Słabość euro może dobić złotego

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2013-04-03 00:00

Za miesiąc za euro trzeba będzie zapłacić 4,17 zł, za dolara 3,26 zł, a franka 3,42 zł — prognozują analitycy

Kurs euro do dolara spadnie do 1,23, najniższego poziomu od sierpnia ubiegłego roku, bo gospodarka europejska pogrąża się w recesji, a amerykańska nabiera rozpędu — przewidują analitycy banku Barclays. Taki scenariusz może być dramatyczny w skutkach dla złotego — prognozują najwięksi pesymiści wśród krajowych analityków, ankietowanych przez „PB”.

None
None

Dwie prędkości

Jednym z nich jest Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ, który „wskoczył” właśnie na pozycję lidera w rankingu najlepiej prognozujących kurs EUR/PLN i pozycję ogólnego rankingu, po piętnastu miesiącach detronizując Marcina Mrowca, głównego ekonomistę Banku Pekao.

— Nie liczmy na to, że temat Cypru uda się łatwo zamknąć. Najpewniej konieczne okażą się kolejne transze pomocy za kilkanaście miesięcy — to cena za faktyczne „zaoranie” tamtejszego systemu bankowego, który był podporą wyspy. Inwestorzy będą mieć też kolejne powody do zmartwień — pytanie, na ile realny okaże się bailout dla Słowenii i na jakich warunkach zostanie przeprowadzony. To pokaże, czy casus Cypru rzeczywiście był jednorazowy — mówi Marek Rogalski, który spodziewa się sporej przeceny euro względem dolara i jednocześnie osłabienia złotego i do euro (umiarkowanego), i do dolara (znacznego). Specjalista zgadza się z tezami ekonomistów Barclays, że kluczowe dla perspektyw euro są słabe dane z Eurolandu, które oddalą odreagowanie, oczekiwane we wspólnotowej gospodarce w drugiej połowie roku.

— Problemy strefy euro i umocnienie dolara to nie są informacje, które mogą pomóc polskiej walucie — podkreśla Marek Rogalski.

Wtóruje mu Marcin Mrowiec, który prognozuje wzrost notowań euro do 4,21 zł i dolara do 3,30 zł na koniec miesiąca. Trzeci z pesymistów — Łukasz Wróbel z Noble Securities — też nie ma złudzeń.

— Pod względem podstawowych wskaźników koniunktury gospodarczej rynki amerykański i europejskich dzieli przepaść. Kondycja amerykańskiego rynku pracy, rynku nieruchomości i zyski spółek z Wall Street przemawiają za stopniowym powrotem kapitału z zagranicy do Stanów Zjednoczonych, a dodatkowo po wielu miesiącach sprzyjającej koniunktury na większości ryzykownych rynków ewentualny odwrót od ryzyka będzie kolejnym argumentem za umocnieniem dolara. W takich warunkach, zwłaszcza po ostatniej obniżce stóp procentowych, zagraniczni inwestorzy mogą wyprzedawać polskie obligacje skarbowe, co w praktyce sprawiłoby, że złoty może szybciej osłabiać się w stosunku do euro niż dolara — mówi Łukasz Wróbel.

Cisza po burzy?

Wśród analityków nie brak jednak takich, którzy liczą na ciszę po burzy, czyli uspokojenie nastrojów na rynku walutowym po przetrawieniu problemu cypryjskiego.

— Przeciw rynkowej panice świadczy aktywność głównych banków centralnych gotowych stabilizować rynki finansowe i działać na rzecz pobudzenia wzrostu. Spodziewamy się, że wraz z wygasaniem obaw o eskalację problemów Europy kwiecień powinien przynieść ocieplenie nastrojów na rynkach finansowych z główną korzyścią dla euro, przy osłabieniu dolara i jena — prognozuje Konrad Białas z Alior Banku.