Już we wrześniu, wraz z naszpikowanymi elektroniką ciężarówkami umożliwiającymi koordynację pracy, na płytę Stadionu Narodowego wjadą roboty. Największą atrakcją będzie zapewne unoszacy się nad nimi bezzałogowy samolot.
![Elementy Proteusa wystawione na targach CeBIT cieszyły się dużym zainteresowaniem. Wystawa była zasianiem ziarna, które powinno zaowocować konkretnymi zamówieniami w ciągu kilkunastu miesięcy — mówi Piotr Szynkarczyk, koordynator projektu z ramienia PIAP. [FOT. WM] Elementy Proteusa wystawione na targach CeBIT cieszyły się dużym zainteresowaniem. Wystawa była zasianiem ziarna, które powinno zaowocować konkretnymi zamówieniami w ciągu kilkunastu miesięcy — mówi Piotr Szynkarczyk, koordynator projektu z ramienia PIAP. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/2fa18b13-934f-4c0e-86bd-d50e580109d1/6cbcaf28-e639-5340-a41e-c424be604713_w_830.jpg)
Maszyny pokażą, jak radzą sobie z chemikaliami, ogniem, powodzią i innymi katastrofami. To projekt Proteus — zwieńczenie pięciu lat prac 200 naukowców i inżynierów, owoc współpracy 10 instytucji. Niektóre elementy Proteusa pojawiły się na polskim stoisku podczas międzynarodowych targów CEBiT w Hanowerze.
— Celem projektu jest stworzenie urządzeń, które będą towarzyszyć ludziom w sytuacjach kryzysowych. Gdy wybuchnie pożar, dojdzie do skażenia, powodzi czy zawalenia się budynku, bardzo szybko pojawią się na miejscu służby, a urządzenia Proteusa będą je wspomagać i chronić — mówi Piotr Szynkarczyk, koordynator projektu z ramienia Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów (PIAP).
Nie pieniądze, lecz życie
Teraz przed konstruktorami najważniejsze zadanie — integracja systemu w jedną całość, na co naukowcy i inżynierowie mają czas do połowy roku. — Czasem ludzie pytają nas, ile na tym zarobią. A ja mówię, że nie zarobią, ale zaoszczędzą — czas, pieniądze, ludzkie życie. W obliczu zagrożenia chemicznego o wiele lepiej jest wypuścić robota, by pobrał próbki, niż narażać człowieka — mówi Piotr Szynkarczyk. Najbardziej innowacyjnym aspektem projektu jest jego kompleksowość.
— Tego typu systemy wykorzystuje wojsko, ale — jak wynika z naszych informacji — nie ma obecnie takiego systemu w zastosowaniu cywilnym — mówi Damian Pomaski odpowiedzialny za PR Proteusa. Proteus już raz pomagał — przy powodzi w 2010 r. robił model terenu, by ułatwić usuwanie skutków katastrofy.
Sprzedaż z przeszkodami
Przygotowanie prototypu projektu, którego nazwa pochodzi z greckiej mitologii, będzie kosztowało 68 mln zł. Został on w większości sfinansowany przez Unię Europejską, swoje trzy grosze dorzuciła też administracja państwowa. Jeśli Proteus wejdzie do produkcji, jego koszt powinien być dziesięciokrotnie niższy. Czy ten obiecujący projekt znajdzie komercyjne zastosowanie?
— Jego odbiorcą jest administracja — centra kryzysowe, straż pożarna, policja. Od tych instytucji zależy komercjalizacja projektu. Ale mamy też sygnały zainteresowania z innych kierunków, m.in. ze strony powstającej przy ONZ komórki ds. zarządzania kryzysowego — mówi Damian Pomaski.
Nie udało nam się uzyskać komentarza policji i straży pożarnej na temat zainteresowania służb tym projektem. PIAP sprzedał już blisko 100 robotów. Część jest wykorzystywana do rozbrajania bomb.
— Tego typu akcje zdarzają się nawet 200-300 razy do roku. Głównie dotyczą porachunków mafijnych i szantaży, część to efekt działalności domorosłych pirotechników. Większość zgłoszeń to fałszywe alarmy, ale kilkadziesiąt rocznie to prawdziwe bomby — mówi Piotr Szynkarczyk. Jeden robot sprzedawany przez PIAP to koszt nowej, luksusowej limuzyny: ceny wahają się od 50 tys. zł do 1,5 mln zł w zależności od wyposażenia.
— Jeśli system jako całość się sprzeda, będzie to olbrzymi sukces, ale się go nie spodziewam. Oczekuję raczej, że komercyjnie będą wykorzystywane oddzielne fragmenty — mówi Piotr Szynkarczyk.
Smutnym precedensem jest projekt Talos. W jego ramach powstały podobne do czołgów maszyny służące do ochrony granic przed nielegalnymi imigrantami. Po zakończeniu prac badawczych projekt rozpadł się na kawałki. Każdy z konsorcjantów zabrał przygotowane przez siebie urządzenia i będzie je wykorzystywał na własną rękę.
Zanim ukończono projekt, okazało się, że zagrożenie nielegalną imigracją jest dużo mniejsze, niż się na początku wydawało. Nakłady na antyterroryzm rosną zazwyczaj dopiero wtedy, gdy zdarzy się wypadek. Kiedy 17 lat temu podczas akcji zginął pirotechnik, natychmiast znalazły się pieniądze na kupno trzech robotów.