Sklepy czekają na podatek

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2016-01-03 22:00

HANDEL - PROGNOZY 2016

Konieczność płacenia procentu od obrotów zweryfikuje strategie ekspansji polskich detalistów. Może wreszcie nadejść fala fuzji i przejęć.

Po pierwsze — podatek, po drugie — podatek, po trzecie — podatek. To obecnie najważniejsza sprawa dla działających w Polsce sieci handlowych. Na razie nie wiadomo dokładnie, jaki kształt przyjmie forsowane przez Prawo i Sprawiedliwość rozwiązanie. Organizacje handlowców tymczasem co chwilę przedstawiają własne koncepcje. Wiadomo jedno — intensywne konsultacje trwają, a konkretne decyzje mogą zapaść już na początku roku. Potem przyjdzie czas weryfikacji, czy w nowych warunkach stare strategie mają jeszcze rację bytu.

— Bez wątpienia podatek od obrotów sklepów detalicznych — i jego ostateczny kształt — będzie miał największy wpływ na polski handel w 2016 r. Chcielibyśmy, by wreszcie się to wyklarowało. Na razie sieci wstrzymują się z decyzjami o kierunku rozwoju i ekspansji, czekając na decyzje polityczne. Podatek może najmocniej odcisnąć się na największych firmach na rynku, takich jak Biedronka i Lidl, zmieniając ich koncepcje rozwojowe. Choć bezpośrednio nie dotknie hurtowników takich jak my, to jednak detaliści są naszymi odbiorcami i ich kondycja będzie wpływać na nasze wyniki — mówi Krzysztof Tokarz, prezes GK Specjał, jednego z największych dystrybutorów żywności w Polsce.

Nowy rząd początkowo zapowiadał, że podatek od obrotów sieci przyniesie budżetowi nawet 3,5 mld zł. W budżecie zapisana jest kwota 2 mld zł. Pytanie brzmi, kto i ile będzie płacił.

— Jest kilka koncepcji, firmy z polskim kapitałem proponują podatek progresywny, ze stawkami uzależnionymi od wielkości obrotów poszczególnych przedsiębiorstw. Na razie nie wiadomo, jak będzie — rząd zapowiedział konsultacje na 8 stycznia, ale ma na nich być około 100 firm, więc w takim gronie trudno będzie cokolwiek skonsultować — mówi Robert Krzak, wiceprezes Piotra i Pawła. Jego zdaniem, podatek najmocniej odbije się na tych przedsiębiorstwach, których rentowność netto nie przekracza 2 proc. To duża rzesza firm, które będą musiały szukać sposobu na przetrwanie.

— Po wprowadzeniu podatku oczywistym ruchem byłoby łączenie się mniejszych firm i tworzenie grup, które miałyby dużą skalę zakupową i mogły negocjować lepsze stawki z producentami. Problem w tym, że o konieczności łączenia się polskich detalistów mówi się od dwóch dekad, ale ciągle brakuje wzajemnego zaufania i chęci współpracy — mówi Robert Krzak.

Podobnych ruchów oczekuje prezes GK Specjał.

— Po słabym roku 2015, w którym deflacja odbiła się negatywnie na marżach i rentowności wielu sieci, kolejny rok może przynieść falę fuzji i przejęć, nie tylko w detalu — my też stale myślimy o tym, kogo możemy kupić. Można się też spodziewać kolejnych ruchów w stronę łączenia się w grupy firm z różnych segmentów rynku — mówi Krzysztof Tokarz.

Podatek będzie przyprawiał handlowców o największy ból głowy, ale w 2016 r. być może odpadnie im inny powód do zmartwień — spadek cen żywności.

— Prognozowana jest inflacja, więc można wreszcie oczekiwać poprawy bardzo ważnych dla branży wyników LFL, czyli sprzedaży na tej samej powierzchni co rok wcześniej — mówi Robert Krzak. © Ⓟ

[email protected]

22-333-98-15