Siedmiomilowe buty Gino Rossi

GN
opublikowano: 2009-10-29 00:00

Odpisy przyniosą w tym roku 24 mln zł straty. Ale w kolejnych zysk ma rosnąć w tempie 5-10-15.

Spółka chce poprawić efektywność

Odpisy przyniosą w tym roku 24 mln zł straty. Ale w kolejnych zysk ma rosnąć w tempie 5-10-15.

W Gino Rossi trwa wielkie czyszczenie. Od ponad miesiąca prezes Witold Jesionowski ze specami od restrukturyzacji z NFI Victoria, nowego akcjonariusza, wdraża plan naprawczy mający wyprowadzić na prostą spółkę, która zakończyła półrocze z 6 mln zł straty. Zaczęli od cięcia kosztów, poprawy logistyki i efektywności sprzedaży.

— Do końca roku wyłapiemy wszystkie błędy, które sprawiają, że spółka traci pieniądze. To, co już naprawiliśmy, pozwala zaoszczędzić miesięcznie 0,5-1 mln zł — mówi Witold Jesionowski, prezes Gino Rossi.

Restrukturyzacja będzie bolesna. Ten rok spółka ma zakończyć 170,9 mln zł przychodów i blisko 24 mln zł straty netto.

— Dokonamy wielu odpisów, które obciążą wynik. Ale dzięki temu spółka będzie mogła rozpocząć nowe życie. Banki są uprzedzone i nie przewiduję problemów z kredytami. W tym roku chcemy spłacić 10 mln zł, a pozostałe zadłużenie rozłożyć na kilka lat — mówi prezes.

Do 2012 r. zadłużenie ma spaść o 23 mln zł. Prognoza na 2010 r. mówi o 176,9 mln zł przychodów i 5,4 mln zł zysku, w 2011 odpowiednio 193,9 i 10,5 mln zł, a w 2012 209,5 i 15,7 mln zł. Zmieni się sieć sprzedaży.

— Simple ma 40 sklepów i może otworzyć jeszcze kilka, ale raczej będziemy zmieniać lokalizacje na lepsze, niż zwiększać ich liczbę. Z 85 placówek Gino Rossi docelowo zostanie 60-70, a niektóre zamienimy na lepsze. Zależy nam na efektywności sieci — mówi prezes.

Spółka chce też odświeżyć wizerunek marki.

— Simple powinno nieco poszerzyć grupę klientów, a Gino Rossi kierować się ku młodszej klienteli. Chcemy też być postrzegani jako marka z wyższego segmentu. Walka w niższym i rywalizowanie z CCC czy Deichmanem nie ma sensu — mówi Witold Jesionowski.

Będą zmiany w produkcji.

— Chciemy robić krótkie serie, które będą trafiały w oczekiwania rynku. Postawimy na produkcję w Polsce, bo to pozwala kontrolować jakość i szybko reagować — mówi Witold Jesionowski.

Analitycy przyjmują te plany z ostrożnym optymizmem.

— Oszczędności da się poczynić, co pokazuje przykład LPP. Skoncentrowanie się na droższym segmencie i wycofanie z taniego to dobry pomysł. Pozycja CCC jest tak silna, że Gino nie miał z nim większych szans — mówi Marcin Stebakow z Beskidzkiego Domu Maklerskiego.

Zamykanie nierentownych lokalizacji uważa za dobrą ideę, bo lepsza mniejsza sieć, za to z zyskownymi sklepami.

— Przed segmentem obuwniczym jeszcze trudne czasy. Powrotu do rentowności spodziewam się dopiero w 2011 r., dlatego, jeśli Gino Rossi ma mieć w przyszłym roku zysk, to zapewne z części odzieżowej — dodaje Marcin Stebakow.