Yaskawa weszła na polski rynek robotyki przemysłowej jako ostatnia z największych światowych marek produkujących roboty. Jak po siedmiu latach ocenia pan rozwój tego obszaru w Polsce?
Chociaż japońska historia Yaskawy sięga ponad stu lat wstecz, a na terenie Europy działamy już od ponad czterech dekad, rzeczywiście w Polsce zagościliśmy dopiero w 2016 roku. Inni światowi potentaci, jak FANUC, ABB czy KUKA, weszli na tutejszy rynek wcześniej. Yaskawa czekała z tą decyzją do momentu, w którym była w pełni przekonana, że uruchomienie polskiego oddziału jest w długiej perspektywie opłacalne, tzn. robotyzacja stanie się trendem, który utrzyma się w polskiej gospodarce. Czy rzeczywiście tak jest?
Gdybym miał udzielić odpowiedzi tylko na podstawie wyników naszej spółki, musiałaby być twierdząca. Zaczynaliśmy od firmy dwuosobowej, dziś zatrudniamy już ponad 30 pracowników. Zajmujemy się obsługą klientów kompleksowo, czyli doradzamy, jak zbudować stanowisko zrobotyzowane, jak je wdrożyć, zaprogramować, na koniec zapewniamy serwis. Osiągamy 65–70 mln zł obrotu rocznego, cały czas zbliżając się do naszych dłużej obecnych w Polsce konkurentów, u których wielkość obrotu to około 100 mln zł. Widzimy duży potencjał polskiej gospodarki w tym obszarze, ale statystyki pokazują, że nie jest w pełni wykorzystywany.
A co mówią statystyki?
Badania Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) pokazują, że tempo robotyzacji w Polsce każdego roku rośnie, obecnie jesteśmy pod tym względem 16 krajem świata, jednak ciągle jeszcze nie sprzedaje się u nas dużej liczby robotów, bo około 3 tys. rocznie. Dla porównania w Chinach jest to około 270 tys. urządzeń, a na całym świecie w 2022 roku zainstalowano ponad 500 tys. robotów przemysłowych. Jeszcze wyraźniej widać te różnice, kiedy spojrzymy na gęstość robotyki, czyli liczbę zainstalowanych robotów przypadającą na 10 tys. pracowników zatrudnionych w przemyśle: w Polsce ten współczynnik wynosi 71, podczas gdy średnia światowa to 151. Zdecydowanie wyprzedzają nas pod tym względem sąsiedzi – nie tylko Niemcy z 415 robotami na 10 tys. zatrudnionych, lecz także Czechy (189) i Słowacja (157), że nie wspomnę o krajach azjatyckich, jak Korea Płd. czy Singapur, gdzie współczynnik wynosi 730 i 1012.
Widać, że mamy w dziedzinie robotyki przemysłowej pole do popisu. Na razie nie jest to ogromny rynek, ale przyszłościowy, zupełnie inny, innowacyjny, a Polska może budować przewagi konkurencyjne na bazie technologii robotycznej.
Skąd biorą się różnice w wykorzystaniu robotów między Polską i naszymi sąsiadami?
W Polsce dużo się o robotyzacji mówi, ale nadal niewiele robi. To można powiązać z pewną strategią, pomysłem na rozwój naszego państwa. U nas cały czas mało myśli się o przyszłości gospodarki, o kierunkach jej rozwoju. Jaki mamy pomysł na siebie? Czy osiągniemy przewagi dzięki zastosowaniu robotów, ale nie tylko: także dzięki innowacyjnym wdrożeniom tych robotów? Czy będziemy w kosmosie, produkując w jakiejś części roboty, które mogą pracować na Księżycu lub Marsie? Tutaj jest potrzebne szerokie i odważne myślenie, w którym zdefiniujemy, w czym chcemy być dobrzy, i wykorzystamy do osiągnięcia tego celu możliwości, którymi już dysponujemy.
Innym problemem, z którym mierzy się polska gospodarka, są bardzo niskie nakłady na obszar badań i rozwoju. Bez nich nie da się konkurować z rewolucyjnymi rozwiązaniami. Firma taka jak Yaskawa może dostarczyć robota oraz wszystkie elementy niezbędne do zbudowania linii zrobotyzowanej, ale żeby wykorzystać w pełni ich potencjał, trzeba do nich dołożyć wartość dodaną. Czym ona jest? To pomysł, jak zrealizować dane wyzwanie, jak wykorzystać jego potencjał w różnych segmentach rynku. Nie da się tego zrobić bez zainwestowania funduszy w projekt badawczo-rozwojowy umożliwiający skonstruowanie takiego stanowiska robotycznego. Są kraje mniejsze od Polski, ale bardziej innowacyjne, które już dziś oferują stanowiska zrobotyzowane do niedawna mogące uchodzić za science fiction. Potrzebujemy zmiany myślenia w tym zakresie.
Wydawałoby się, że dziś przedsiębiorcy powinni już mieć świadomość tego, jakie przewagi daje im robotyzacja. Dlaczego w takim razie nie są do niej w pełni przekonani?
