PRZESTĘPSTWA GOSPODARCZE PRZYNIOSŁY 500 MLN ZŁ STRAT
Policja nie może zatrudnić wysokiej klasy specjalistów, bo nie ma pieniędzy, którymi mogłaby ich zachęcić
Gdy popełniane są przestępstwa gospodarcze, policja jest prawie bezradna. Tymczasem dużo firm — szczególnie małych i średnich — pada w wyniku działalności oszustów. Zdaniem fachowców, przepisy są tak skonstruowane, że zachęcają do łamania prawa.
Od stycznia do czerwca tego roku, policyjne statystyki zarejestrowały ponad 43 tys. stwierdzonych przestępstw gospodarczych. Suma strat poniesionych z tytułu utraty mienia wyniosła 546,2 mln zł, z czego odzyskano tylko 13,1 mln. Od początku lat 90. liczba przestępstw gospodarczych nie spadła poniżej 60 tys. rocznie. Taką liczbę już zanotowano we wrześniu tego roku.
— Nie jesteśmy już tak inwigilowani, jak przed rokiem 1989. Jest dużo większa swoboda działania. Ta swoboda nie poszła w parze z równie dużą dyscypliną społeczną. Raczej nastąpiło jej rozregulowanie. Prócz tego, duża część prywatnych firm przed 1989 r. mogła istnieć tylko dlatego, że były na bakier z prawem. Te nawyki przeszły w dzisiejsze realia — komentuje Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Z drugiej strony, w polskim społeczeństwie nie wykształciły się bądź zanikły pewne normy moralne. O wiele częściej przestrzegane są one na Zachodzie. Tam z pokolenia na pokolenie przekazuje się tradycje bycia uczciwym kupcem czy przemysłowcem.
— W Polsce ludzie są żądni szybkiego zarobku. Czasami droga z ominięciem prawa wydaje im się szybsza i efektywniejsza. Być może, gdybyśmy nie mieli 50 lat socjalizmu za sobą, inaczej by to wyglądało — przypuszcza Andrzej Arendarski.
— Określiłbym to mianem przykrych odprysków transformacji ustrojowej — dodaje Sławomir Kułakowski, dyrektor Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju.
Wiadomo, że są
Wykrycie przestępstwa gospodarczego jest dużo trudniejsze niż kryminalnego. Funkcjonariusze policji przyznają, że tak naprawdę nie wiadomo, ile rzeczywiście popełnia się w Polsce przestępstw tego pierwszego rodzaju.
— Faktycznej liczby przestępstw gospodarczych nie znamy, możemy ją tylko szacować. Stan przestępczości gospodarczej określamy na podstawie przestępstw wykrytych. Niewielka liczba ujawnionych przestępstw w jakimś województwie nie musi świadczyć o małym zagrożeniu. Przyczyną może być np. niska efektywność pracy policji — uważa Andrzej Nowakowski, naczelnik II Wydziału Biura Koordynacji Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji.
— Organy ścigania są w tej materii nieskuteczne. Brakuje im środków i specjalistów. W sukurs nie idą im również przepisy prawa — uważa Sławomir Kułakowski.
Pytany o swój stosunek do ilości odkrytych przestępstw gospodarczych w 1998 r. Andrzej Nowakowski odpowiada, że trudno mu ocenić, czy jest to dużo czy mało.
— Jestem przekonany, że tych przestępstw popełnia się znacznie więcej — przyznaje.
Brak kadry
— Wiele się robi, żeby obniżyć prestiż zawodu policjanta, sędziego, prokuratora. Niestety, nawet działania władz idą w tym kierunku. Nie ma chętnych do pracy w tych zawodach, bo wynagrodzenia są żałosne. Wszystko to osłabia prestiż i sprawia, że funkcjonariusze są podatni na korupcję — opowiada Andrzej Arendarski.
Taka jest niestety polska rzeczywistość. Przedstawiciele organów ścigania twierdzą, że liczba policjantów jest w sumie niewielka w stosunku do ilości i charakteru popełnianych przestępstw. Polska policja nie ma też takich środków, jak np. w USA. Tam korzysta się z przygotowanych własnych specjalistów.
— Policjanci pionu PG muszą mieć wiedzę z różnych dziedzin. Zdobywają ją w służbie. Tymczasem nie zatrudni się w policji np. makler giełdowy. A taki człowiek po przeszkoleniu policyjnym byłby na pewno bardzo przydatny w naszej pracy — narzeka Andrzej Nowakowski.
Druga strona medalu
— Kontakty z funkcjonariuszami organów ścigania są dosyć trudne. Nie można przecież traktować każdego podmiotu jako potencjalnego przestępcy. A oni często tak robią — skarży się Robert Draba z Izby Przemysłowo-Handlowej Inwestorów Zagranicznych.
