Gdyński Prokom, firma obsługująca centralną bazę danych przy wyborach samorządowych, nie poczuwa się do winy za opóźnienia z ogłoszeniem wyników.
— Winne było oprogramowanie transmisyjne, dostarczone przez firmę Pixel. Prokom wykonał wszystkie ciążące na nim zadania bez zarzutu. Ponadto kilkudziesięciu specjalistów z Prokomu pracowało nad poprawieniem błędów w aplikacji Pixela, a wszystkie dodatkowe prace nie były objęte umową — mówi Ryszard Krauze, prezes Prokomu.
Podkreśla, że gdyńska firma nie odpowiadała za cały system, a firma Pixel nie była podwykonawcą Prokomu. Kontrakt Prokomu opiewał na 4 mln zł.
— Podawany przez prasę koszt obsługi wyborów wysokości 24 mln zł znam tylko z gazet. Prokom podpisał kontrakt na 4 mln zł, a więc niewielką część tej sumy — podkreślił prezes gdyńskiej spółki.
Dodał, że firma od dziesięciu lat obsługuje w zakresie informatyki wybory jako główny wykonawca i nigdy nie miała z tym problemów. W tym roku po raz pierwszy Prokom nie był odpowiedzialny za całość prac. Dlaczego?
— Taka była decyzja PKW — powiedział Ryszard Krauze.
Pixel przyznał się do winy.
— Znaleźliśmy błąd w naszym oprogramowaniu i bierzemy na siebie całą odpowiedzialność za problemy z systemem — przyznaje Tomasz Szeler, dyrektor spółki.
Pixel zrezygnował z honorarium za usługi na rzecz PKW.