Samoobrona i LPR są gotowe poprzeć rządowy projekt dotyczący cen minimalnych na płody rolne. Krytycznie oceniają go PSL oraz PO.
Rząd PiS może liczyć na poparcie Samoobrony przy tworzeniu regulacji gwarantujących rolnikom ceny minimalne.
— To jeden z naszych podstawowych postulatów. Oczekujemy, że rząd upora się z tym już na początku przyszłego roku — mówi Janusz Maksymiuk z Samoobrony.
Największa w parlamencie partia chłopska ma już gotową listę produktów, których miałby dotyczyć ten projekt.
— Chcemy, by minimalne ceny obowiązywały przede wszystkim na zboże, mięso, mleko, owoce miękkie oraz warzywa. To konieczne, aby zapewnić opłacalność produkcji rolnikom. Z ustaleniem kryteriów do określania cen minimalnych nie powinno być żadnych problemów, bo jest na to przygotowanych wiele instytutów o profilu rolniczym — dodaje Andrzej Lepper, szef Samoobrony.
Pomysł gotowa jest poprzeć także LPR.
— Rząd, decydując się na wprowadzenie cen minimalnych, powinien porozumieć się z firmami, które gwarantowałyby kontraktacje z rocznym wyprzedzeniem. Do tego potrzebne jest aktywniejsze wspieranie eksportu — ocenia Roman Giertych, szef LPR.
Ostrożnie do sprawy podchodzi PSL.
— System cen minimalnych jest nierealny w warunkach wolnego rynku. Jego wprowadzenie pociągnęłoby za sobą wzrost cen w firmach kooperujących z producentami rolnymi, za co w konsekwencji zapłaciłby konsument — uważa Marek Sawicki z PSL.
Zdecydowanym przeciwnikiem pomysłu resortu rolnictwa jest PO.
— To absurd. Ingerencja w rynek może zaowocować wzrostem cen żywności — mówi Zbigniew Chlebowski, poseł PO.