Z jednej strony rząd wprowadza plan antykryzysowy, z drugiej utrudnia inwestowanie w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE). Za tydzień rada ministrów zajmie się projektem kryteriów włączania do SSE terenów prywatnych. W zależności od strefy stanowią one nawet 20 proc. włączanych gruntów. We wrześniu projekt był właściwie gotowy.
- Ku mojemu zdziwieniu, w aktualnym projekcie niemal wszystkie poziomy dla kryterium tworzonych miejsc pracy i ponoszonych wydatków inwestycyjnych poszły w górę. W dzisiejszej sytuacji ta propozycja wydaje się nieskoordynowana z planami rządu. Uchwalenie długo wyczekiwanych kryteriów w takim kształcie nie byłoby dobrym pomysłem. Przypomina to trochę gaszenie pożaru benzyną – komentuje Paweł Tynel z Ernst & Young.
Prezesi SSE nie kryją niezadowolenia.
- Te kryteria są dwa razy ostrzejsze od poprzednich. W 15 z 25 gmin, w których jest strefa, nie będziemy mogli rozwijać się na terenach prywatnych - podkreśla Krzysztof Dołganow, prezes Kostrzyńsko-Słubickiej SSE.
- To zły czas na zaostrzanie kryteriów. W ostatnich miesiącach przygotowaliśmy cztery inwestycje według kryteriów z września. Teraz dwie z nich trzeba będzie renegocjować – dodaje Marek Cieślak, szef łódzkiej strefy.
Jakie inwestycje mogą nam uciec? Jak tłumaczy się resort gospodarki? O tym czytaj w dzisiejszym „Pulsie Biznesu”.