Analitycy Banku Zachodniego WBK podnieśli cenę docelową Trakcji do 15,50 zł i podtrzymali zalecenie „kupuj” tuż po tym, jak spółka specjalizująca się w budowie torowisk dokonała odpisu aktualizacyjnego i zawiązała rezerwę na łącznie 40,1 mln zł.



Według specjalistów, 8-procentowy spadek akcji spółki po tej informacji to doskonała okazja do zakupów, gdyż rynek przereagował informację o odpisach. Podobnego zdania jest Michał Skiba, analityk Ipopemy Securities. Zwraca uwagę, że licząc od zamknięcia sesji poprzedzającej informacje o korektach w finansach do zamknięcia sesji po tej informacji, wartość jednej akcji Trakcji spadła o 98 groszy (w ciągu dnia spadała nawet więcej).
— Znaczenie samego odpisu dla wartości firmy jest znikome. Jeśli chodzi o rezerwę, to przekłada się ona na 54 grosze na akcję. Po upublicznieniu tych informacji cena spadała znacznie bardziej, a więc reakcja rynku była zdecydowanie przesadzona — tłumaczy Michał Skiba, który cenę jednej akcji Trakcji szacuje na 15,30 zł.
— Po tym odpisie nie zmieniam swoich prognoz — dodaje Michał Stalmach, analityk DM Banku Ochrony Środowiska, wyceniający akcje na 15 zł.
Po torach czas na gumę
W ostatnich dniach nieoczekiwaną informację podał też chemiczny Synthos. Zarząd zarekomendował niewypłacanie dywidendy za 2015 r. Efektem była 6-procentowa przecena w ciągu jednego dnia. Rynek liczył na 25 groszy na akcję.
— Brak dywidendy w Synthosie to jednak trochę inna informacja niż odpisy w Trakcji. Synthos miał politykę dywidendową od 2013 r. i był wyceniany z premią do innych spółek chemicznych w Polsce i za granicą. Teraz premia nie ma uzasadnienia, choć fundamentalnie nic się nie zmieniło — uważa Krystian Brymora, analityk Domu Maklerskiego BDM, który na początku marca 2016 r. akcje Synthosu wycenił na 4,60 zł.
Wojciech Kozłowski z Ipopemy Securities i Maciej Wardejn z Wood & Company wypowiadają się w podobnym tonie, wyceniając jednocześnie akcje spółki na 4,70 i 4,50 zł.
Dywidenda nic nie zmienia w myśleniu o Synthosie. Problem polega na tym, że jego akcje kupowały fundusze dywidendowe i teraz mogą je sprzedawać z powodów statutowych.
Na dwóch biegunach
Kurs w zł
14,012,611,29,88,47,05,55,04,54,03,53,0
TrakcjaSynthos
3.03.14
Na giełdzie kosztują około 3,80 zł i zdaniem Wojciecha Kozłowskiego, mimo braku fundamentalnych podstaw mogą jeszcze trochę się przecenić. — Dywidenda niczego nie zmienia w myśleniu o spółce i jej fundamentach. Problem polega na tym, że jej akcje kupowały fundusze dywidendowe i teraz mogą je sprzedawać z powodów statutowych. Stąd może się pojawiać podaż — uważa Wojciech Kozłowski.
Patrząc w przyszłość
Analitycy zwracają uwagę na perspektywy obu spółek. W przypadku Trakcji wynikają one z przetargów, jakie PKP PLK będą finalizować w drugiej połowie 2016 r.
— Po 2016 r. spółka zapowiada przychody rzędu 2 mld zł. Sądzę, że Trakcja może zbliżyć się do tego poziomu w latach 2019 i 2020. Moje pozytywne nastawienie do spółki wynika też z portfela zamówień na 2016 r., w którym poziom inwestycji PKP PLK spadnie, oraz skali działalności poza Polską, która dostarcza spółce około jednej trzeciej przychodów. Nie bez znaczenia jest też przygotowywana przez Ministerstwo Rozwoju nowelizacja ustawy o zamówieniach publicznych i związane z nią zmiany kryteriów przetargowych premiujące liderów technologicznych. Trakcja dzięki inwestycjom w park maszynowy będzie w stanie to wykorzystać — komentuje Michał Skiba.
Michał Stalmach również zwraca uwagę na element sprzętowy. Jego zdaniem, znaczna część przetargów kolejowych ogłaszanych do 2023 r. będzie zawierała w sobie kryterium czasu realizacji, wpływającego na ocenę ofert. Według niego, Trakcja ze swoim doświadczeniem i zasobami maszyn może być tego głównym beneficjentem. Nawet analityk nielekceważący ostatniego odpisu perspektywy spółki ocenia dobrze.
— Zawsze jest szansa na odwrócenie rezerw. W przypadku spółek budowlanych zdarza się, że te, które podchodzą do salda rezerw bardzo konserwatywnie, rozwiązują w kolejnych latach rezerwy zawiązane wcześniej. Nie potrafię jednak ocenić, czy rezerwa Trakcji wynika z bardzo konserwatywnego podejścia czy nie. Same perspektywy spółki oceniam dobrze, choć najważniejsze są dla niej ostateczne wyniki przetargów kolejowych PKP PLK będących jeszcze w fazie prekwalifikacji — mówi Wojciech Dębski, analityk ING Securities. Potencja Synthosu ma się opierać na efektach zrealizowanych i przyszłych inwestycji, a także na ogólnym odbiciu na rynku kauczuków po kilkuletniej przecenie.
— Przez to, że popyt w branży oponiarskiej się ożywił, zapasy kauczuków zostały zredukowane. W przypadku kauczuków syntetycznych są najniższe od 2010 r., a naturalnych od 2013 r. Pierwszym sygnałem lepszej koniunktury na rynku może być wzrost cen butadienu w Azji. Jego cena wynosi obecnie 1000 USD/t, podczas gdy w grudniu było to 660 USD/t. Drożeje także kauczuk naturalny. W marcu zwyżka sięga już prawie 20 proc. — twierdzi Krystian Brymora.
Maciej Wardejn zwraca uwagę, że przestój rafinerii Unipetrolu, będącej głównym dostawcą surowca dla Synthosu, wraz z opóźniającym się startem nowej fabryki kauczuku, wpływają na to, że inwestorzy postrzegali wysoką dywidendę jako kluczową zaletę Synthosu w najbliższym półroczu. — Spółka ma przed sobą ciężkie półrocze. Jednak wydaje się to już być odzwierciedlone w wycenie. Jeśli zaś chodzi o rynek kauczuku i butadienu, to sytuacja się poprawia — dodaje Maciej Wardejn.
Analitycy zwracają uwagę, że spółkę, która płaciła dywidendę w najtrudniejszych dla branży czasach, stać byłoby na to i teraz. Brak jakiegokolwiek wytłumaczenia tej kwestii mógł wpłynąć na reakcję rynku. Eksperci sugerują, że pieniądze zatrzymane w spółce mogą pójść na akwizycje. — By ocenić ewentualne przejęcie, należałoby znać jego cel i wycenę. Ale samo zwiększenie mocy produkcyjnych w wyniku takiej transakcji poprawiłoby pozycję rynkową Synthosu i mogłoby wpłynąć na jego siłę negocjacyjną w rozmowach z dostawcami — uważa Maciej Wardejn.