Marketing Przedsiębiorca, który decyduje się na obecność w portalach społecznościowych, musi wiedzieć, co dzięki temu chce osiągnąć
Zasada „nie ma cię w internecie, więc nie istniejesz” obowiązuje także w
biznesie. Ważnym miejscem w sieci, gdzie warto się pokazać są serwisy
społecznościowe. Facebook ma już ponad 900 mln użytkowników,
najpopularniejszy klip opublikowany przez użytkownika na YouTube ma
prawie 480 mln odsłon, na Naszej Klasie w drugim kwartale tego roku
regularnie logowało się 11 mln użytkowników, a Foursquare ma ich już 20
mln.
Czas to pieniądz
Potencjał mediów społecznościowych jest ogromny i wciąż słabo
wykorzystywany przez polskich przedsiębiorców. Większość z nich ma
tradycyjne podejście do marketingu w takich serwisach. Jak wynika z
badania przeprowadzonego przez Capgemini Polska i Harvard Business
Review Polska — przedsiębiorcy koncentrują się głównie na promowaniu
produktów i usług oraz działaniach wizerunkowych. Niewielu realizuje za
ich pośrednictwem zadania związane ze sprzedażą, obsługą klienta lub
wykorzystuje opinie społeczności przy projektowaniu produktów. Z kolei
według badań Social Media Brand Index 2010 ponad połowa firm (57 proc.)
nie sprawdza efektywności działań w mediach społecznościowych.
Mimo tego że pojawienie się w takich serwisach nie wymaga bezpośrednich
nakładów finansowych, czas poświęcony zarządzaniu profilami firmy można
przeliczyć na konkretne pieniądze, o czym niektórzy przedsiębiorcy zdają
się zapominać. Jeśli więc firma decyduje się na wykorzystanie social
mediów, musi przemyśleć, co dzięki temu chce osiągnąć, do kogo będzie
kierowała przekazy i który z serwisów będzie odpowiedni do osiągnięcia
ustalonych celów. Choć wydaje się, że sukces w sieci odnoszą tylko duże
firmy i najbardziej znane marki, media społecznościowe mogą być dobrym
narzędziem budującym wizerunek i zwiększającym sprzedaż także małych i
średnich firmy.
— Małe i średnie firmy (MSP) jak najbardziej powinny korzystać z
możliwości, które oferują im media społecznościowe. Ta teza znajduje
potwierdzenie w liczbach — jak wynika z raportu „Social Media 2012”
autorstwa Internet Standard — 70 tys. polskich firm jest już na
Facebooku.
Co więcej, według analizy, którą Deloitte sporządziło na zlecenie
Facebook Inc., polskie firmy zarabiają rocznie łącznie od 150 do 200 mln
EUR dzięki obecności tylko w tym serwisie. MSP muszą tylko uświadomić
sobie cel, jaki będzie miała ta obecność — mówi Piotr Krawiec z agencji
Praktycy.com.
Po pierwsze: strategia
Znaczna część przedsiębiorców uznaje obecność w sieci za obowiązkową,
ale za tą świadomością nie idą strategiczne, skrupulatnie zaplanowane
działania. A powinny. Do korzystania z mediów społecznościowych
przedsiębiorców motywuje przede wszystkim fakt, że robi to już
konkurencja. Przyznało tak 62 proc. przedstawicieli firm, które wzięły
udział w badaniu firmy Deloitte przeprowadzonym na początku tego roku.
Eksperci radzą, by zanim firma stworzy profil na jakimkolwiek portalu,
zadała sobie pytanie: czemu powinna służyć obecność w mediach
społecznościowych.
— Dużym problemem MSP jest uprawianie w sieci swego rodzaju partyzantki.
Niewielu właścicieli przedsiębiorstw zdaje sobie sprawę z tego, jak
ważna jest przemyślana strategia działań online, obejmująca wszelkie
dostępne kanały. Potrzebne jest szersze spojrzenie na to, w jaki sposób
firma powinna być obecna w internecie — podkreśla Piotr Pal z agencji
Opcom. Istnieją trzy kategorie mediów, które przedsiębiorca może
wykorzystać: media owned, paid i earned.
— Pierwsze to te, które marka „posiada” — nad którymi ma kontrolę i sama
decyduje o tym, co w nich publikuje. Do mediów owned zaliczamy: stronę
www firmy, profil na Facebooku czy YouTube lub firmowego bloga. Media
paid to te, za które firma „płaci” — a więc marketing w wyszukiwarkach,
artykuły sponsorowane czy reklama bannerowa. Media earned to wpisy na
forach czy serwisach społecznościowych, generowane przez użytkowników. W
ramach mediów społecznościowych spotykają się wszystkie trzy typy
mediów. To, w jakim celu zostaną wykorzystane, jest sprawą
pierwszorzędną w przypadku, gdy chcemy uzyskać odpowiedź na pytanie:
czemu powinna służyć obecność firmy w social media — tłumaczy Piotr Pal.
