Podpisany w ubiegłym miesiącu kontrakt łódzkiej szkoły lotniczej Bartolini Air z irlandzkim Ryanairem zakłada, że przybędzie jej 300 dodatkowych uczniów, którzy będą ćwiczyć umiejętności na lotnisku Olsztyn-Mazury. Do tej pory Bartolini dysponowało 12 maszynami, z których korzystali uczniowie łódzkiej centrali zlokalizowanej przy lotnisku Łódź-Lublinek. Akademia Bartolini Air wyszkoliła tam już ponad 1,5 tys. pilotów. Niebawem w Olsztynie pojawisię osiem nowych samolotów szkoleniowych.
— Dwa z nich będą dwusilnikowe, a jeden — akrobacyjny. W sumie będziemy więc mieć kilkanaście nowiutkich samolotów i kilka trzyletnich. Jest to zupełnie nowy standard w polskim szkoleniu. Ja szkoliłem się na samolocie Cessna 152, który miał 30 lat, i to był standard: samoloty starsze niż uczniowie — mówi Jakub Benke, prezes Bartolini Air.
Szkoła lotnicza ujawnia, że na nowe samoloty wyda około 10 mln zł. Prężnie rozwijający się segment szkoleniowy sprawił, że na dalszy plan zeszły inne projekty prowadzone przez firmę Bartolini, zwłaszcza uruchomiony w maju ubiegłego roku biznes taksówkowy. Popyt na prywatne przeloty w kraju okazał się niższy od oczekiwań, dlatego Bartolini chce złowić klientów zagranicznych. Pomóc ma mocniejsze wejście na rynek przelotów międzynarodowych samolotami odrzutowymi, które zamawiane są na platformach do czarterów.
Pierwsza z takich maszyn rozpocznie kursowanie we wrześniu, ale niewykluczone, że w ciągu kilku miesięcy pojawią się kolejne.
— Prowadzimy rozmowy z dwoma właścicielami cięższych samolotów, którzy chcieliby nimi zarządzać w ramach naszego cetryfikatu [przewoźnika lotniczego — red.]. Mogłoby to nastąpić z początkiem przyszłego roku — mówi Jakub Benke.