności rocznie — podkreśla prezes NBP.
Równocześnie NBP prowadzi inwestycje. Wczoraj w Katowicach został wmurowany akt erekcyjny pod budowę nowej siedziby śląskiego oddziału okręgowego, która ma kosztować około 40 mln zł.