Wcześniej kraj ten produkował 1,6 mln baryłek ropy dziennie, co stanowiło blisko 2 proc. jej globalnego wydobycia. W rezultacie obecnego konfliktu praca na libijskich polach naftowych niemal całkowicie ustała, ale specjaliści z włoskiego koncernu energetycznego ENI przybyli już do Libii z zamiarem ponownego uruchomienia instalacji wydobywczych.
Analitycy są jednak sceptyczni w kwestii tego, czy da się szybko osiągnąć
poprzedni poziom eksportu. Zdaniem Carstena Fritscha z Commerzbank we
Frankfurcie nad Menem, dojście do produkcji miliona baryłek dziennie może
potrwać około pół roku. "Przez szereg miesięcy po amerykańskiej inwazji na Irak
wydobycie było tam bliskie zeru. Podstawowym pytaniem jest to, w jakim stopniu
ucierpiały instalacje naftowe w Libii, gdzie walki trwały znacznie dłużej niż w
Iraku" - zaznaczył Fritsch.