Ruszył proces menedżerów Idea Banku

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-02-23 18:02

Ruszył pierwszy proces karny w sprawie GetBacku. Aż 9 z 16 oskarżonych to ludzie dawnego Idea Banku. Rodzynkiem z samego GetBacku jest były prezes.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kto zasiada na ławie oskarżonych pierwszego procesu karnego w sprawie GetBacku
  • jakie zarzuty są w pierwszym akcie oskarżenia, który jest rozpatrywany przez sąd
  • co działo się podczas pierwszej rozprawy
  • co sąd myśli o zawodzie: przedsiębiorca

Niemal równe cztery lata po ujawnieniu się problemów finansowych spółki windykacyjnej GetBack ruszył pierwszy proces karny związany z tą sprawą. Nie dotyczy on odpowiedzialności za niewypłacalność windykatora, ale nieprawidłowości przy dystrybucji jego obligacji i związanych z GetBackiem certyfikatów funduszy Trigon przez Idea Bank oraz podmioty z nim współpracujące.

Na ławie oskarżonych zasiadło 9 osób związanych z nieistniejącym już Idea Bankiem – od prezesów począwszy na radcy prawnym skończywszy. Do tego dochodzą trzy osoby związane z Polskim Domem Maklerskim (PDM), dwie z Trigon TFI i jedna z Mercurius DM. GetBack na ławie oskarżonych reprezentuje tylko były prezes Konrad Kąkolewski.

Zarzuty, jakie usłyszała cała szesnastka (w różnych konfiguracjach personalnych), sprowadzają się do zorganizowania w sieci sprzedaży Idea Banku obrotu instrumentami finansowymi w postaci obligacji GetBacku i funduszy Trigon Profit, w sytuacji gdy Idea Bank nie miał zezwolenia na obrót instrumentami finansowymi oraz doradztwo inwestycyjne. W konsekwencji stosowanych mechanizmów sprzedaży, prokuratura postawiła też zarzuty naruszenia tajemnicy bankowej poprzez przekazywanie danych klientów Idea Banku do PDM i Mercurius DM.

Osób związanych z PDM i Konrada Kąkolewskiego dotyczy też zarzut zawarcia pozornych umów doradczych związanych z emisją obligacji, przez co GetBack miał stracić 30,3 mln zł.

Kąkolewski chciał mediacji

Sam były prezes windykatora broni się jeszcze w tym procesie przed zarzutem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 9367 obligatariuszy, którzy nabyli papiery dłużne GetBacku o wartości 2,85 mld zł i 2,95 mln euro. Prokuratura wywodzi ten zarzut z publikowania sprawozdań finansowych z nierzetelnymi danymi oraz przekazywania uczestnikom ofert publicznych i prywatnych, za pośrednictwem podmiotów oferujących obligacje, zapewnień o dobrej kondycji finansowej spółki.

Sąd nigdy nie dojdzie prawdy.

Konrad Kąkolewski
były prezes GetBacku

- Jakimś dziwnym przypadkiem znalazłem się na ławie oskarżonych sam z GetBacku, jako prezes spółki, która miała sześć osób w zarządzie – mówił w trakcie rozprawy Konrad Kąkolewski.

W związku z tym złożył wniosek o połączenie tego procesu z drugą sprawą, która już trafiła do sądu i obejmuje innych członków zarządu. Zwracał uwagę, że tamta sprawa obejmuje ludzi odpowiedzialnych za sprawozdania finansowe. Zapowiadał powołanie ich na świadków w tym procesie, jednocześnie przewidując, że w takiej sytuacji skorzystają z prawa do odmowy wyjaśnień.

- Sąd nigdy nie dojdzie prawdy – stwierdził Konrad Kąkolewski.

Wniosek o połączenie obu procesów został jednak odrzucony ze względów „ekonomiki procesowej”. Miał bowiem prowadzić do nadmiernego skomplikowania procesu i tym samym jego wydłużenia.

Sąd odrzucił także wniosek adwokata byłego szefa GetBacku o skierowanie sprawy do mediacji.

- Oskarżony od czterech lat przebywa w areszcie śledczym w celi izolowanej i nie ma jak dotąd możliwości wyjaśnienia pokrzywdzonym, co jest przyczyną wyrządzonej im szkody. A sam oskarżony chce wskazać pokrzywdzonym sposób, w jaki szkoda ta może być naprawiona – mówił adwokat Konrada Kąkolewskiego.

Według byłego prezesa GetBacku, spółka miała ponad 8 mld zł gotówki i tylko 3 mld zł obligacji do spłacenia. Konrad Kąkolewski przekonywał, że pieniądze są ukryte 1200 metrów od sali rozpraw, ale nic konkretnego w tej kwestii nie przekazał. Stwierdził, że jak zacznie publicznie wyjaśniać, to pieniądze wyprowadzone z GetBacku zostaną ukryte tak, że będą już nie do odzyskania.

Konrad Kąkolewski złożył wniosek o odroczenie rozprawy do momentu, gdy prokuratura zabezpieczy pieniądze wyprowadzone z GetBacku, ale ten pomysł też nie zyskał uznania składu orzekającego.

Przedsiębiorca to nie zawód

Nie tylko były prezes GetBacku zabiegał jednak o to, by proces nie ruszył 23 lutego 2022 r.

Michał Hajduk, adwokat Dariusza M., byłego członka zarządu Idea Banku, chciał odroczenia rozprawy ze względu na chorobę Bogumiła Zygmunta, drugiego z obrońców menedżera. Zwracał uwagę, że już w październiku 2021 r. złożyli pisemny wniosek o to, by na terminach, na których będą odbierane wyjaśnienia od oskarżonych ich klient mógł być reprezentowany przez obu obrońców. Sąd uznał jednak, że nieobecność jednego z obrońców nie przeszkadza w postępowaniu. Zresztą żadnych wyjaśnień oskarżonych 23 lutego 2022 r. nie było. Skończyło się na odczytaniu zarzutów i odebraniu danych osobowych. Konrad Kąkolewski jako zawód podał: prezes licznych spółek.

- Sądowi nie jest znany taki zawód – stwierdziła Iwona Strączyńska, przewodnicząca składu orzekającego.

Stanęło więc na tym, że Konrad Kąkolewski to ekonomista. Piotr M., jeden z byłych dyrektorów Idea Banku okazał się „inżynierem informatyki ze szkoły”. Na pytanie o zawód odpowiadał jednak „przedsiębiorca”.

- Przedsiębiorca to nie zawód – stwierdziła sędzia Iwona Strączyńska.

Konrad Kąkolewski zgodził się na ujawnianie jego wizerunku i wręcz oczekiwał publikacji imienia i nazwiska.