Media społecznościowe to przede wszystkim znakomita platforma do
komunikacji, która przybiera raczej formę dialogu niż monologu.
Wysyłając komunikaty do odbiorców firma zawsze może liczyć na odzew.
Niekoniecznie pożądany, na co też trzeba być przygotowanym.
— Serwisy społecznościowe idealnie nadają się do budowania tzw.
zaangażowanej i wielowymiarowej komunikacji. Co ważne, a o czym
przedsiębiorcy często zapominają, obustronnej, a to oznacza, że firmy na
zawsze utraciły stu procentową kontrolę nad tym, co się dzieje z ich
markami w sieci. Brak takiej wiedzy często akceleruje powstanie kryzysu
wizerunkowego danej firmy — zwraca uwagę Piotr Krawiec.
Reagować, nie kasować
Pretensje, zażalenia, niewygodne pytania — na to wszystko musi być
przygotowana firma obecna w mediach społecznościowych. Jednak z wielu
takich sytuacji można wybrnąć z klasą, a nawet zapunktować u klientów.
Po pierwsze: nie należy ignorować sygnałów płynącychod niezadowolonych
użytkowników np. kasować komentarzy. Usunięty komunikat może powrócić ze
zdwojoną siłą. A jeśli firma wykaże się chęcią załagodzenia konfliktu
lub rozwiązania zgłoszonego problemu, ten wysiłek zostanie zauważony, a
być może i doceniony, nie tylko przez pojedynczego klienta, ale i przez
znaczną grupę osób, które polubiły dany profil.
— Kryzys może wybuchnąć w każdej chwili, czasem z bardzo błahego powodu.
Dlatego trzy razy przemyślmy opublikowanie każdego postu. Ważna jest
także sama reakcja na kryzys, która powinna być szybka, a nawet bardzo
szybka. Warto więc już wcześniej przygotować plan działań
antykryzysowych. Powiedzenie mówi, że kryzysy w mediach
społecznościowych wybuchają w weekend i jest w tym dużo prawdy. Właśnie
z tego powodu należy zaglądać na profil firmowy wieczorami i w weekendy,
aby niczego nie przegapić. Firma powinna też na bieżąco informować o
podjętych działaniach, które mają pomóc w rozwiązaniu sprawy. Na nic zda
się oficjalny ton oświadczeń zarządu czy kierownictwa. To nie jest język
społeczności. Tutaj liczy się otwarta i szczera komunikacja, nawet jeśli
wiąże się to z przyznaniem do błędu. Posypanie głowy popiołem i szybkie
naprawienie szkód pomoże odzyskać sympatię części internautów — mówi
Piotr Krawiec.
Hit sieci
Zarówno na polskim podwórku, jak i zagranicznych, można znaleźć wiele
przykładów, które potwierdzają siłę mediów społecznościowych. Jednym z
ciekawszych jest kampania viralowa zorganizowana przez markę Old Spice,
należącą do Procter & Gamble, która nie tylko wypuściła serię reklam z
głównym bohaterem znanym jako „Old Spice Guy” (w tej roli Isaiah
Mustafa) zachwalającym działanie płynu pod prysznic. Na fali ogromnej
popularności klipów — pierwszy z nich w dniu debiutu miał 6 mln
wyświetleń, a po tygodniu już 40 mln — marka postanowiła wejść w
interakcje z internautami. Wypuściła serię filmików, w których główny
bohater odpowiadał na komentarze internautów publikowane na Twitterze i
YouTube, znów nakręcając viralową spiralę. Trudno jednoznacznie ocenić
efekt sprzedażowy kampanii, bo okres, w którym zyskała popularność,
sprzyjał wzrostom w tej kategorii produktów, ale w okresie po emisji
reklamy sprzedaż płynu pod prysznic znacząco wzrosła. Jak donosił portal
AdAge.com — w czerwcu 2010 r., czyli cztery miesiące po opublikowaniu
pierwszej reklamy — o 106 proc. w porównaniu z tym samym okresem
poprzedniego roku.
37% Taki odsetek respondentów deklarował w badaniu Deloitte, że ich
firma zatrudniła pracownika po to, by koordynować komunikację w mediach
społecznościowych.