Szef spółki liczy na korektę cen skrobi, dobry wynik spółki córki oraz rozstrzygnięcie sporu akcjonariuszy.
Akcjonariusze łomżyńskiego producenta skrobi mogą się spodziewać dobrego raportu za drugi kwartał.
— Będą bardzo zadowoleni — zapewnia Wojciech Faszczewski, prezes Pepeesu.
W ubiegłym roku Pepees zanotował w pierwszym półroczu 41,5 mln zł przychodów oraz 2,3 mln zł straty netto. Po pierwszym kwartale 2011 r. ma 21,3 mln zł sprzedaży i zysk netto w wysokości 2 mln zł.
Kluczowe znaczenie dla biznesu mają ceny skrobi, a te ustabilizowały się na wysokim poziomie. O przyszłości zadecyduje sezon letni, czyli jakość i wielkość zbiorów.
— Spodziewam się małej korekty cen, rzędu 8 proc., a następnie ustabilizowania się. Spadek nie jest dla nas złą wiadomością — przy niższej cenie popyt wzrośnie, więc sprzedamy więcej — mówi Wojciech Faszczewski.
Wysokie ceny skrobi pociągają za sobą zwyżkę cen ziemniaków, z których jest produkowana. Kampania ziemniaczana, czyli skup, ruszy we wrześniu.
— Szacuję, że ceny ziemniaka będą o 30-40 proc. wyższe niż przed rokiem. Zamierzamy skupić 160 tys. ton — mówi Wojciech Faszczewski.
Dobrze sobie radzi również przejęte niedawno PPZ Bronisław w Kujawsko-Pomorskiem.
— Oczekuję dodatniego wyniku w tym roku. Udzieliliśmy firmie pożyczek, dzięki którym odbudowuje pozycję w skupie — tłumaczy Wojciech Faszczewski.
Kolejnych przejęć Pepees na razie nie planuje. Sam zresztą szuka inwestora. Dom maklerski Rubicon Partners dostał zadanie znalezienia dużego inwestora branżowego.
— Pracujemy, ale konkrety pojawią się zapewne dopiero jesienią. Teraz potencjalni partnerzy są zajęci przygotowaniami do sezonu — wyjaśnia Wojciech Faszczewski.
W Pepeesie wciąż gorzeje konflikt pomiędzy akcjonariuszami. Z jednej strony jest zarząd oraz Krzysztof Borkowski, który ma około 10 proc. kapitału. Z drugiej — cypryjska firma Midston Development, kojarzona z biznesmenem Józefem Hubertem Gierowskim. Chodzi o kwestię prawa Midston do głosu na zgromadzeniach.
— Do końca czerwca sąd powinien ostatecznie rozstrzygnąć sprawę — mówi Wojciech Faszczewski.