W połowie stycznia sąd rejonowy w Łodzi podał w obwieszczeniu, że ogłoszono upadłość spółki Ferax, właściciela marki Gatta. Informacja o jej bankructwie szybko pojawiła się w mediach. Wywołała duże turbulencje i wpłynęła na pogorszenie i tak trudnej sytuacji firmy.

Pomyłka sądu
Tymczasem w rzeczywistości sąd otworzył wobec firmy Ferax nie postępowanie upadłościowe, tylko sanacyjne. Różnica jest zasadnicza. Upadłość oznacza, że kondycja firmy jest tak zła, że nie ma już dla niej ratunku. Natomiast godząc się na sanację, sąd uznaje, że dłużnik może wyjść się z kłopotów. Dlatego daje mu ochronę prawną przed wierzycielami. Sąd rejonowy w Łodzi naprawił swój błąd i sprostował informację, ale dopiero po kilku dniach.
– Jego reakcja była prawidłowa, ale jednak spóźniona. Pierwsze ogłoszenie umieszczono 15 stycznia, a sprostowanie pojawiło się dopiero 20 stycznia, czyli już po wygaśnięciu medialnej burzy – mówi Aleksandra Pakuła, radca prawny w kancelarii FKK.
Prawo restrukturyzacyjne weszło w życie na początku 2016 r. Dzięki temu formalnie oddzielony został reżim prawa upadłościowego od restrukturyzacyjnego. Wcześniej funkcjonowała jedna ustawa obejmująca zasady zarówno upadłości, jak i naprawy. Gdy nowe przepisy wchodziły w życie, wszyscy zainteresowani mieli nadzieję, że dzięki temu restrukturyzacja zostanie odczarowana i przestanie kojarzyć się z upadłością. W końcu jej celem nie jest bankructwo, tylko wyjście na prostą. Niestety, po czterech latach funkcjonowania nowych przepisów widać, że restrukturyzacja kojarzy się z bankructwem nie tylko kontrahentom firmy, która ma kłopoty. Błędnie postępowanie to zdarza się określać również sądom.
– Nawet w środowisku prawniczo-sądowym wiedza o rodzajach i skutkach postępowań jest relatywnie niska. Postępowanie restrukturyzacyjne często łączone jest z bankructwem, a to z kolei w powszechnej świadomości budzi skojarzenie z upadłością. Firma, której grozi upadłość, postrzegana jest natomiast jako mało wiarygodny i wątpliwy partner biznesowy, co w konsekwencji może doprowadzić do całkowitego zerwania współpracy przez kontrahentów i odpływu kontraktów – tłumaczy Aleksandra Pakuła.
Dodaje, że wyspecjalizowane wydziały restrukturyzacyjne i upadłościowe nie mają problemu z rozróżnieniem postępowań.
– Jednak w zwykłych wydziałach gospodarczych, w których prowadzone są procesy przeciwko podmiotom znajdującym się w restrukturyzacji, wiedza na ten temat jest znacznie mniejsza – mówi Aleksandra Pakuła.
Prostowanie i wyjaśnianie
Zdaniem Małgorzaty Anisimowicz, prezesa zarządu PMR Restrukturyzacje, pomyłki w nazwach postępowań wpływają przede wszystkim na zmniejszenie zaufania kontrahentów do restrukturyzowanego podmiotu i możliwość normalnego funkcjonowania w otoczeniu biznesowym.
– Pomyłka w zakresie tego, czy mamy do czynienia z upadłością czy restrukturyzacją, mocno wpływa na wiarygodność kontrahenta i jego powszechny odbiór jako podmiotu, z którym nie warto współpracować. Reperkusje takich zjawisk najlepiej widać na przykładzie spółek giełdowych, takich jak ZM Henryk Kania czy GetBack, gdy otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego spowodowało natychmiastowe wyprzedawanie akcji spółki i dodatkowo pogorszyło sytuację tych podmiotów. Przykładowo, dzień po zamieszczeniu informacji o restrukturyzacji, kurs akcji ZM Henryk Kania spadł o 30 proc. do wartości 0,28 zł za akcję. Analogiczny los spotkał obligacje spółki notowanej na Catalyst. Wycena obligacji spadła od 48,25 proc. aż do 70,45 proc wartości nominalnej – mówi Małgorzata Anisimowicz.
Firma, która znalazła się w restrukturyzacji, powinna jak najszybciej podjąć działania, które wyjaśnią kluczowym interesariuszom, że restrukturyzacja to nie to samo, co upadłość.
– Kluczowe jest również transparentne zaprezentowanie przygotowanego planu na wyjście z trudnej sytuacji. Jeżeli na tym etapie jest to możliwe, warto ujawnić pewne kontrakty, co dodatkowo zwiększy wiarygodność firmy. Spółki znajdujące się w restrukturyzacji powinny też dobitnie podkreślać, że rozwiązania wdrożone w ramach tego postępowania mają służyć szybkiemu zoptymalizowaniu dotychczasowej działalności – mówi Małgorzata Anisimowicz.
Równie ważny jest przekaz skierowany do dotychczasowych klientów i pracowników, wskazujący, że prowadzone postępowanie w żaden sposób im nie zaszkodzi i nie wpłynie na nich w bezpośredni sposób. Warto nawiązać także do kwestii finansowych, zapewniając m.in. o regulowaniu bieżących należności, które po otwarciu postępowania nie zostaną objęte układem i będą na bieżąco zaspokajane.