Ślad urywa się w magazynie

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2013-06-24 00:00

Walka branży TSL z przestępcami nie ustaje. Złodzieje są kreatywni, a przewoźnicy muszą za nimi nadążyć

Przewoźnicy, firmy spedycyjne i logistyczne co roku tracą miliardy euro z powodu kradzieży transportowanych towarów. Jak wynika z badań Polskiej Izby Spedycji i Logistyki (PISiL), przeprowadzonych wśród prawie 200 firm transportowych, te dwie metody stosowane są przy większości takich zdarzeń, które miały miejsce w latach 2009- 11. Każdej z nich ankietowani przypisali po 42 proc. wskazań, a mogli wskazać więcej niż jedną odpowiedź.

— Jeszcze dwa,trzy lata temu tzw. firmy słupy, tworzone, aby kraść towar jako podwykonawcy, nie miały stron internetowych ani licencji. Dzisiaj mają jedno i drugie, trzeba więc nieustannie poprawiać system zabezpieczeń — mówi Artur Czepczyński, właściciel firmy spedycyjnej ABC Czepczyński.

Skala kradzieży

Jak mówi Andrzej Szulc, przewodniczący komisji bezpieczeństwa w PISiL, w ostatnich latach liczba kradzieży spada. Podkreśla jednak, że zmieniły się metody, jakie stosują przestępcy. Z ostatnich danych PISiL za lata 2009-11 wynika, że w porównaniu z latami 2005-06 odsetek rozbojów spadł z 23 do 4 proc. Udział wyłudzeń wzrósł za to z 17,5 do 42 proc., a kradzieży ładunku z samochodu z 35 do 42 proc. Izba jako wyłudzenia traktuje metody na fałszywego przewoźnika, na upadającego przewoźnika, podszycie się pod prawdziwego przewoźnika, kradzież tożsamości na giełdzie transportowej. W sumie 51 proc. firm przyznało, że padło ofiarą przestępstwa co najmniej raz w badanym okresie (w poprzednim prawie 75 proc.). Najczęściej kradziono towary, które najłatwiej sprzedać, czyli sprzęt RTV/AGD i telekomunikacyjny — 21 proc. przypadków.

— Przy odnalezieniu takich towarów bardzo pomocni są detektywi, jeśli firma odpowiednio szybko zadziała. Takie ładunki szybko się rozprowadza w lokalnych społecznościach. A ofiarami kradzieży padają najczęściej albo małe, albo bardzo duże firmy — mówi Andrzej Szulc. Wśród najważniejszych problemów związanych z bezpieczeństwem poza wyłudzeniami wymienia posługiwanie się fałszywymi licencjami i brak bezpiecznych, strzeżonych parkingów, bo do kradzieży często dochodzi na postojach.

System dla bezpieczeństwa

Firma ABC Czepczyński dwa lata temu padła ofiarą kradzieży, co spowodowało, że zaczęła pracować nad systemem zabezpieczającym przed takimi zdarzeniami.

— Większość firm ogranicza się do zabezpieczeń mechanicznych i elektronicznych, wykorzystujących np. GPS-y i monitorowanie położenia pojazdów, ale to za mało. Od tamtej kradzieży stworzyliśmy odpowiednie procedury. Większość przypadków wygląda tak samo, podstawiony przewoźnik zabiera transport, który gdzieś się rozmywa, a ślad kończy się na magazynie wynajętym na 5 dni. Od kiedy mamy nasz system przewieźliśmy 40 tys. ładunków i taki incydent już się nam nie przydarzył. Bardzo wnikliwie sprawdzamy firmy, z którymi nawiązujemy współpracę, ich wiarygodność, referencje, historię — opowiada Artur Czepczyński. Firma przy ocenie wiarygodności kontrahentów korzysta nie tylko z własnych kontrolerów, ale i agencji detektywistycznej. Przedsiębiorstwo współpracuje także z nowymi podmiotami

na rynku, ale taki kontrahent musi przejść jeszcze dokładniejszą weryfikację.

Negocjować i kontrolować

Innym problemem są same ubezpieczenia czy polisy, a raczej odszkodowania np. po kradzieży. Firmy transportowe narzekają, że ubezpieczyciele starają się wypłacić jak najmniej albo w ogóle. Mariusz Marciniak, prezes firmy TC Broker, specjalizującej się w doradztwie w dziedzinie ubezpieczeń transportowych przekonuje, że problem jest tu znacznie bardziej złożony.

— W Polsce brakuje odpowiednio wyspecjalizowanych ubezpieczeń i pośredników, którzy mają odpowiednią wiedzę. Same firmy też często ponoszą winę za to, że ich ubezpieczenie okazuje się niewystarczające. Wybierają najtańsze oferty, bo kontrahenci stawiają wymóg ubezpieczenia, więc ważne aby je po prostu mieć. Nie negocjują też zakresu umowy z ubezpieczycielem, a potem nie kontrolują zapisów umowy. W ferworze walki o klienta łatwo zapomnieć o szczegółach, które przy odszkodowaniach mają istotne znaczenie — mówi Mariusz Marciniak.

Jak tłumaczy, ubezpieczyciele najczęściej stosują wyłączeniadotyczące rażącego niedbalstwa, bo można podciągnąć pod to wiele zarzutów, a także związane z definicją parkingu.

— Przykładowo według umowy odszkodowania nie dostanie firma, której samochód został okradziony na parkingu niestrzeżonym. Jednak w Polsce nie ma jednoznacznej definicji takiego parkingu, kierowcy często tego nie pilnują — opowiada Mariusz Marciniak.

Dodaje, że specjalne systemy bezpieczeństwa w firmie nie obniżą kosztów ubezpieczenia, ale z pewnością pomagają. Często wystarczy niewiele, aby uniknąć fałszywego przewoźnika.

— Warto chociażby poprosić o ostatnie rachunki, za prąd czy internet, jeśli jest taka możliwość pofatygować się do kontrahenta, aby sprawdzić jego podpis. Takie działania często odstraszają przestępców — twierdzi Mariusz Marciniak.

8,2 mld EUR Na tyle szacuje się roczne straty w Europie, powstałe w wyniku kradzieży towarów z ciężarówek

Źródło: PISiL, CELCAT