Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) w rocznicę obchodów swojego 20-lecia definitywnie kończy misję. Plany likwidacji resortu nie zostały zrealizowane przez wielu premierów, ale uda się to premier Beacie Szydło.

— Wprowadzimy nowy, nowoczesny sposób zarządzania spółkami, zwiększymy przejrzystość wydatków na sponsoring i marketing. Zależy nam, by spółki skarbu państwa, które są bardzo ważnym elementem realizacji planu Mateusza Morawieckiego, pełniły w tym planie kluczową rolę — mówiła wczoraj Beata Szydło na konferencji prasowej.
Cztery portfele spółek
Resort przejdzie do historii do końca roku.
— Po likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa pozostaje kwestia zarządzania spółkami. Chcemy to robić jak najlepiej — mówi Henryk Kowalczyk, minister w kancelarii premiera. Rząd odszedł od koncepcji Dawida Jackiewicza, który chciał budować Fundusz Rozwoju Spółek, na którego czele miał stanąć. Teraz majątek 450 spółek ma być podzielony między poszczególne ministerstwa, a nadzór polityczny nad nimi ma mieć prezes Rady Ministrów. Rząd podał wczoraj, że chce stworzyć cztery grupy podmiotów.
W pierwszej znajdą się dobre, dywidendowe spółki, takie jak m.in.: PKO, PZU, Azoty, KGHM, Totalizator Sportowy, GPW, oraz spółki paliwowe i energetyczne. W ramach tego rozdania PZU prawdopodobnie trafi do resortu rozwoju. Jest też szansa, że tak samo stanie się ze spółkami, takimi jak Azoty czy KGHM, dzięki ich silnej innowacyjności. Ostateczne rozwiązania mają być znane w przyszłym tygodniu. Drugi portfel spółek został nazwany wczoraj przez Henryka Kowalczyka misyjnym, a de facto chodzi o spółki infrastrukturalne, gdzie resort skarbu ma 100 proc. udziałów i które nigdy nie zostaną sprywatyzowane. Są wśród nich: PSE, PERN, Gaz-System, PKP PLK, ale też TVP czy KDPW.
Prawdopodobnie trafi do nich również Poczta Polska. Nadzór nad większością z tych spółek ma obecnie Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) i pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Ma duże szanse, by powiększyć obszar swoich wpływów o pozostałe firmy z tej kluczowej dla państwa listy.
Rząd zidentyfikował też trzeci rodzaj spółek. To 30-50 zdrowych firm, zwykle średniej wielkości, które wymagają jednak dokapitalizowania i restrukturyzacji, by mogły stać się zdrowymi podmiotami z potencjałem rozwoju, a w przyszłości być może państwowymi czempionami. W tej puli znajduje się wiele spółek z sektora spożywczo-rolnego, które mogą być skonsolidowane, a także Zakłady Farmaceutyczne Polfa czy H. Cegielski — Poznań.
Z informacji„PB” wynika, że powinny one trafić do Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), który ma kompetencje do ich restrukturyzacji. Jest też czwarta, najmniej atrakcyjna pula firm. To około 300 spółek nadzorowanych przez MSP, w których resort ma minimalne udziały, są w upadłości, likwidacji lub nie prowadzą żadnej działalności. Większość z nich ma zostać wygaszona.
— Spółki resztówki powinny być zgrupowane w oddzielnym podmiocie, np. w Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) — mówi Henryk Kowalczyk. ARP, która ma stać się swoistym ministerstwem skarbu bis, już przekazała do PFR część swoich kompetencji, takich jak rozwój obszaru venture capital.
Czujne oko premiera
Wisienką na torcie jest plan stworzenia nowej jakości nadzoru nad państwowymmieniem w strukturze KPRM.
