Wybór prezesa Narodowego Banku Polskiego (NBP) jest już na ostatniej prostej. Prezydent wskazał na to stanowisko prof. Adama Glapińskiego, a ten w piątek uzyskał pozytywną opinię sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Posłowie poparli jego kandydaturę przez aklamację, więc głosowanie, do którego dojdzie za około trzy tygodnie powinno być jedynie formalnością. Zanim jednak pretendent zajmie fotel szefa banku centralnego musiał odpowiedzieć na pytania parlamentarzystów. Przez ostatnie trzy miesiące przyuczał się roli prezesa w zarządzie NBP i wszystko wskazuje, że na starcie kadencji nowy prezes postawi na kontynuację.

Nowe wyzwania
Adam Glapiński nie ma wątpliwości, że wszyscy przywykli do patrzenia na bank centralny przez pryzmat stóp procentowych. Wie o czym mówi, bo sam zasiadał w Radzie Polityki Pieniężnej. Jego kadencja we władzach monetarnych zbiegła się z walką z globalnym kryzysem gospodarczym i obniżką stóp procentowych do najniższego w historii poziomu 1,5 proc.
— Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych 2-3 latach nie stopy procentowe będą przyciągać uwagę, ale restrukturyzacje banków i stabilność sektora bankowego, finansowego. Tu odpowiedzialność i zakres działania NBP są bardzo duże — wyjaśniał posłom Adam Glapiński.
Jaką widzi na to receptę? Przeniesienie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) do banku centralnego. Jego zdaniem, przykład bankructwa wołomińskiego SK
Banku najlepiej pokazał, że taki ruch jest wskazany, tym bardziej, że to NBP z gwarancjami skarbu państwa udzielał będącej w tarapatach instytucji kredytu refinansowego.
— Wyjęcie nadzoru bankowego z banku centralnego, stworzyło sytuację, że informacje gromadzone są w KNF, a pieniądze w NBP. KNF decyduje, a my wypłacamy — mówił kandydat na szefa NBP i deklarował, że NBP pod jego sterami jest gotów wziąć pełną odpowiedzialność za to, co będzie się działo w systemie bankowym. Namowy Adama Glapińskiego mają szansę spotkać się z życzliwym przyjęciem obecnej ekipy rządzącej.
— To dobry pomysł, żeby KNF trafił do NBP — mówi „PB” Jacek Sasin, poseł PiS i przewodniczący Komisji Finansów Publicznych. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że nad takim ruchem zastanawiają się także w resorcie finansów, ale jego szef Paweł Szałamacha jeszcze decyzji nie podjął.
Bez kontrowersji
O ile większość posłów mogła się poczuć zaskoczona inicjatywą ponownego przeniesienia nadzoru finansowego do NBP, to pozostałe pomysły i wypowiedzi kandydata na prezesa nie wywoływały kontrowersji. Tym bardziej, że od kilku miesięcy w podobnym tonie wypowiada się odchodzący 11 czerwca ze stanowiska Marek Belka. Dlatego nie ma co oczekiwać, że koszt pieniądza będzie niższy.
— Niższe stopy zagroziłyby stabilności naszego systemu bankowego. Doszliśmy prawdopodobnie do tego, co dla nas jest najniższym punktem odniesienia — mówi Adam Glapiński. Jego zdaniem, nad Wisłą nigdy nie było potrzeby ścinania stóp procentowych do zera, bo sytuacja gospodarcza jest diametralnie różna od problemów z jakimi boryka się strefa euro czy USA. Dlatego też przyszły prezes nie chce dyskutować o wyposażaniu banku centralnego w nowe instrumenty, czego potrzebę sugerował niedawno w wywiadzie dla „DGP” wicepremier Mateusz Morawiecki. Nie zamierza także wzorem kolegów z Frankfurtu uruchamiać drukarki pieniądza nad Wisłą. Chce natomiast podtrzymać dobry obyczaj jaki przyświecał bankowości centralnej przez ostatnie ćwierć wieku.
— Będę pilnował, aby to był bank niezależny. Niezależnie jaki będzie rząd w Polsce, nigdy sobie nie pozwolę na publiczne polemiki z ministrem finansów. Chociaż prywatnie możemy ze sobą bardzo żywo dyskutować — zapowiada. Dlatego z dużą ostrożnością wypowiadał się na gorące tematy repolonizacji banków czy pomocy frankowiczom. W pierwszym przypadku nie widzi miejsca na zaangażowanie NBP i podkreśla, że ten proces sam się dokonuje. W drugim przypominał posłom o ryzykach jakie niesie przewalutowanie kredytów. — Przewalutowanie jest kosztowne. Bez NBP bardzo kosztowne, bo oznaczałoby też radykalny problem ze złotym. Z bankiem — pojawi się problem naszych rezerw i wiarygodność międzynarodowej Polski — powiedział.
