Producentów stali boli spadek cen

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-08-02 00:00

Europejski kryzys i problemy budowlanki zaczynają dokuczać dostawcom wyrobów hutniczych

Używane m.in. w budownictwie profile stalowe kosztują obecnie 2,6-2,7 tys. zł za tonę. Jeszcze trzy miesiące temu cena była średnio o 100 zł wyższa. Nieco potaniały też stalowe blachy oraz budowlane pręty. Pierwsze kosztują nieco ponad 2,4 tys. zł za tonę, choć trzy miesiące temu trzeba było zapłacić 2,54 tys. Pręty zaś potaniały z 2,22-2,27 tys. zł za tonę do 2,14-2,17 tys. zł za tonę.

— Blachy tanieją, bo wytwórcy walczą o utrzymanie udziałów w rynku. Producenci wyrobów długich byli przygotowani na podwyżki, ale złoty się umocnił, więc z nich zrezygnowali — mówi Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu. Wygląda na to, że nie na długo.

Będą podwyżki

— Różnica między ceną wyrobów gotowych a surowcami jest coraz mniejsza. Jeśli w sierpniu podrożeje złom, który jest naszym głównym surowcem, nie unikniemy podwyżki cen — twierdzi Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.

Podobnie prognozuje Arcelor Mittal Poland (AMP).

— Ceny stali rzeczywiście spadły z powodu obniżającego się popytu w Unii Europejskiej oraz nadwyżki zdolności produkcyjnych w stosunku do popytu. Jeśli nie dojdzie do pogłębienia kryzysu zadłużenia w strefie euro, a ceny będą bliskie kosztom, w wielu regionach można spodziewać się jednak niewielkiego odbicia — twierdzi Sylwia Winiarek, rzecznik AMP. Oprócz europejskiego kryzysu branży zaczynają doskwierać także problemy budowlanki.

— Niezależnie od tego, czy sprzedajemy towary do firm budowlanych, czy nie, jesteśmy obarczani zbiorową odpowiedzialnością i instytucje finansowe coraz ostrożniej podchodzą do współpracy z branżą — twierdzi Przemysław Sztuczkowski.

Dostali rykoszetem

— Trudniej jest otrzymywać limity ubezpieczeniowe na dostawy wyrobów stalowych. Jeśli na przykład jakaś firma budowlana ma problemy, to ubezpieczyciel przychodzi do dostawcy stali i ogranicza albo nawet ścina do zera limity ubezpieczenia na nowe dostawy dla tej firmy — opowiada Jerzy Bernhard.

— Od miesiąca rzeczywiście obserwujemy, że pogorszyły się warunki udzielania przez ubezpieczycieli limitów poręczeniowych na dostawy dla spółek budowlanych — wtóruje mu Sylwia Winiarek.

Dostawcy stali, jeśli chcą sprzedać towar budowlanemu partnerowi, muszą szukać innych form zabezpieczenia. Zabezpieczają się np. na zapasach materiałów budowlanego przedsiębiorcy.

— Rzeczywiście z ubezpieczeniem dostaw towaru jest coraz trudniej, radzimy sobie, ale zdarza się, że osobiście musimy jeździć na trójstronne spotkania i uzgadniać zasady. Jest jeden plus: dotychczas branża budowlana traktowała nas trochę lekceważąco, teraz relacje są bardziej partnerskie — ocenia Robert Wojdyna, prezes Konsorcjum Stali.

Przedstawiciele firm budowlanych twierdzą, że odpowiedzialność za problemy firm w relacjach z sektorem finansowym ponoszą głównie publiczni zamawiający.

— Ściąganie kar i gwarancji z firm budowlanych za opóźnienia w realizacji kontraktów publicznych spowodowało usztywnienie się instytucji finansowych — nie tylko w relacjach z sektorem budowlanym, ale także z kontrahentami — mówi Zbigniew Kotlarek, prezes MSP Polska oraz Polskiego Kongresu Drogowego.

OKIEM UBEZPIECZYCIELA

Ryzyko oceniamy indywidualnie

GRZEGORZ BŁACHNIO

Euler Hermes

Euler Hermes cały czas ubezpiecza sprzedaż swoich klientów do branży budowlanej, jak również udziela gwarancji kontraktowych. Nie stosujemy zasady odpowiedzialności zbiorowej. Ryzyko oceniane jest indywidualnie. W związku z licznymi upadłościami i opóźnieniami w branży budowlanej wielu dostawców i instytucji finansujących podchodzi z ostrożnością do większego ryzyka. Ubezpieczyciele dysponujący aktualną wiedzą mogą trafnie identyfikowaćb zagrożenia zatorami płatniczymi i ostrzegać przed nimi klientów. Dzięki temu dostawcy nie muszą stosować prewencyjnych warunków sprzedaży wobec całego budownictwa, firmy mające pozytywne perspektywy nie padają ofiarą obaw wobec całej branży. Ubezpieczyciele należności, weryfikując rynek, udrażniają więc sprzedaż tam, gdzie jest to możliwe. Natomiast odmowa ubezpieczenia danej transakcji wynika ze złej sytuacji odbiorcy, a nie jest jej przyczyną.