Nie powiedziałbym, że przemysł nie jest do robotyzacji przekonany. Kiedy 10 lat temu odwiedzałem firmy, prezentując naszą ofertę, często słyszałem „Mamy tutaj sporo rąk do pracy, robotyka się jeszcze nie opłaca” – dziś już nikt nie stosuje takiej argumentacji. Wszyscy odczuwają problemy demograficzne, jednocześnie bezrobocie jest na bardzo niskim poziomie, widzą więc, że jest to dobry czas na zaprzężenie do pracy robotów. Robotyzacja jest naprawdę atrakcyjna dla przedsiębiorców – to szansa na przyspieszenie pracy i zwiększenie bezpieczeństwa pracowników, a poniesiona inwestycja po mniej więcej dwóch–trzech latach zaczyna się zwracać.
Jednak zainstalowanie stanowiska robotycznego, które będzie przynosić szybkie korzyści dla klienta, nie jest takie proste. Potrzebujemy bardzo wielu firm – my nazywamy je integratorami systemów czy budowniczymi systemów stanowisk zrobotyzowanych – które mają doświadczenie i kompetencje pozwalające z sukcesem wdrożyć pierwszego i kolejnego robota. Tego ciągle jeszcze brakuje.
Yaskawa stara się zmienić ten stan rzeczy. Rozwój polskich integratorów to ważny element waszej strategii biznesowej.
Chcemy być firmą przyjazną polskim integratorom. Wierzymy w ich rozwój, wierzymy, że mogą stworzyć własne, nieszablonowe rozwiązania. My dajemy im technologię – w tej chwili możemy zaoferować 130 robotów do różnego zastosowania, oprócz samych ramion manipulatorów posiadamy także ponad 200 typów różnych urządzeń pozwalających zbudować stanowisko zrobotyzowane, możemy dostarczyć pakiety oprogramowania znacznie upraszczające konkretne aplikacje czy konfigurację stanowiska, ale też dajemy możliwość programowania robota w jednym z popularnych języków, co pozwala stworzyć aplikację od podstaw. Dostarczamy integratorom moduły, z których mogą budować jak z klocków Lego, dokładając do tego własną, innowacyjną wizję. W ten sposób tworzą nowy wymiar robotyki.
Jak wygląda taka współpraca w praktyce?
Nasze roboty pracują w każdej gałęzi przemysłu: jeśli dane przedsiębiorstwo coś wytwarza, to istnieje duża szansa, że jest naszym potencjalnym klientem albo jesteśmy już w danej branży obecni. Ważne jest, żebyśmy mogli zaproponować klientowi integratora, który najlepiej zrealizuje jego potrzeby, dlatego współpracujemy z wieloma firmami. Obecnie mamy 15 partnerów – to integratorzy, którzy przeszli wiele szkoleń, zdobyli już doświadczenie we wdrażaniu projektów i współpracują z nami na co dzień. Ale jesteśmy otwarci na firmy, które chcą się rozwijać, nauczyć się naszej technologii, zobaczyć, jakie przewagi mają nasze roboty i tworzyć z naszych modułów coś więcej. Dlatego szkolimy kolejnych 15 integratorów, z którymi pewnego dnia również możemy rozpocząć stałą współpracę.
W tej chwili każdy z naszych partnerów jest w stanie zrealizować 20 projektów rocznie, co w sumie daje liczbę 300 zainstalowanych robotów. Dążymy do tego, aby ta liczba wzrosła do co najmniej 500 wdrożeń stanowisk zrobotyzowanych w ciągu roku.
Na co poza dostarczeniem „klocków” mogą liczyć wasi partnerzy?
Integrator, który zaczyna z nami pracować, potrzebuje od nas dużego wsparcia, szczególnie przy pierwszych wdrożeniach. Ważne jest dla niego, żebyśmy wzięli częściowo odpowiedzialność za dany proces, żebyśmy się zaangażowali. Dlatego zawsze pomagamy w trudnych aplikacjach i nawet jeśli integrator popełnił błąd – to się zdarza, jesteśmy ludźmi – walczymy razem, żeby znaleźć rozwiązanie problemu. Tak, żeby na końcu maszyna działała, bo robot w przemyśle musi pracować, tam nie ma miejsca na przestoje. Sprawdzamy się w boju i w ten sposób budujemy zaufanie.
Yaskawa także tworzy aplikacje jako integrator, mamy duże doświadczenie we wdrażaniu stanowisk zrobotyzowanych, widzimy, gdzie mogą być zagrożenia. Oprócz niezawodnych produktów mamy kompetencje praktyczne, którymi dzielimy się z naszymi partnerami i doradzamy, jak z sukcesem poprowadzić dany projekt.
Robotyzacja przyspiesza. Wydaje się, że nie ma od niej odwrotu. Co powinniśmy zrobić, aby nie przegapić szansy, którą daje gospodarce?
Jeśli chcemy być liczącym się państwem, musimy budować nasze kompetencje w obszarze robotyki przemysłowej. Możemy być w czymś wyjątkowi, nie tylko w skali polskiej, ale nawet światowej, jeśli będziemy umieli wykorzystać potencjał niezawodnych i sprawdzonych rozwiązań technologicznych, które są już na rynku. My takie dostarczamy. Dołóżmy do tego know-how i inteligencję polskich programistów, i twórzmy nowe stanowiska zrobotyzowane, które będą pożądane nie tylko przez polskich przedsiębiorców, ale będą mogły być naszym produktem eksportowym. Wyobraźmy sobie na przykład robota do zbierania truskawek. Moglibyśmy go sprzedawać na cały świat!