OKIEM EKSPERTA
Warto dyskutować o roli NBP
TOMASZ KACZOR, główny ekonomista BGK
Na pewno dzisiaj nie widać powodu do obniżenia stóp procentowych. W kontekście tego co dzieje się w gospodarce takie głosy brzmią zdumiewająco. Nie dzieje się nic takiego, co uzasadniałoby takie ruchy. Tnąc stopy nie podniesiemy cen ropy i nie zmniejszymy nadpodaży surowców, które odpowiadają za deflację. Kolejny ruch to będzie podwyżka kosztu pieniądza, chociaż na pewno nie w tym roku. Tym bardziej, że już wkrótce może się pojawić w Polsce inflacja, ceny ropy nie muszą wcale tak mocno odbić, żeby ceny towarów i usług konsumpcyjnych zaczęły znów mocno rosnąć. Kolejne wyzwanie z jakim NBP za chwilę będzie musiał się zmierzyć ma charakter instytucjonalny. Być może potrzebna jest dyskusja o zmianie roli czy instrumentarium banku centralnego. Ten temat przestał już dawno być tabu na świecie. Nie wiem, czy należy coś tutaj zmieniać, ale dlaczego nie podjąć na ten temat rozmowy?
OKIEM EKSPERTA
Warto dyskutować o roli NBP
TOMASZ KACZOR, główny ekonomista BGK
Na pewno dzisiaj nie widać powodu do obniżenia stóp procentowych. W kontekście tego co dzieje się w gospodarce takie głosy brzmią zdumiewająco. Nie dzieje się nic takiego, co uzasadniałoby takie ruchy. Tnąc stopy nie podniesiemy cen ropy i nie zmniejszymy nadpodaży surowców, które odpowiadają za deflację. Kolejny ruch to będzie podwyżka kosztu pieniądza, chociaż na pewno nie w tym roku. Tym bardziej, że już wkrótce może się pojawić w Polsce inflacja, ceny ropy nie muszą wcale tak mocno odbić, żeby ceny towarów i usług konsumpcyjnych zaczęły znów mocno rosnąć. Kolejne wyzwanie z jakim NBP za chwilę będzie musiał się zmierzyć ma charakter instytucjonalny. Być może potrzebna jest dyskusja o zmianie roli czy instrumentarium banku centralnego. Ten temat przestał już dawno być tabu na świecie. Nie wiem, czy należy coś tutaj zmieniać, ale dlaczego nie podjąć na ten temat rozmowy?
OKIEM EKSPERTA
Prezes postawi na kontynuację
ERNEST PYTLARCZYK, główny ekonomista mBanku
Wydaje się, że w najbliższym czasie retoryka nowego prezesa NBP będzie konserwatywna i pełna zapewnień, że z gospodarką wszystko jest w porządku, a deflacja nie niesie za sobą negatywnych konsekwencji. Co za tym idzie, stopy procentowe są na optymalnym poziomie. RPP powstrzymuje się przed obniżkami stóp procentowych w obawie przed zmiennością na rynku walutowym i tym, że po takim ruchu ucierpią banki spółdzielcze. Tylko, że dla tego fragmentu sektora finansowego to nie niskie stopy są problemem, a portfele złych kredytów. Dlatego im szybciej RPP będzie uczyła się swojej roli, tym szybciej powróci do rozważenia obniżki stóp procentowych. Na pewno nowy prezes nie będzie chciał angażować się w kwestie kredytów frankowych. Będzie optował za rozwiązanie, które nie wymaga użycia rezerw NBP i nie tworzy ryzyka systemowego dla stabilności finansowej.
OKIEM EKSPERTA
Prezes postawi na kontynuację
ERNEST PYTLARCZYK, główny ekonomista mBanku
Wydaje się, że w najbliższym czasie retoryka nowego prezesa NBP będzie konserwatywna i pełna zapewnień, że z gospodarką wszystko jest w porządku, a deflacja nie niesie za sobą negatywnych konsekwencji. Co za tym idzie, stopy procentowe są na optymalnym poziomie. RPP powstrzymuje się przed obniżkami stóp procentowych w obawie przed zmiennością na rynku walutowym i tym, że po takim ruchu ucierpią banki spółdzielcze. Tylko, że dla tego fragmentu sektora finansowego to nie niskie stopy są problemem, a portfele złych kredytów. Dlatego im szybciej RPP będzie uczyła się swojej roli, tym szybciej powróci do rozważenia obniżki stóp procentowych. Na pewno nowy prezes nie będzie chciał angażować się w kwestie kredytów frankowych. Będzie optował za rozwiązanie, które nie wymaga użycia rezerw NBP i nie tworzy ryzyka systemowego dla stabilności finansowej.