Czy wy też najbardziej lubiliście w szkole eksperymenty? Założony przez poznanianki Smart Bee Club wysyła zestawy, dzięki którym wy i wasze dzieci zamienicie dom w miniaturowe Centrum Nauki Kopernik.
Pierwszy eksperyment Joanna Ossowska-Rodziewicz przeprowadziła, gdy była jeszcze Joasią: miała 11-12 lat i po lekcji fizyki o prędkości rozchodzenia się dźwięku postanowiła zmierzyć ją na korytarzu. Rozstawiła trzy koleżanki w pewnej odległości, każda miała zmierzyć, kiedy dotrze do niej krzyk Joasi.
– To był absurd, nic nie wyszło w takich warunkach, nie byłyśmy w stanie tego zmierzyć. Ale o to właśnie chodzi w nauce: żeby zadawać pytania i szukać odpowiedzi. W tym przypadku sprawdzić, jak dźwięk będzie się rozchodził w różnych ośrodkach, np. wodzie czy powietrzu. Dlatego dwa pierwsze lata nauki fizyki w szkole, gdy nauczycielka zachęcała nas do eksperymentów, były fantastyczne – wspomina Joanna Ossowska-Rodziewicz, poznanianka, która w lutym 2019 r. założyła SmartBee Club razem z siostrą Dorotą.

Joanna to umysł ścisły, studiowała na politechnice. Dorota zawsze uwielbiała chemię i biologię, została jednak radcą prawnym, ale zaznacza, że konieczność logicznego myślenia przydaje jej się w pracy. Siostry wierzą, że należy odejść od podziału na umysły ścisłe i humanistyczne, a tym bardziej przypisywania specjalizacji płciom. Postanowiły stworzyć firmę, która zainteresuje dzieci naukami ścisłymi.
– Każdy wie, co to Centrum Nauki Kopernik, ale niecodziennie można tam pójść. Chciałyśmy zrobić CNK, które mogłoby się znaleźć w każdym domu – mówi Dorota Ossowska.
Rodzice: trutnie i robotnice
Smart Bee produkuje eksperymenty w pudełku, a tematów ma na cały rok: od związanych ze wzrokiem przez kolory, zmiennokształtność, elektronikę, magnetyzm, galaktykę czy „śniegologię”. Jest też linia dla małych informatyków, która powstała we współpracy z Kids Code Fun, a część pieniędzy ze sprzedaży boksów jest przeznaczona na fundację Girls Code Fun, która zachęca dziewczynki do programowania.
Od września 2019 r. można w Smart Bee kupić pojedynczy boks lub jeden z trzech programów subskrypcyjnych i otrzymywać pudełka w określonych odstępach czasu. Obecnie firma sprzedaje zestawy z trzema eksperymentami i możliwością obejrzenia ich w rozszerzonej rzeczywistości lub z jednym eksperymentem z taką możliwością, a dostawy są możliwe raz na miesiąc, lecz także częściej lub rzadziej. Najnowszym pomysłem jest właśnie program subskrypcyjny z zestawami do nauki programowania.
– Niektórzy rodzice uważali, że trzy godziny eksperymentowania z dziećmi to za dużo, ale mamy też klientkę, mamę czteroletniego chłopca, który nie mógł się doczekać kuriera i tych trzygodzinnych eksperymentów wysyłanych raz na dwa tygodnie! Dlatego przygotowaliśmy wiele wariantów – mówi Dorota Ossowska.
Dotychczas Smart Bee sprzedał kilka tysięcy pudełek z eksperymentami.
Piramida Dale’a
Siostry są zgodne: matematyka to królowa nauk, a nauki ścisłe są do życia koniecznie potrzebne. Tymczasem obecny system edukacyjny został stworzony na przełomie XVIII i XIX w., jest nastawiony na efektywność i standaryzowanie, a jego produktem jest absolwent. Szkoły są jak fabryki, w których uczniowie korytarzem jak pasem transmisyjnym przemieszczają się z klasy do klasy. System edukacji zmienił się tylko nieznacznie od rewolucji przemysłowej.
– Przecież świat od tego czasu zmienił się zupełnie! Nie trzeba maksymalizować efektywności ludzi, od tego mamy sztuczną inteligencję i roboty. Badania wskazują, że w ciągu kilkudziesięciu lat zniknie większość dzisiejszych zawodów. Musimy kształcić kluczowe kompetencje przyszłości, czyli zdolność krytycznego myślenia, inteligencję emocjonalną i kreatywność – uważa Joanna Ossowska-Rodziewicz.
