2021 był już piątym z rzędu rokiem wzrostu na rodzimym rynku farb dekoracyjnych - wynika z szacunków Polskiego Związku Producentów Farb i Klejów (PZPFiK). Branża po raz pierwszy osiągnęła przychody przekraczające 2,4 mld zł, o 3,2 proc. wyższe niż rok wcześniej.

Dynamika była niż w 2020 r., kiedy osiągnęła rekordowy poziom aż 6,2 proc. Rekord był skutkiem pandemii - zamknięci w domach Polacy masowo rozpoczęli odkładane często przez lata remonty (pierwszy lockdown spowodował aż 14-procentowy wzrost sprzedaży farb dekoracyjnych w II kwartale).
W minionym roku na wyniki branży wpłynęły dwa czynniki: po pierwsze - Polacy mniej się izolowali, a po drugie branża mierzyła się z niespotykanymi problemami na rynku surowcowym.
- Cały rok to sukcesywny wzrost cen surowców stosowanych do produkcji chemii budowlanej. Spowodowała go ograniczona dostępność, wynikającą m.in. ze znacznie zwiększonego popytu w Chinach. Spadła też dostępność kontenerów, które z powodu COVID-19 znalazły się w różnych częściach świata. Przerwane łańcuchy dostaw i wzrost kosztów transportu morskiego wpłynęły na marże – wyjaśnia Bartłomiej Ślązak, dyrektor zarządzający PZPFiK.
O ile wartość sprzedaży farb się zwiększała, o tyle mierzony w litrach wolumen się skurczył. Był o 2,3 proc. mniejszy niż rok wcześniej (dla porównania w 2020 r. wolumen wzrósł o 3,4 proc.). To wskazuje, że Polacy coraz chętniej kupują farby z wyższej półki.
- Nie spodziewam się, aby w tym roku nastąpił odwrót od tej tendencji – komentuje Piotr Mikrut, prezes Fabryki Farb i Lakierów Śnieżka.
Ze względu na rosnący koszt surowców nieco spadła marżowość farb dekoracyjnych.
- Bieżący rok, a także kolejne lata mogą się okazać wyzwaniem dla branży. Nie wiemy, jak potoczy się wojna za naszą wschodnią granicą, natomiast można założyć, że wraz z końcem konfliktu i ewentualnym pojawianiem się „planu Marshalla” dla Ukrainy polscy producenci z branży budowlanej, wśród nich wytwórcy farb, będą mogli liczyć na wiele kontraktów – uważa Bartłomiej Ślązak.