Ropa staniała, ale trend trudno będzie utrzymać

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-08-22 20:00

Ropa naftowa nie była tak tania od siedmiu miesięcy. I choć powody spadku ceny raczej szybko nie ustąpią, to analitycy nie oczekują, aby ten trend miał długo się utrzymać.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są przyczyny spadku ceny ropy naftowej,
  • co wynika z prognoz analityków,
  • dlaczego dalszy spadek cen jest mało prawdopodobny.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Cena "amerykańskiej" ropy naftowej WTI spadła w tydzień o 8 proc. do około 72 USD za baryłkę. Tradycyjnie droższa pozostaje europejska mieszanka Brent, której cena sięga 76 USD za baryłkę, ale to i tak znacznie mniej niż jeszcze kilka dni temu - 12 sierpnia za baryłkę płacono bowiem 82 USD.

- Cena ropy jeszcze może spaść, choć trudno powiedzieć o ile. Na razie brak jest czynników, które podbijałyby cenę surowca, i dopóki tak będzie, to notowania mogą dalej zniżkować. Decyduje o tym przede wszystkim sytuacja gospodarcza, m.in. w Chinach i USA, która skutkuje słabym popytem na ropę i paliwa. Dodatkowo uspokoiła się sytuacja na Bliskim Wschodzie, co sprawia, że spadła premia za ryzyko geopolityczne - mówi Urszula Cieślak, analityczka z Biura Maklerskiego Reflex.

Chiński popyt zawodzi

Jak policzyła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE), globalny popyt na ropę wzrósł w II kwartale o 870 tys. baryłek dziennie. W Chinach nastąpił jednak spadek zapotrzebowania. Agencja prognozuje, że w tym roku oraz następnym popyt będzie rósł o 1 mln baryłek dziennie, co oznacza spowolnienie w porównaniu do zeszłorocznych 2,1 mln baryłek dziennie. Tymczasem MAE prognozuje, że podaż ropy w tym roku wzrośnie o 730 tys. baryłek dziennie, a w przyszłym aż o 1,9 mln baryłek dziennie.

- Obecnie w przewadze są siły ciągnące cenę ropy w dół. Chiny miały już wielokrotnie odbudowywać zapotrzebowanie, a tymczasem albo było wręcz odwrotnie, albo poprawa nie była tak spektakularna, jak zapowiadano. Chiński popyt jest właściwie wszędzie wymieniany jako główny czynnik spadku ceny, bo notorycznie zawodzi oczekiwania – mówi Jakub Bogucki, analityk e-petrol.

W lipcu chiński popyt na czarne złoto spadł po raz czwarty z rzędu, mimo że zapasy surowca w tym państwie powiększono o 280 tys. baryłek. To głównie efekt spadku zapotrzebowania w przemyśle, w tym petrochemii. Co więcej, import w poprzednim miesiącu w Państwie Środka spadł do najniższego poziomu od czasu ostrego lockdownu we wrześniu 2022 r. To efekt słabszego wzrostu gospodarczego, który w II kwartale spowolnił do 4,7 proc. z 5,2 proc. kwartał wcześniej, co przełożyło się na wzrost stopy bezrobocia do 5,2 proc. w lipcu.

Nieco lepiej wyglądała sytuacja w Stanach Zjednoczonych, gdzie popyt na benzynę w ostatnich miesiącach wykazywał oznaki poprawy. Dzięki temu spadek zapotrzebowania na ropę w wysokości 300 tys. baryłek dziennie w I kwartale we wszystkich krajach OECD udało się zmienić we wzrost o 190 tys. baryłek dziennie kwartał później. Wycenie ropy nie sprzyjały nawet dane o spadku zapasów ropy w USA do poziomów najniższych od stycznia, co sugeruje, że rafinerie pracują pełną parą. Może to być spowodowane niepokojem o kondycję amerykańskiego rynku pracy – zwłaszcza, że dane o zatrudnieniu zostały zrewidowane o 818 tys. etatów w dół, co oznacza, że wzrost był o 30 proc. niższy, niż podawano. I choć po ostatnim protokole z posiedzenia Fedu zanosi się na to, że we wrześniu dojdzie do obniżki stóp procentowych, to kwestia czy USA czeka recesja, czy spowolnienie, jest wciąż otwarta.

