Dziś wieczorem agencja Standard & Poors (S&P) opublikuje rewizję ratingu kredytowego dla Polski. Choć analitycy nie spodziewają się zmiany oceny lub perspektywy, w piątkowy wieczór warte uwagi będą spostrzeżenia analityków oceniających oddziaływanie stymulusów fiskalnych na finanse publiczne w kolejnych latach. Agencja ratingowa S&P pojawiła się na czołówkach gazet nad Wisłą w ostatnich latach w kontekście kontrowersyjnej obniżki ratingu i jego perspektywy w styczniu 2016 r. Był to dotychczas jedyny raz w historii, kiedy jeden z trzech ratingowych gigantów zdecydował się na obniżenie oceny kredytowej Polski. Eksperci zgodnie wówczas powtarzali, że decyzja była nieuzasadniona i dotyczyła polityki, a nie ekonomii.
W październiku 2018 r. równie niespodziewanie agencja przywróciła rating A-, co świadczy o tym, że spośród trzech najważniejszych instytucji ratingowych to S&Pjest najbardziej nieobliczalne.
Bez zmian
Tym razem ekonomiści nie przewidują podwyżek. Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Banku Millennium, nie powinniśmy się spodziewaćzmian ratingu w tym roku.
— Jeżeli obawy dotyczące wzrostu deficytu się ziszczą, agencje ratingowe zareagują na nie dopiero w przyszłym roku. Przyczyną nie jest kalendarz wyborczy, ale fakt, że z jednej strony budżet państwa odczuje pełen koszt obciążeń związanych z Nową Piątką, a z drugiej — silniejsze będzie hamowanie wzrostu gospodarczego. Agencja S&Praczej nie podejmie pochopnej decyzji w sprawie ratingu Polski, ma w tym zakresie złe doświadczenia — uważa ekonomista.
Analitycy banku Santander również nie spodziewają się zmiany ratingu… dzisiaj.
„Nie oczekujemy żadnych zmian oceny kredytowej już na tym etapie. Może się to zmienić w dalszej części roku, jeśli stanie się jasne, że nie uda się sfinansować impulsu fiskalnego bez złamania reguły wydatkowej” — uważają specjaliści Santandera.
Brak odpowiedzi
Najważniejszym znakiem zapytania co do kondycji finansów publicznych w najbliższych latach jest sposób finansowania nowych programów socjalnych przy jednoczesnym przestrzeganiu prawa, w tym stabilizującej reguły wydatkowej. Wczoraj w Sejmie Leszek Skiba, wiceminister finansów, zapowiedział możliwość uzyskania w 2020 r. zysków nadzwyczajnych (podobnych do tych z aukcji LTE trzy lata temu), które pomogłyby sfinansować Nową Piątkę. Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium uważa natomiast, że rząd może odgrzebać swój projekt zmian w ZUS.
— Myślę, że rząd w poszukiwaniu pieniędzy na nowe programysocjalne może wrócić do pomysłu zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS, co w krótkim terminie może przynieść budżetowi dodatkowe wpływy — komentuje ekspert.
Ekonomiści Santandera podkreślają, że już teraz Polska jest liderem wydatków Starego Kontynentu.
„Warto pamiętać, że nawet bez wprowadzenia piątki PiS Polska miała jeden z najwyższych deficytów strukturalnych w UE” — podkreślają analitycy banku.