W lipcu 1655 r. wojska szwedzkie wkroczyły na terytorium Rzeczypospolitej i bardzo szybko opanowały jej większą część. W postępach zwycięskiej armii bardzo pomogła kapitulacja wojsk koronnych pod Ujściem oraz zdrada Janusza Radziwiłła, który jako największy magnat litewski oddał Wielkie Księstwo pod berło Karola Gustawa Wazy. Na przełomie 1655 i 1656 r. obrona państwa wydawała się mrzonką mimo wezwań hetmanów do podjęcia walki.

Jednak kiedy na początku nowego roku Jan Kazimierz opuścił bezpieczne schronienie na Śląsku i wrócił do swego kraju, fortuna zdawała się zacząć odwracać. Szwedzi odstąpili od oblężenia Jasnej Góry, Janusz Radziwiłł zmarł w Sylwestra, a szlachta i włościanie coraz dotkliwiej odczuwali okupację zaciężnych wojsk. Rada Senatu oraz życzliwe przyjęcie ze strony mieszkańców terenów, którymi zmierzał królewski orszak natchnęły nowe siły w zrezygnowanego dotychczas władcę.
Jan Kazimierz był królem trochę z przypadku. Przez wiele lat nie był zdecydowany co do swojej przyszłości - władcą miał być bowiem jego brat Władysław oraz jego potomkowie. Jan Kazimierz myślał o karierze duchownej - był nominowany kardynałem, zaciągnął się do wojsk cesarskich, Habsburgowie ustanowili go wicekrólem Portugalii, trafił jednak do francuskiego więzienia jako zakładnik. Po uwolnieniu niedługo cieszył się wolnością, bowiem pogrążona w wojnie kozackiej Rzeczpospolita potrzebowała władcy po nagłej śmierci Władysława IV. Osoba jego brata wydawała się najlepsza do płynnej kontynuacji rządów. Niestety, wieloletnie zaniedbania w budowie silnego państwa ściągnęły na nie zainteresowanie spragnionych łupów sąsiadów. Inicjały ICR (Ioannis Casimirus Rex) odczytywano jako Initium Calamitatis Regni (początek upadku królestwa).
Jan Kazimierz był niewątpliwie osobą pobożną, a wiele wskazuje również na to, że dostrzegał niesprawiedliwości jakich wobec chłopów dopuszczali się przedstawiciele szlachty. Wzajemne relacje skutkiem nadawanych królewskich przywilejów przypominać zaczynały stosunki niewolnika do pana. Chęć zmiany tej sytuacji stała się powodem do oficjalnych działań władcy w czasach potopu szwedzkiego.
Już 3 stycznia 1656 r. na terenie Rzeczypospolitej, w Krośnie, wydał Jan Kazimierz "Podziękowanie dla ludności Nowego Sącza" za ofiarność z jaką przyjęto króla. Pięć dni później datował "Manifest wzywający chłopów do walki". Jednak zwieńczenie tej myśli nastąpiło we Lwowie, 1 kwietnia.
W rzymskokatolickiej katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie złożył Jan Kazimierz śluby, które zostały zapamiętane jako 'lwowskie'. Autorem przejmującego tekstu był Andrzej Bobola, jezuita i męczennik kanonizowany w XX wieku:
"Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno! Ja, Jan Kazimierz, Twego Syna, Króla królów i Pana mojego, i Twoim zmiłowaniem się król, do Twych Najświętszych stóp przychodząc, tę oto konfederacyję czynię: Ciebie za Patronkę moją i państwa mego Królową dzisiaj obieram. Mnie, Królestwo moje Polskie, Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojsko obojga narodów i pospólstwo wszystko Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twojej pomocy i miłosierdzia w teraźniejszym utrapieniu królestwa mego przeciwko nieprzyjaciołom pokornie żebrzę...
A że wielkimi Twymi dobrodziejstwy zniewolony przymuszony jestem z narodem polskim do nowego i gorącego Tobie służenia obowiązku, obiecuję Tobie, moim, ministrów, senatorów, szlachty i pospólstwa imieniem, Synowi Twemu Jezusowi Chrystusowi, Zbawicielowi naszemu, cześć i chwałę przez wszystkie krainy Królestwa Polskiego rozszerzać, czynić wolą, że gdy za zlitowaniem Syna Twego otrzymam wiktoryę nad Szwedem, będę się starał, aby rocznica w państwie mym odprawiała się solennie do skończenia świata rozpamiętywaniem łaski Boskiej i Twojej, Panno Przeczysta!
A że z wielkim żalem serca mego uznaję, dla jęczenia w presji ubogiego pospólstwa oraczów, przez żołnierstwo uciemiężonego, od Boga mego sprawiedliwą karę przez siedem lat w królestwie moim różnymi plagami trapiąca nad wszystkich ponoszę, obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, w czym, Matko Miłosierdzia, Królowo i Pani moja, jakoś mnie natchnęła do uczynienia tego wotum, abyś łaską miłosierdzia u Syna Twego uprosiła mi pomoc do wypełniania tego, co obiecuję."
Według przekazywanych w niektórych regionach opowieści, chłopi mieli na wezwanie króla ochoczo stanąć do walki. Traktować je należy jednak jak legendy, bowiem nie mieli oni raczej możliwości dowiedzieć się o wydaniu takiego dokumentu. Faktem jest, że wojska okupacyjne Szwedów (w których służyły różne europejskie narodowości) były pierwszymi, które najechały nasze państwo w sposób tak zorganizowany i prowadziły planowy rabunek majątku, żywności oraz dzieł sztuki (nota bene, ich wywiezienie do Szwecji uratowało je od pożogi kolejnych wojen). Spontanicznie organizowane grupy partyzanckie, np. na Kurpiach, były raczej sposobem walki z uciskiem i żądaniami okupu oraz kontrybucji.
W końcu roku 1656 Szwedzi utrzymywali się jedynie w prawobrzeżnej części Prus Królewskich, na północnym Mazowszu, w Łowiczu, Krakowie i Tykocinie.
A chłopi? Niestety, po wypędzeniu najeźdźców nie udało się zrealizować obietnic złożonych przez Jana Kazimierza. Władza królewska była zbyt słaba, a szlachta zbyt podzielona lecz wspólnie przekonana o swej dziejowej misji nagrodzonej prawami, których zmieniać nie wolno.
W 1688 r. Jan Kazimierz zrzekła się korony. Abdykował i wyemigrował do Francji, gdzie został opatem klasztoru Saint-Germain-des-Prés w Paryżu. Warto wstąpić do tego kościoła by pod znajdującą się w jednej z kaplic lewej nawy płytą nagrobną wspomnieć smutnego króla.
