Przemysł zapłaci za śmieci

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2019-01-22 22:00

Wydatki na spełnienie wymagań znowelizowanej ustawy o odpadach firmy liczą w miliardach

Z artykułu dowiesz się m.in.:

  • jakie nowe obowiązki mają przedsiębiorcy
  • jakie koszty i dlaczego muszą ponosić uczciwe firmy
  • jak znowelizowana ustawa o odpadach komplikuje życie firmom przemysłowym

 

Znowelizowana ustawa o odpadach, która miała ugasić płonące sterty śmieci w lasach, zdaniem niektórych ekspertów piętrzy problemy w branżach, które działają poza rynkiem odpadów. Przepisy, które weszły w życie we wrześniu 2018 r., dotyczą łącznie ponad 15 tys. firm (o takiej liczbie mówią skutki oceny regulacji, przedstawione przez jej autora — Ministerstwo Środowiska). Problem w tym — mówią przedsiębiorcy — że są wśród nich nie tylko firmy działające na rynku odpadów komunalnych (czyli np. takie, które np. odbierają je z domów, a potem przekazują na wysypiska), lecz także producenci różnych materiałów i surowców, np. dla branży budowlanej czy rolnej. Odpady nie są dla nich kluczowym biznesem, a wytwarzane są jako efekt uboczny produkcji. Uwagi zgłaszają m.in. branże papiernicza, metalowa, cementowa czy chemiczna.

RYKOSZETEM:
RYKOSZETEM:
Ostatnia nowelizacja ustawy o odpadach ma walczyć z mafią śmieciową, ale uderzy też w przemysł energochłonny, który musi magazynować np. złom, odpady chemiczne czy odpady z produkcji materiałów budowlanych. Do ustawy nie ma jeszcze rozporządzeń — resort zarządzany przez Henryka Kowalczyka opublikował tylko ich projekty.
Fot. Marek Wiśniewski

— Intencja jest dobra, chodziło przecież o walkę z szarą strefą na rynku odpadów. Uzasadniony w pewnym stopniu jest też pośpiech w tworzeniu nowych, uszczelniających system przepisów, w sytuacji, gdy w całej Polsce płonęły nielegalne składowiska śmieci, a opinia publiczna domagała się interwencji. Jednak przepisy tej ustawy najmocniej zabolą uczciwych przedsiębiorców. Zawsze, kiedy tak się dzieje, efekt końcowy jest odwrotny: zamiast się zmniejszać, szara strefa się powiększa — mówi przedstawiciel branży papierniczej, który chce pozostać anonimowy.

Kontrowersyjny monitoring

Nowelizacja miała zapobiegać pożarom na nielegalnych wysypiskach. Wprowadza m.in. obowiązek prowadzenia wizyjnego systemu kontroli miejsca magazynowania i składowania odpadów. To oznacza, że firmy, w których magazynuje się wszelkiego rodzaju odpady, w tym te niepalne, np. złom, muszą być pod stałym dozorem kamer. Z raportu pt. „Skutki finansowe ustawy z 20 lipca 2018 r. dla polskiej gospodarki”, przygotowanego przez Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, wynika że resort środowiska nie doszacował kosztów związanych z takim zapisem. W ocenie skutków legislacji czytamy, że przedsiębiorcy, których dotyczy ustawa, zapłacą za zainstalowanie kamer 46,4-278,4 mln zł. Tymczasem — twierdzą firmy — te koszty należałoby szacować na 1,7- -3,5 mld zł. Z tego ok. 1-2 mld zł to koszty spółek spoza branży odpadowej, które działają w oparciu o tzw. pozwolenia zintegrowane.

— Sprawdziliśmy rynkowe ceny. Dla dużego zakładu produkcyjnego wydatek na system monitoringu, taki jak przewiduje ustawa, może sięgać nawet 1 mln zł. To jest kwota, która nie pójdzie na modernizacje i inne działania związane z ochroną środowiska, czy gospodarką o obiegu zamkniętym. Poniesiemy takie koszty, że ochrona środowiska przestanie nam się opłacać — mówi jeden z przedsiębiorców branży metalowej.

Inny przedstawiciel firmy z tej branży również wylicza problemy.

— Idea ustawy jest słuszna, chodziło o ograniczenie dzikich wysypisk. Problem w tym, że pod jednym hasłem „odpady” w ustawie występują też np. surowce, wykorzystywane w produkcji. Dla nas ta ustawa jest dużym kłopotem. Po pierwsze, zgodnie z nią wszyscy tracą dotychczasowe pozwolenia środowiskowe i muszą uzyskać nowe w ciągu roku. Po drugie, wprowadza się obowiązek monitorowania składowisk odpadów wraz z drogami dojazdowymi, a do tej pory nie ma rozporządzeń, które doprecyzowałyby te wymogi. Jaki ma to być monitoring, co rozumie się pod pojęciem „drogi dojazdowe”, czy są to też drogi powiatowe, które prowadzą do fabryki? Tego nadal nie wiemy. Mimo że znamy tylko projekty rozporządzeń, które nie są wiążące, ustawowe terminy się zbliżają. A my nadal nie wiemy nawet, jak mamy oszacować kwoty, które pochłoną inwestycje, wymagane przez te przepisy — mówi Waldemar Marek z Grupy Cognor, producenta z branży metalowej.

