Tak dynamicznego napływu gotówki może pozazdrościć Quercusowi niejedno towarzystwo. Firma w 2013 r. pozyskała do funduszy prawie 2,5 mld zł. Na koniec roku giełdowe TFI zarządzało aktywami wielkości 4,2 mld zł, z czego jedynie 0,5 mld to pieniądze ulokowane w bezpiecznym funduszu Ochrony Kapitału. Taka struktura aktywów jest wysokomarżowa i sprawdza się w okresie hossy. Naturalną asekuracją przed nieuchronną bessą jest wzmocnienie obligacyjnej nogi. I właśnie takie plany ma Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI: firma zamierza w tym roku położyć nacisk na sprzedaż bezpieczniejszych produktów: Stabilnego i Ochrony Kapitału, a w przyszłości powiększyć ofertę o fundusz obligacyjny.
— Jesteśmy obecnie postrzegani jako specjaliści od akcji. Chcemy udowodnić, że potrafimy też zarządzać bezpiecznymi strategiami. Ponadto uważamy, że w tym roku hossa na GPW osiągnie szczyt, a dzwonkiem ostrzegawczym będą podwyżki stóp procentowych. Dlatego trzeba zachować ostrożność. Zwykle pieniądz płynął tam, gdzie były najwyższe stopy zwrotu. My nie chcemy jednak bić piany i przekonywać, że fundusze akcyjne będą wiecznie zarabiać — tłumaczy Sebastian Buczek.
Tegoroczna strategia sprzedaży funduszy wpisuje się w ogólny trend rynkowy. Mimo hossy, to nie produkty akcyjne, lecz bezpieczne — gotówkowe i pieniężne — cieszą się największą popularnością wśród inwestorów.
Tylko w styczniu do tej grupy napłynęło 1,2 mld zł świeżego kapitału, podczas gdy do akcyjnych niecałe 0,3 mld zł. Niska presja konkurencyjna ze strony depozytów bankowych będzie ten trend umacniać. W 2013 r. Quercus TFI zanotowało 38,8 mln zł zysku netto, wobec 13,6 mln zł przed rokiem. Szef spółki podkreśla, że jeśli na horyzoncie nie pojawi się cel inwestycyjny, to nawet 100 proc. zysku przeznaczy na dywidendę. Kurs akcji Quercusa wzrósł w ubiegłym roku ponadtrzykrotnie z 2,46 zł na koniec 2012 r. do 7,77 zł na koniec grudnia ubiegłego roku. W piątek 21 lutego akcje kosztowały ponad 9 zł.