Pożyczka dla FUS jest budżetowym fantomem

Jacek Zalewski
opublikowano: 2000-12-14 00:00

„Pożyczka” dla FUS jest budżetowym fantomem

W połowie września 1999 r. ZUS obliczył, że nie jest w stanie wypłacić świadczeniobiorcom Funduszu Ubezpieczeń Społecznych październikowych emerytur i rent. Koalicja AWS/UW przeprowadziła wówczas akcję ratowania wiarygodności państwa. 23 września 1999 r. Sejm w ciągu 48 godzin uchwalił (oddano 211 głosów za, 7 przeciw i 123 wstrzymujących się, przy 119 nieobecnych), Senat nie wniósł poprawek, a prezydent podpisał od ręki — nadzwyczajną nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.

Ponieważ wicepremier Leszek Balcerowicz traktował ustawową wysokość deficytu budżetowego (12,81 mld zł) jako absolutne tabu, zatem rządowi legislatorzy wymyślili kuriozum — „pożyczkę” budżetu państwa dla państwowego funduszu celowego! Większość parlamentarna oczywiście miała pełną świadomość łamania ustawy o finansach publicznych, przyjętej zaledwie rok wcześniej pod hasłem sanacji woluntaryzmu w tej sferze. Trzeba jednak zauważyć, że w tej wyjątkowej sprawie i opozycja zachowała taktowną neutralność.

Króciutka specustawa weszła w życie już 29 września 1999 r. i umożliwiła zaciągnięcie przez FUS „pożyczki” w łącznej kwocie nie większej niż 4 mld zł. Jak łatwo zgadnąć — suma ta została wybrana co do grosza, w kilku transzach, od 1 października do 27 grudnia 1999 r. Emerytury i renty docierały na czas, spokój społeczny został uratowany.

Jedna ze zgłaszanych przez opozycję poprawek zakładała, że FUS musi zwrócić budżetowi te 4 miliardy (z niekapitalizowanymi odsetkami) w nieprzekraczalnym terminie do 31 grudnia 2000 r. Została ona jednak przez Sejm odrzucona, w związku z tym możliwe stało się zaciągnięcie „pożyczki” aż na półtora roku. To sprytne posunięcie całkowicie zdjęło drażliwy temat z budżetu na rok 2000. Transze zwrotne mają wpływać do kasy państwa dopiero od 1 kwietnia do 27 czerwca 2001 r. Jednak analiza planu finansowego FUS na rok 2001 dowodzi, iż o zwrocie legendarnych już 4 miliardów w ogóle nie ma mowy!

Uzasadnienie do rządowego projektu ustawy budżetowej ujmuje tę kwestię następująco: „W planie finansowym FUS na rok 2001 nie przewidziano spłaty w 2001 r. pożyczek z budżetu państwa wraz z odsetkami, ani kredytów bankowych. Ewentualna spłata zadłużenia może jedynie nastąpić w sytuacji osiągnięcia ponadplanowych dochodów własnych, bądź oszczędności w planowanych wydatkach Funduszu”. Każdemu znającemu obecny stan ZUS-owskiej kasy to drugie zdanie wszystko wyjaśnia.

Czy w ogóle warto tropić losy tak drobnej, niemal już zapomnianej kwoty? Przecież wyciekła ona z budżetu na szlachetny cel! Poza tym już 23 września 1999 r. było oczywiste, iż „pożyczka” spisana jest na straty i stanowi po prostu ukrytą dotację dla FUS. Dzięki tej pokrętnej, prawno-rachunkowej sztuczce oficjalny deficyt budżetu państwa w roku 1999 został fikcyjnie utrzymany w ryzach. Już za kilka miesięcy — najpóźniej 27 czerwca 2001 r. — okaże się, że faktycznie był większy aż o 4 mld zł.

Kto jest odpowiedzialny za tak horrendalne przekroczenie deficytu? Bóg i Historia — a konkretnie historia reformy ubezpieczeń społecznych. Co do byłego rządu AWS/UW, to 21 lipca br., z tytułu prawidłowego wykonania w roku 1999 budżetu państwa, uzyskał on już od Sejmu absolutorium.