Platforma aukcyjna Rzetelne Auto działa od października 2019 r. Przetestowała model biznesowy, pozyskała kilku klientów, a teraz liczy na 0,9 mln zł ze zbiórki crowdfundingowej. Na jej potrzeby firmę wyceniono na 6 mln zł.

— Od ośmiu lat budujemy systemy w ramach spółki Smartheads, która jest założycielem i głównym udziałowcem Rzetelnego Auta. Współpracujemy z firmami Idea Leasing, Getin Leasing i Grupą DBK. Właśnie dla nich stworzyliśmy pełne systemy sprzedażowe. W czasie rozmów z klientami zauważyliśmy, że nie ma na rynku takich platform, które oferują sprzedaż sprawdzonych pojazdów od rzetelnego dostawcy — mówi Przemysław Krzeszowski, prezes Rzetelnego Auta.
Firma ma kilka źródeł przychodów, ale pierwsze i najważniejsze to abonament od wystawców za korzystanie z platformy RzetelneAuto.pl.
— Innowacyjnym pomysłem jest wprowadzenie prowizji aukcyjnej 2 proc. dla wystawcy — sprzedawcy. Wzięło się to z naszego doświadczenia na rynku dzieł sztuki. Część z tej prowizji w ramach success fee jest dla spółki RA ustalana w indywidualnej umowie z wystawcą — dodaje Piotr Wawrzynów, wiceprezes RA.
Firma zarabia też na mikropłatnościach i pobieraniu prowizji od partnerów biznesowych za reklamę i promocję. Inwestujący w akcje Rzetelnego Auta mogą liczyć na dodatkowe korzyści — od kamizelek przez vouchery na zakup pojazdów na platformie aż po wypożyczenie na weekend lamborghini.
— Oferujemy 15 proc. udziałów. Tak naprawdę największy koszt, jaki już ponieśliśmy i który świadczy o wartości spółki, to zbudowanie platformy. Następnym krokiem jest pozyskanie sprzedawców — wystawców pojazdów. Ten temat mamy już rozpoznany. Został ostatni krok, czyli promocja i pokazanie, że pojawił się nowy gracz na rynku — mówi Przemysław Krzeszowski.
Połowa z pozyskanych pieniędzy pójdzie na nowe funkcjonalności i usługi platformy, za 30 proc. rozbudowana zostanie sieć sprzedaży, a pozostałe 20 proc. spółka przeznaczy na marketing i reklamę. Firma nie śpieszy się z pójściem na giełdę, możliwy jest odkup akcji, ale to raczej odległa perspektywa. Inwestorzy zatem powinni uzbroić się w cierpliwość, jeśli kupując akcje, zastanawiają się już nad realizacją ewentualnych zysków.
— Myśleliśmy o NewConnect, bo nasz projekt ma potencjał do debiutu, tym bardziej że widzimy, że spółki technologiczne mają swoje pięć minut. Nie ukrywamy, że budowanie kolejnych funkcjonalności będzie wymagało dokapitalizowania, więc NewConnect będzie zapewne kolejnym krokiem — mówi Piotr Wawrzynów.