SEKTOR CIĄGLE PAŃSTWOWY
Przemysł maszynowy jest mało atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych
Biorąc pod uwagę potrzebę dogłębnej restrukturyzacji, niezbędna jest pilna prywatyzacja sektora, ponieważ produkuje on w większości dobra inwestycyjne dla odbiorców instytucjonalnych. Tylko koniunktura gospodarcza i stabilny wzrost mogą zapewnić przetrwanie przemysłu maszynowego.
Przemysł maszynowy wciąż jest zdominowany przez przedsiębiorstwa państwowe lub z dominującym akcjonariatem skarbu państwa. Należy do nich prawie połowa firm spośród 100 największych w sektorze. Kapitał zagraniczny jest obecny w 14 przedsiębiorstwach. Zaledwie 7 to firmy, w których największy udział ma kapitał obcy. Należą do nich m.in. ABB Zamech Ltd., Boart-Lena, Famot-Pleszew, Electrolux Poland, Biawar czy Unipak Gniezno. 40 proc. rynku pozostaje w rękach przedsiębiorstw państwowych. Firmy prywatne o polskim kapitale i firmy zagraniczne kontrolują odpowiednio 44 i 16 proc. przychodów przemysłu maszynowego. Sektor ten czeka wciąż na szeroko zakrojoną prywatyzację. Opóźnienia wynikają częściowo z faktu, iż wiele przedsiębiorstw zajmuje się lub zajmowało produkcją zbrojeniową.
100 największych firm przemysłu maszynowego osiągnęło przychody 8806 mln zł, co stanowiło 43,2 proc. przychodów całego sektora, które wyniosły 20 394,4 mln zł. Nie oznacza to jednak, że jest on wysoce skoncentrowany, czego można byłoby oczekiwać po tego rodzaju produkcji. Dowodzi raczej, że nie dochowaliśmy się grupy znaczących producentów maszyn i urządzeń. Przemysł zdominowany jest przez firmy średnie, na ogół znajdujące się w fazie „kurczenia”.
Wynik finansowy netto przemysłu maszynowego był w 1998 roku ujemny (-241,2 mln zł). Mimo to 100 największych przedsiębiorstw osiągnęło w sumie zysk netto wysokości 110,9 mln zł. Na tle branży pozytywnie wyróżnia się ABB Zamech z Elbląga.
Zysk a zarobki
Zyskowność poszczególnych rodzajów działalności odzwierciedla stan branż, będących odbiorcami produkowanych maszyn. Nie dziwią zatem poważne straty ponoszone przez firmy produkujące na potrzeby rolnictwa, przemysłu lekkiego czy górnictwa.
Firmy zatrudniające najwięcej pracowników to duże przedsiębiorstwa państwowe, przyzwyczajone w okresie gospodarki planowej do przerostów zatrudnienia lub takie same, ale już sprywatyzowane. Firmy zagraniczne, kontrolujące 16 proc. przychodów, zatrudniają jedynie 5 proc. pracowników sektora. Obliczenia wskazują jednak, że to właśnie ta grupa najlepiej zarabia. Dziwić może, iż średnie wynagrodzenia w firmach państwowych i prywatnych o polskim kapitale niewiele się od siebie różnią. Biorąc pod uwagę poważne różnice w rentowności występujące między tymi dwiema grupami przedsiębiorstw, można przypuszczać, iż albo przedsiębiorstwa państwowe są zbyt hojne w rozdawaniu pieniędzy, których nie mają, albo przedsiębiorstwa prywatne zbyt skąpe w dzieleniu się zyskiem ze swoimi pracownikami.
Prawie 70 proc. inwestycji w polskim przemyśle maszynowym jest realizowane przez firmy prywatne z przewagą polskiego kapitału. Co ciekawe, inwestuje się zarówno w branże przynoszące dochody, jak i w te, które generują straty.
Czekając na prywatyzację
Sektor należy do słabo opanowanych przez kapitał zagraniczny. Wynika to prawdopodobnie z jego małej atrakcyjności dla potencjalnych inwestorów zagranicznych (niski potencjał wzrostowy, przerost zatrudnienia, słaba rentowność inwestycji). Jest tylko kilka wyjątków (fenomen ABB, artykuły gosp. domowego). Nie potwierdza się więc teza o traktowaniu Polski jako przyczółka ekspansji na Wschód.
Strategiczne znaczenie dla produkcji maszyn w Polsce ma wciąż sytuacja w krajach byłego ZSRR. Handel z Ukrainą, Rosją czy republikami bałtyckimi może być — przy odpowiednim wysiłku ze strony polskiej i korzystnych warunkach makroekonomicznych na Wschodzie — szansą na zwiększenie przychodów i poprawienie wskaźników ekonomicznych naszych przedsiębiorstw. Mogłoby to także przyciągnąć do sektora nowych inwestorów.
Marek Belka
Kinga Bachryj-Podoba
NISKI POTENCJAŁ: Sytuacja przemysłu maszynowego jest trudna, ponieważ nie zdołał on w pełni dostosować się do warunków gospodarki rynkowej, dokonać reorientacji geograficznej eksportu po upadku rynków wschodnich oraz przyciągnąć partnerów zagranicznych — utrzymują prof. Marek Belka i Kinga Bachryj-Podoba. fot. Małgorzata Pstrągowska