Lubelska spółka chce się mocniej zaangażować w wytwarzanie parafarmaceutyków. Z czasem ma to być dla niej drugie ważne źródło przychodów.
Herbapol Lublin, największy producent rynku zielarskiego, dzięki sprzedaży fitofarmaceutyków, profilaktycznych preparatów roślinnych, chce w tym roku zwiększyć obroty o 5 mln zł. W ciągu trzech lat Herbapol chce w tym sektorze szacowanym na 500-600 mln zł zająć przynajmniej 10 proc. rynku. Na razie ma zaledwie 1 proc.
— Do końca roku wprowadzimy łącznie sześć nowych preparatów. Przez kolejne cztery lata, każdego roku, będziemy wprowadzać następne pięć-sześć produktów — wylicza Robert Neymann, wiceprezes Herbapolu.
— To sektor, który w Polsce i na świecie będzie się rozwijał. Dlatego chcemy również zwiększyć eksport. Liczę, że w ciągu dwóch lat sprzedaż zagraniczna wzrośnie z około 4 proc. do 10 proc. przychodów. Chcemy eksportować zarówno fito- farmaceutyki, jak i dotychczasowe wyroby ziołowe. W tym celu uruchomiliśmy przedstawicielstwo w Moskwie i otwieramy kolejne w Londynie — tłumaczy prezes Neymann.
Na razie produkcję fitofarmaceutyków spółka zleca zewnętrznym producentom we Francji, a konfekcjonuje je również francuska firma Sanofi w Rzeszowie. Taka forma jest dla niej bardziej opłacalna.
— Inwestujemy w badania nad nowymi produktami, bo na tym etapie dobry pomysł jest dla nas ważniejszy niż linia produkcyjna — wyjaśnia Robert Neymann.
Po nierentownym 2002 r. (1,5 mln zł straty) zarząd spółki spodziewa się w tym roku 3 mln zł zysku. Przychody mają wzrosnąć o około 14 proc. — do 143 mln zł. W skład grupy Herbapolu Lublin wchodzą cztery firmy: z Lublina, Białegostoku, Łodzi i Gdańska.
Spółka kontroluje 73 proc. rynku ziół i ma wysoki udział w sektorze herbat owocowych.