Rząd wreszcie podjął męską decyzję
Trudno znaleźć obiektywne powody do chwalenia decyzji gospodarczych rządu. Przepychanki wokół budżetu, skandal z majstrowaniem przy podatkach od osób fizycznych na przyszły rok, wreszcie podobne niejasności dotyczące opodatkowania firm (piszemy o tym na str. 5). Tym bardziej na uznanie zasługuje determinacja władzy związana z prywatyzacją TP SA.
A MATERIA to bardzo oporna, bo swoimi rozmiarami firma bije na głowę wszystko to, co dotąd prywatyzowano. Co gorsza, w proces transformacji monopolisty wplątała się światowa bessa, a to nie sprzyja handlowaniu.
A JEDNAK rząd zdecydował się na przeprowadzenie oferty w tych trudnych czasach. I dobrze, bo w ten sposób uratuje twarz swoją oraz Polski jako jednego z ostatnich „żyjących tygrysów gospodarczych”.
CIESZY, ŻE minister skarbu potrafił szybko ustalić tzw. widełki ceny TP SA. Tym samym Emil Wąsacz, atakowany zgodnie przez opozycję i koalicję, odróżnił się od swojego poprzednika, który do ostatniej chwili zwlekał m.in. z ustaleniem ceny Banku Handlowego.
Kolejna rzecz warta uwagi, to jasne określenie planów wobec TP SA. W środę okazało się, że rząd jest w stanie szybko uzgodnić stanowisko w tej sprawie. Chodzi o zapowiedź sprzedaży do 35 proc. akcji inwestorowi strategicznemu. Decyzję taką wymusili zapewne zachodni inwestorzy, ale... to już historia.
NA MIANO historycznej zasługuje też niestety promocja oferty TP SA. Fatalna, banalna, nie wiadomo do kogo adresowana. Najsmutniejsze jednak, że wcale nie zachęca do kupowania akcji prywatyzowanej spółki.