To gorące lato dla producentów skrobi. Właśnie rozpoczęli sezon... i przekonywanie skarbu państwa o tym, kto powinien kupić akcje prywatyzowanego Przedsiębiorstwa Przemysłu Ziemniaczanego Trzemeszno. Pepees ma wizję stworzenia silnej Polskiej Skrobi na bazie trzech zakładów — swojego łomżyńskiego, przejętego w zeszłym roku w Bronisławiu, i właśnie Trzemeszna. Temu sprzeciwia się 600 rolników i 60 pracowników Trzemeszna, którzy poprzez spółkę plantatorską-pracowniczą sami chcą kupić zakład.
— Nie ma w przemyśle ziemniaczanym firmy z lepszymi wynikami. Spółki prywatne, takie jak właśnie Peepees, radzą sobie gorzej od nas, a ich zainteresowanie traktujemy jako próbę wrogiego przejęcia — twierdzi Andrzej Sosnowski, wiceprezes Spółki Plantatorsko-Pracowniczej Trzemeszno.
Trzemeszno w zeszłym roku zarobiło na czysto 21,2 mln zł przy przychodach sięgających 82,6 mln zł, w przypadku Pepeesu było to odpowiednio 8,6 mln zł i 81,4 mln zł.
— Problemem branży jest jej rozdrobnienie. Rynek jest otwarty, a żeby być konkurencyjnym w skali międzynarodowej i móc realizować duże kontrakty zagraniczne, np. w Azji, musimy mieć większe moce produkcyjne. My dzisiaj pracujemy na 80-90 proc. swoich mocy, Trzemeszno wykorzystuje je w 90-95 proc., więc wespół jeszcze z zakładem w Bronisławiu moglibyśmy produkować wspólnie 65-70 tys. ton rocznie — tłumaczy Wojciech Faszczewski, prezes Pepeesu.
— Świetnie radzimy sobie sami. Eksportujemy ponad połowę z 31 tys. wyprodukowanych ton, a nasza skrobia obecna jest na całym świecie — w Chinach, Korei, Meksyku czy USA. Jeśli natomiast Pepees ma problemy z mocami produkcyjnymi, to sam mógł przecież rozbudować swój zakład — mówi Andrzej Sosnowski.
Jednak zdaniem Wojciecha Faszczewskiego, dzisiaj dużo bardziej opłaca się skrobiową firmę kupić, niż ją od zera wybudować.
— Na razie nie mamy w planach kolejnych po Trzemesznie akwizycji — dodaje prezes Pepeesu. Obie strony są przekonane, że to ich oferta na zakup 90,40 proc. akcji spółki spotka się z uznaniem resortu skarbu.
— Mamy nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się we wrześniu. Wtedy czekalibyśmy jeszcze na zgodę urzędu antymonopolowego, a później moglibyśmy pod koniec listopada rozpocząć konsolidację i tworzenie skrobiowej grupy — opowiada prezes Pepeesu.
— To my przez lata modernizowaliśmy spółkę, inwestując w to zyski i świadomie podwyższając jej wartość. Dlatego powinniśmy mieć pierwszeństwo w jej zakupie. Poza środkami własnymi mamy na ten cel fundusze z Banku Gospodarki Żywnościowej — deklaruje wiceprezes spółki pracowniczej.
Ofercie Pepeesu może sprzyjać chęć zakończenia sporu o prawo do akcji Trzemeszna, w którym przeciw skarbowi państwa od około 10 lat występuje Krzysztof Borkowski, szef rady nadzorczej Peepesu. Działając w ramach Lubelskiej Korporacji Finansowej, zawarł umowę wstępną na zakup udziałów Trzemeszna, ale resort skarbu się z niej wycofał. Walka sądowa trwa do dzisiaj.
— Jestem gotów wycofać się z tego sporu, pod warunkiem że Trzemeszno trafi do Pepeesu. Ze spółką pracowniczą żadnych rozmów na ten temat nie prowadziłem — mówi Krzysztof Borkowski. W 2011 r. wyprodukowano w Polsce 100 tys. ton skrobi, a drugie tyle stanowił import. Wartość całego rynku to około 600 mln zł.