TFI, kierowany przez Sebastiana Buczka, zainaugurował sezon wyników kwartalnych na warszawskiej giełdzie. Zysk netto skurczył się o 29 proc., do 2,87 mln zł, bo funduszowi nie udało się odbudować aktywów na tyle, by powtórzyć ubiegłoroczny rezultat.
W kolejnych kwartałach też łatwo nie będzie, bo zarządzający spodziewa się sporych zawirowań na warszawskim parkiecie.
— Ponieważ jednak zwyżki indeksów w pierwszym kwartale nie były bardzo duże, to również korekta nie powinna być głęboka.Niestety, tykającą bombą wciąż są Hiszpania, Portugalia, Irlandia i Włochy, a czas działa na ich niekorzyść — uważa Sebastian Buczek.
Zwraca uwagę, że będzie to rok obfitujący w dywidendy. Specjalista stawia też na spółki, w których w najbliższym czasie pojawi się inwestor strategiczny, tj. PEP, Empik czy Sygnity.
— Atrakcyjne mogą być również walory spółek, które mocno przeceniono, a teraz firmy wzmocnią się emisją akcji — uważa prezes Quercus TFI.