— Chcemy zbudować w KPRM ciało, które będzie miało możliwość nadzoru nad strategicznymi aktywami skarbu państwa — mówi Henryk Kowalczyk. To może oznaczać powrót do dawnej koncepcji Jana Krzysztofa Bieleckiego, ekonomicznego architekta rządu Donalda Tuska. Wprowadzenie kontroli premiera nad mianowaniem rad nadzorczych spółek ma doprowadzić do ich większej przejrzystości i profesjonalizacji. Rada przy premierze ma się składać z 10-12 osób, autorytetów ekonomicznych i profesorów, którzy będą w stanie zweryfikować kandydatów i uznać, że spełniają kwalifikacje. — Pani premier będzie miała wgląd w wybór kadr w uzgodnieniu z ministrem branżowym — mówi Henryk Kowalczyk. © Ⓟ
OKIEM EKSPERTA
System lepszy niż holding
JACEK SOCHA
wiceprezes firmy doradczej PwC
Sprowadzenie systemu nadzoru do KPRM odbieram pozytywnie. Kancelaria powinna decydować nie tylko o wyborze członków rad nadzorczych, ale też o realizacji szerszego nadzoru korporacyjnego. Powinna pomagać spółkom skarbu państwa w realizacji ogólnych korporacyjnych celów, takich jak umiejętność funkcjonowania na rynkach finansowych. Obecne propozycje są lepsze niż struktura holdingu proponowana przez Dawida Jackiewicza. Najlepiej byłoby, gdyby KPRM miała nadzór właścicielski nad spółkami skarbu państwa, a ministrowie resortowi prowadzili politykę koncepcyjną dla poszczególnych podmiotów i obszarów ich kompetencji. Generalnie uważam, że państwowych firm jest za dużo i że powinny być one sprywatyzowane.
OKIEM EKSPERTA
Doraźne korzyści ministrów
WIESŁAW ROZŁUCKI
współzałożyciel i wieloletni prezes Giełdy Papierów Wartościowych
Mam mieszane uczucia co do kierunku proponowanych zmian. Rozbicie nadzoru nad państwowym mieniem na różne ośrodki decyzyjne nie jest dobre. Wolałbym, by był on w jednym miejscu, w resorcie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który odpowiada za gospodarkę. Odnoszę wrażenie, że proponowane rozwiązania wynikają z potrzeby zapewnienia doraźnych korzyści obecnym ministrom, nie są spowodowane przemyślaną potrzebą zmian. Po ostatnich zapowiedziach Krzysztofa Tchórzewskiego o planach zamiany spółek dywidendowych na podatkowe życzyłbym inwestorom giełdowym, by jak najmniej spółek było pod nadzorem ministra energii. Mam nadzieje, że wzmocniony nadzór ministra Mateusza Morawieckiego skłoni Krzysztofa Tchórzewskiego do zmiany nastawienia do spółek giełdowych.
OKIEM PRAWNIKA
Potrzebni są specjaliści
WOJCIECH KOZŁOWSKI
radca prawny, partner zarządzający w kancelarii prawnej Dentons
Jeśli chodzi o „większe” procesy sądowe, w których stroną jest skarb państwa czy jego spółka, to już obecnie często obok prawników z prywatnych kancelarii występują radcy Prokuratorii Generalnej. Wzajemnie wspierają się w realizowaniu najlepiej pojętego interesu państwa. Należy także wskazać, że w zdecydowanej większości międzynarodowych sporów arbitrażowych polskie państwo reprezentują prawnicy z zewnętrznych kancelarii prawnych. Dzieje się tak dlatego, że wskaźnikiem doboru pełnomocnika do konkretnej sprawy, dotyczącej zarówno podmiotu prywatnego, jak też państwowego, jest wiedza, kompetencje i doświadczenie danego prawnika. W wielu przypadkach Prokuratoria Generalna nie miała w swoim gronie specjalistów z danej dziedziny. Przeniesienie obsługi prawnej spółek skarbu państwa do niej spowoduje, że będzie miała znacznie większe obłożenie pracą. Jeżeli nie znajdzie u siebie odpowiednich prawników, będzie musiała ich ściągnąć z rynku, odpowiednio ich wynagradzając.