Bliski termin

Do czasu zamknięcia tego wydania „PB” resort środowiska nie odpowiedział nam na pytania dotyczące terminu wejścia w życie stosownych rozporządzeń do ustawy. Zgodnie z ustawą, firmy mają czas na dostosowanie się do niektórych przepisów, w tym zainstalowania monitoringu, do 22 lutego.

— Wprowadzenie wymagań projektu rozporządzenia w okresie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia rozporządzenia jest okresem zdecydowanie za krótkim — komentuje Izba Przemysłu Chemicznego.

W oświadczeniu pisze także, że nakładanie tak restrykcyjnych obowiązków na podmioty, których działalność jest inna niż gospodarowanie odpadów, jest nieuzasadnione.

Przedsiębiorcy z branży cementowej obawiają się, że nowe przepisy narażają ich na ujawnienie tajemnicy przedsiębiorstwa.

— Monitoring wizyjny, przewidziany w ustawie, ma być na tyle zaawansowany, żeby pozwolić na rozpoznanie twarzy. Dążąc do spełnienia tego wymogu, cementownia przestanie spełniać wymogi BHP, które nakazują nosić na terenie zakładu maski i okulary. Poza tym, monitoring ma być transmitowany online. Nadal nie wiadomo jeszcze, kto będzie śledzić zapisy tych kamer, Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska? Jaką mamy gwarancję, że do tych nagrań nie będzie mieć dostępu konkurencja? Poza tym, odpady powstające w cementowni w wyniku funkcjonowania instalacji są całkowicie niepalne — mówi przedstawicielka branży cementowej.

Dodaje, że większość fabryk, które swoimi zapisami obejmuje ustawa, i tak ma już własne systemy monitoringu, w które inwestują ze względów bezpieczeństwa lub po to, aby usprawnić produkcję. Ustawa zobowiązuje ich do dublowania tych systemów.

Kontrole

— Z powszechnego obowiązku monitoringu wizyjnego systemu kontroli miejsc magazynowych i składowisk wyłączeni powinni być wytwórcy odpadów, którzy magazynują, przetwarzają własne odpady pochodzące z własnej działalności oraz posiadacze odpadów niepalnych — postulują przedstawiciele Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.

Na razie nic na to nie wskazuje.

— Nie byłoby tego problemu, gdyby czas konsultacji przy tworzeniu ustawy był dłuższy — mówi jeden z przedsiębiorców.

OKIEM EKSPERTA

Kontrole jak w banku

KRZYSZTOF WIŃSKI, starszy menadżer w PwC

Znowelizowana w ubiegłym roku ustawa o odpadach to jeden z elementów uszczelnienia gospodarki odpadami. Jej głównym celem było raczej wyeliminowanie patologii w firmach zajmujących się odbiorem i przetwarzaniem śmieci, a nie narzucanie nowych obowiązków firmom produkcyjnym. Na pewno w ten cel mierzy, z jakim skutkiem — to inne pytanie. Pytanie też, jaką intencję miał ustawodawca. Być może nałożenie na takie firmy obowiązku monitoringu, a także innych wymogów, np. stworzenia funduszu powierniczego, wcale nie było niezamierzone, jak mogłoby się wydawać.

Ponadto ubiegłoroczną nowelizację należy łączyć z projektem kolejnej nowelizacji przepisów odpadowych, która ma wejść w życie już 1 stycznia 2020 r. Wprowadzi ona dodatkowy moduł bazy danych o odpadach, która zastąpi ewidencję papierową. Wszystkie firmy będą miały obowiązek zgłaszania do elektronicznej ewidencji wszelkich informacji o posiadanych odpadach.

Moim zdaniem, planowana nowelizacja również jest niezwykle ważna z punktu widzenia firm, które działają poza branżą odpadową, np. firm spożywczych. Przedsiębiorcy, którzy prowadzą produkcję np. żywności, będą musieli raportować na bieżąco co, gdzie i jak wytwarzają. Ministerstwo Środowiska konsekwentnie realizuje to, co zapowiadało od dawna, czyli uszczelnianie systemu obiegu odpadów.

O ile pierwsza nowelizacja była wprowadzona ad hoc, o tyle o tej drugiej nie można już tego powiedzieć. Podobnie jak o działaniach resortu, które zwiększają kompetencje inspektorów ochrony środowiska. To wróży liczne kontrole w przyszłości. Kar przewidzianych w przepisach nie należy bagatelizować. Na przykład za brak wpisu do rejestru BDO można zakazać firmie działalności. Na ile przedsiębiorcy, posiadający określone zasoby ludzkie, są przygotowani na to, co weszło w poprzednich latach, oraz to, co wejdzie w kolejnych w związku z przepisami ochrony środowiska — to pytanie jest wciąż otwarte.

OKIEM EKSPERTA

Większe koszty

AGATA JOST, radca prawny, managing associate, Deloitte Legal

Zgodnie z ostatnimi zmianami w prawie odpadowym skrócił się znacznie czas magazynowania odpadów z trzech lat dotychczas do zaledwie roku. Ponadto ustawa wprowadziła ograniczenia ilościowe odpadów, które w tym samym czasie mogą być magazynowane, oraz szereg innych obowiązków, w tym monitoring. Ma to na celu ukrócenie praktyk mafii śmieciowych, ale nowe przepisy mogą również uderzać w uczciwych przedsiębiorców, zwiększając znacznie koszty ich działalności.