Rząd szybko skończy rozmowy o strefach

Mira Wszelaka
opublikowano: 2002-06-25 00:00

Rząd chce zakończyć rozmowy z Unią Europejską o specjalnych strefach ekonomicznych do 15 lipca. Inwestorzy obawiają się, że szybkie tempo negocjacji nie przyniesie dla nich dobrych rozwiązań.

Polska jest coraz bliższa zakończenia rozmów z Unią Europejską o specjalnych strefach ekonomicznych. Stanowiska obu stron wyraźnie się zbliżyły — jednak nie na tyle, by można było mówić o kompromisie. Do wyjaśnienia pozostało kilka kwestii, które dla wielu inwestorów mogą okazać się kluczowe. W piątek odbędą się kolejne konsultacje techniczne w Brukseli.

Strona polska chce wyjaśnić np., co Komisja Europejska rozumie przez konieczność indywidualnej analizy przypadków udzielania pomocy przedsiębiorcom z tzw. sektorów wrażliwych (chodzi m.in. o sektor motoryzacyjny). Innym problemem są mali i średni inwestorzy, którzy w 2007 r. mogą przecież stać się dużymi podmiotami. Nie wiadomo, czy w tej sytuacji nadal będą im przysługiwały przywileje.

— Nie wszystko wyjaśnimy w piątek. Komisja Europejska potrzebuje więcej czasu na analizy. Jednak intencją rządu jest techniczne zamknięcie problemu specjalnych stref ekonomicznych do 15 lipca, by już przedstawić konkretną propozycję inwestorom — podkreśla Cezary Banasiński, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Zdaniem przedstawicieli rządu, lipcowy termin musi być dotrzymany, bo im mniej problemów na stole negocjacyjnym, tym lepiej. Pod koniec roku negocjowane będą najbardziej drażliwe, bo związane z finansami, kwestie naszego członkostwa. Takim obrotem sprawy zaniepokojeni są przedsiębiorcy, którzy uważają, że szybkie decyzje w tak drażliwych kwestiach mogą im zaszkodzić. Podkreślają także potrzebę większej obrony polskich interesów w negocjacjach z UE.

— „Piętnastka” próbuje narzucić nam warunki pomocy publicznej, jakie obecnie obowiązują w Unii. Tymczasem nikt nie mówi o drastycznych różnicach w poziomie rozwoju. Przy wyrównanych warunkach nie mamy zbyt wielkich szans. Dlatego nie rozumiemy pośpiechu rządu, który chce zakończyć rozmowy o SSE nie rozwiązując problemu pomocy dla hut. Przecież zamknięcie rozdziału negocjacyjnego o konkurencji zaplanowano dopiero na koniec września — podkreśla jeden z przedsiębiorców.

Rząd zaproponował Brukseli, by średni i mali przedsiębiorcy mogli korzystać z ulg podatkowych na starych zasadach. To oznacza, że tego typu podmioty byłyby zwolnione przez 10 lat z płacenia podatku dochodowego, a przez następnych dziesięć płaciłyby 50 proc. stawki. Większość dużych graczy z SSE dobrowolnie miałaby zrezygnować z nielimitowanej ulgi i zadowoliłaby się pomocą wysokości 75 proc. wartości inwestycji. Inwestorzy, którzy odrzucą tę propozycję, będą musieli poszukać innego rozwiązania — być może na drodze sądowej. W najgorszej sytuacji znajdzie się branża motoryzacyjna, która ma otrzymać ulgi „po indywidualnych rozmowach”.