Nic do zabezpieczenia
Andrzej Nowakowski przytacza klasyczne przykłady przestępstw mających charakter oszustw. Klient na podstawie fałszywych dokumentów otrzymuje kredyt bankowy. Pieniędzy nie trzyma w domu, tylko nimi obraca. Nie mając zamiaru ich zwrócić, szybko je upłynnia. Inny scenariusz: firma kupuje z kilku hurtowni towar na odroczony termin płatności. Szybko sprzedaje go po niższej cenie. Dochód lokuje na tylko sobie znanym rachunku bankowym.
— Ścigam człowieka, ustalam sprawcę, próbuję zabezpieczyć jego mienie. Okazuje się, że ma skromny dom, kawałek tapczanu, czarno-biały telewizor. Nie dysponuje majątkiem, który zaspokoiłby roszczenia — relacjonuje Andrzej Nowakowski.
W obu przypadkach zatrzymany sprawca nie dysponuje środkami nadającymi się do zaspokojenia wierzytelności.
— Takie sprawy kończą się po dwóch-trzech latach. Często tyle czasu trwa proces dowodowy. Do tego doliczmy czas poszukiwania przestępcy. Sprawca dysponuje naprawdę dużymi możliwościami, by ukryć zyski z przestępstwa. I to jest główny problem — tłumaczy naczelnik Nowakowski.
Władysław Pietrzak, likwidator Browaru w Grybowie, oszukany przez firmę Gerpol z Rybnika, nieco inaczej próbował rozwiązać tego typu problem.
— Sprawę zgłosiłem na policję i do prokuratury, ale zrobiłem to ze względu na wymogi formalne. Zdecydowałem się na rozwiązanie problemu w inny sposób. Wraz z pracownikami sam dociekałem swoich praw, pikietując oszusta —mówi.
Jednak akcja nie przyniosła pożądanego skutku.
Być albo nie być
Ilość oszustw na szkodę podmiotów gospodarczych systematycznie rośnie. Firmy za wszelką cenę chcą sprzedać towar i często nie sprawdzają wiarygodności swoich partnerów. Niektórzy korzystają z sytuacji i starają się po prostu oszukać kontrahenta.
— To rzeczywiście wpływa na dezorganizację obrotu towarowego. To przede wszystkim zmora dla drobnych i średnich podmiotów. Duży, jeśli straci partię towaru o wartości np. 100 tys zł, to sobie jakoś z tym poradzi. Dla pozostałych to „być albo nie być” — mówi Andrzej Nowakowski .
— Już sam fakt niepłacenia należności przez dłuższy czas naraża małe i średnie podmioty na utratę płynności finansowej — dorzuca Włodzimierz Dzierżanowski, dyrektor Izby Rzemieślniczej i Małej Przedsiębiorczości.
Nieznane
Poważne zagrożenie stanowi też piractwo intelektualne. W tym przypadku nawet trudno jest stwierdzić, czy ono wzrasta. W tej dziedzinie brakuje jeszcze doświadczenia czy środków prawnych. Do piractwa intelektualnego zalicza się przede wszystkim piractwo komputerowe.
— Jeżeli mamy do czynienia z tzw. piractwem prymitywnym, to policja jest jeszcze w stanie je ujawnić. Chodzi o zwykłe kopiowanie np. programów komputerowych. Gorzej, jeśli sprawa jest bardziej skomplikowana, np. skradziono tylko bazę danych. W takich przypadkach — a jest ich dużo, policja po prostu umywa ręce — komentuje Andrzej Tobolski, dyrektor ds. sprzedaży Wydawnictwa Lex.
BIAŁE KOŁNIERZYKI: Przestępstwa gospodarcze na wsi wynikają głównie z biedy i nie są zbyt groźne. Najniebezpieczniejsze są przestępstwa popełniane w miastach, przez poważnych przedsiębiorców. Ja ich nazywam białymi kołnierzykami. To oni generują największe straty — komentuje Sławomir Kułakowski, dyrektor Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju. fot. Borys Skrzyński
CHORE PRAWO: Spójrzmy na polskie prawodawstwo. Prawo pracy wręcz zachęca do tego, by je naruszać. Wysoka stopa podatkowa powoduje, że część przychodów się ukrywa. Po prostu opłaca się zatrudniać na czarno i nie płacić podatków — irytuje się Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. fot. ARC
KONTRYBUCJE: Instytucje państwowe nakładają na nas wszelkiego rodzaju podatki i opłaty — akcyzę, VAT, ZUS. Wymagają terminowości i wymierzają kary. W zamian za to nieruchawe państwo nie potrafi zapewnić nawet bezpieczeństwa działalności podmiotów gospodarczych — mówi Władysław Pietrzak, likwidator Browaru w Grybowie. fot. Grzegorz Kawecki