Spadek popytu w krajach rozwiniętych to jeszcze nie efekt popularyzacji samochodów elektrycznych. Choć popyt na tego typu samochody rośnie – w zeszłym roku stanowiły one 18 proc. sprzedaży - to w ostatnim czasie optymizm został mocno ostudzony, a firmy takie jak Ford, General Motors czy Volkswagen przesuwały w czasie swoje harmonogramy rozwoju tego rynku. Według analityków Goldman Sachs dopiero w 2034 r. popyt na ropę przestanie z tego powodu rosnąć.

Geopolityczne odprężenie

W ostatnich dniach spadek notowań ropy wspiera także proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Amerykański sekretarz stanu rozmawia ze stronami konfliktu i według doniesień mediów są wstępne efekty tych negocjacji.

- Jest to istotne dla rynku ropy z dwóch względów. Po pierwsze może to zmienić logistykę dostaw – tranzyt ropy z ominięciem Morza Czerwonego, gdzie statki bywają ostrzeliwane, jest trochę uciążliwy. A ataki Huti w tym regionie są spowodowane właśnie solidarnością z jedną ze stron konfliktu bliskowschodniego. Po drugie dochodzi kwestia odwetu Iranu na Izraelu za zabicie przywódcy Hamasu w Teheranie. Stwarzało to ryzyko rozszerzenia konfliktu na jedno z ważnych państw naftowych w regionie, co mogłoby działać na wyobraźnię inwestorów – mówi Jakub Bogucki.

Nie widać także efektu wprowadzenia sankcji na rosyjską ropę – kraje rozwinięte wprowadziły embargo na surowiec z Rosji, a Unia Europejska w lutym wprowadziła także zakaz importu produktów ropopochodnych. W grudniu zeszłego roku dołączył limit cenowy ustanowiony przez kraje G7, który miał sprawić, że rosyjska ropa nie zniknie z rynku, ale będzie na niej trudniej zarobić. Analizy oddziału Fedu w Dallas pokazują jednak, że cena sprzedawanej ropy ucierpiała w niewielkim stopniu, gdyż Rosja powiększyła swoją flotę tankowców.

- Ropa rosyjska cały czas płynie, choć nie na rynek europejski, ale na azjatycki. Przekierowanie dostaw było do przewidzenia i raczej nikomu nie zależało, aby takiego gracza z rynku światowego wyeliminować. Korzystają na tym Chiny oraz Indie, choć tym ostatnim palcem grożono, że nie wypada kupować rosyjskiej ropy w dużych ilościach ze względu na sankcje – mówi Jakub Bogucki.

Tymczasowa przecena

W ocenie analityków Citigroup ostatnia przecena może być krótkoterminową okazją do kupna, ponieważ ryzyko pogodowe oraz polityczne mogą wkrótce z powrotem wywindować cenę do około 80 USD za baryłkę w przypadku odmiany brent. Ich zdaniem obecna zniżka cen zagraża także planowanemu zwiększeniu podaży przez OPEC w IV kwartale.

- Na koniec roku cena ropy może wzrosnąć, jeszcze nie jest nic przesądzone. Wciąż jesteśmy w trakcie sezonu huraganowego, w którym dostawy ropy są często destabilizowane, zwłaszcza w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Po stronie podażowej mamy także działania OPEC+, którego najbliższe spotkanie odbędzie się we wrześniu. Wtedy może zostać dokonana rewizja dotychczasowej polityki. Ewentualna sroga zima także może podnieść zapotrzebowanie, zwłaszcza na oleje używane do ogrzewania – mówi Urszula Cieślak.

- Przy tym nawale czynników spadkowych nie przewiduję rewolucji w kolejnych miesiącach roku. Wiele zależy od postawy OPEC+, który trochę ten rynek porządkuje, i jeżeli cena ropy spadnie zbyt mocno, to zapewne doczekamy się reakcji. Scenariusz zejścia ceny głęboko poniżej 70 USD za baryłkę byłby zaskakujący, wydaje się, że jest to granica akceptowalna dla kartelu – mówi Jakub Bogucki.

Na obecnej obniżce ceny powinni także skorzystać kierowcy w Polsce, zwłaszcza że jest ona połączona z umocnieniem złotego wobec dolara.

- Już w tym tygodniu mieliśmy lekki spadek cen paliw w Polsce, a w kolejnym tygodniu jest możliwa kontynuacja, biorąc pod uwagę skalę spadku cen w hurcie. Zgodnie z cennikiem Orlenu widać zniżki, ale moim zdaniem nie przełożą się one na więcej niż kilka groszy obniżki. Te zmiany nie są jeszcze na tyle dynamiczne, a pamiętajmy, że na rynek detaliczny zmiany z rynku hurtowego dochodzą z pewnym opóźnieniem – mówi Jakub Bogucki.