Piramida doświadczenia opisana przez Edgara Dale’a w 1946 r. mówi, że im większe fizyczne zaangażowanie w trakcie nauki, tym więcej z niej zapamiętujemy. Najmniej zapamiętujemy rzeczy, o których czytamy lub słyszymy, najbardziej te, które stosujemy w praktyce lub których uczymy innych. Na Harvardzie przeprowadzono doświadczenie, w którym studentów medycyny podzielono na dwie grupy, jedna uczyła się budowy serca w tradycyjny sposób, słuchając wykładu, a druga – składając model. Po kilku tygodniach zweryfikowano wiedzę studentów, oczywiście grupa składająca model zapamiętała budowę serca dużo lepiej.
– Właśnie to robimy my: dzieci eksperymentują, uczą się, czytają, oglądają filmy, poznają ciekawostki, rozwiązują quizy, mogą zobaczyć eksperyment w projekcji 3D dzięki aplikacji z rozszerzoną rzeczywistością – wymienia Joanna Ossowska-Rodziewicz.
Jajko Schrödingera
Inspiracją była dla niej obserwacja jej dwojga dzieci, które uczęszczają do anglojęzycznej szkoły.
– Gdy była lekcja o grawitacji, budowały statek dla jajka, które trzeba było zabezpieczyć, żeby się nie zbiło – wspomina.
Taki sam konkurs Smart Bee zrobił dla swoich fanów.
– Zaprosiliśmy osoby obserwujące nas na FB do jajo-challenge. Przyszło mnóstwo odpowiedzi, ludzie powymyślali najróżniejsze sposoby zabezpieczenia jajka. Jedna dziewczynka owinęła jajko folią bąbelkową, włożyła je do puszki, zrzuciła z wysokości, a następnie powiedziała, że to jajko Schrödingera, więc musi pozostać w puszce. Urzekła nas i wygrała nagrodę – mówi Dorota Ossowska.
Smart Bee ma ambicje, by organizować spotkania dzieci z naukowcami.
– W zeszłym roku zorganizowaliśmy dwie konferencje i pojawiły się dwa pytania, na które nasi prowadzący nie potrafili znaleźć jednoznacznej odpowiedzi: o perpetuum mobile i o życie w kosmosie. To jest niesamowite, jakie pytania wymyślają dzieci – uśmiecha się Dorota Ossowska.

Pandemia uniemożliwiła takie inicjatywy. Smart Bee odpowiedziało warsztatami online.
– Mamy linie fizyczną i chemiczną dla dzieci w wieku 6-12 lat, a w marcu rusza Smart Kids dla młodszych dzieci, nawet czterolatków. Warsztaty zwane smartcampami trwają trzy miesiące i polegają na cotygodniowych zajęciach online z doktorami fizyki lub chemii przy użyciu wysyłanych przez nas pudełek z eksperymentami. Smartcamp dla najmłodszych składa się z czterech spotkań, prowadzonych przez pedagoga z doświadczeniem w pracy z młodszymi dziećmi – opowiada Joanna Ossowska-Rodziewicz.
Smartcampy ruszyły w październiku 2020 r. i co miesiąc startują kolejne edycje. Dotychczas wzięło w nich udział około 300 dzieci.
Smart Bee zaczął też w ubiegłym roku współpracę ze szkołami i w tym roku stworzył trzy dodatkowe boksy tematyczne dopasowane do ram programowych.
Wylot z ula
Boksy wyjechały też poza Polskę.
– Uruchamiając Smart Bee Club, od początku zakładaliśmy ekspansję zagraniczną. Cała koncepcja subskrypcji została tak zaprojektowana, aby wymagała zaledwie przetłumaczenia instrukcji. Kiedy koleżanka powiedziała mi, że kupiła nasz zestaw eksperymentów dla siostrzenicy w Grecji, był to impuls, by wyjść za granicę już teraz. Po półtora roku znamy naszych klientów, zbadaliśmy rynki, wiemy, jak dopasować do nich nasze produkty. Na początek wybraliśmy kraje, w których będziemy sprzedawać zestawy w wersji anglojęzycznej: Wielką Brytanię, Skandynawię, kraje Beneluksu oraz południe Hiszpanii, w której mieszka wielu polskich ekspatów. Jesteśmy przygotowani do rozpoczęcia akcji marketingowej, bo chcemy stworzyć rozpoznawalną markę – podkreśla Joanna Ossowska-Rodziewicz.
Rynek zabawek STEM-owych (skrót od Science, Technology, Engineering, Mathematics – nauka, technologia, inżynieria, matematyka) w Europie w 2019 r. był wart 1,6 mld USD, a w 2025 r. ma osiągnąć 2,4 mld USD.
Smart Bee powoli wychodzi na plus, a przychody rosną. Dotychczas spółka rozwijała się z kapitału seedowego wyłożonego przez założycielki.
– Co będzie, zobaczymy. Badamy możliwości pozyskania kapitału zewnętrznego, np. od inwestora branżowego lub finansowego – zapowiadają siostry Ossowskie.
Leć, pszczółko, leć.