Około 15 tysięcy robotników zakładów
koncernu Fiat z całych Włoch manifestowało w sobotę w Turynie przed siedzibą
jego dyrekcji przeciwko perspektywie redukcji zatrudnienia w związku z
międzynarodową ekspansją koncernu.
Fiat już sfinalizował sojusz z Chryslerem, a obecnie prowadzi rozmowy z
Oplem.
Załogi kilku przeżywających trudności włoskich fabryk Fiata obawiają się
zwolnień i domagają się gwarancji na przyszłość.
Na czele demonstracji szedł burmistrz Turynu Sergio Chiamparino.
Wśród manifestantów byli przedstawiciele załóg fabryk w Pomigliano d'Arco pod
Neapolem i Termini Imerese na Sycylii, które według nieoficjalnych informacji w
przypadku przejęcia przez Fiata kontroli nad niemieckim Oplem, miałyby ulec
poważnej reorganizacji, bądź nawet likwidacji.
Zaniepokojenie robotników podziela arcybiskup Turynu kardynał Severino
Poletto, który zadeklarował, że podobnie jak związki zawodowe chciałby spotkać
się z dyrektorem generalnym koncernu Sergio Marchionne.
Na razie Marchionne wyraził gotowość przystąpienia do rozmów ze stroną
związkową, ale dopiero po sfinalizowaniu rozmów z kierownictwem Opla. Miałoby to
nastąpić około 20 maja.
Marchionne oświadczył w piątek w Turynie: "Robotnicy mogą być spokojni".
Zapewnił także o gotowości do spotkania się z włoskim ministrem rozwoju
gospodarczego Claudio Scajolą, ale również po zakończeniu rozmów, jakie prowadzi
w tych dniach po obu stronach Atlantyku w sprawie sojuszy koncernu z Chryslerem
i Oplem.
Tymczasem podczas turyńskiego wiecu liderzy związków metalowców uznali
zachowanie dyrektora generalnego Fiata za "nieodpowiedzialne".
Ich zdaniem po sfinalizowaniu rozmów z potencjalnymi partnerami włoski
koncern będzie miał związane ręce i nie uczyni już nic dla ocalenia miejsc pracy
we Włoszech.
Sylwia Wysocka (PAP)
© ℗