Spada opłacalność handlu biżuterią

Grzegorz Zięba
opublikowano: 2000-11-22 00:00

Spada opłacalność handlu biżuterią

Działalność w branży złotniczej wymaga olbrzymich nakładów, przy stosunkowo niewielkim zysku. Na tym rynku wkrótce dominować będą duże podmioty, mogące udźwignąć koszty „złotych“ transakcji.

Handel złotem stwarza problemy nie znane innym branżom. Jego wadą jest kapitałochłonność — hurtownicy i sprzedawcy inwestują w towar pokaźne sumy. Dużo kosztuje również zapewnienie bezpieczeństwa obrotu. Zaletą tego biznesu jest to, że towar się nie starzeje. Nie potrzeba też dużych magazynów do jego przechowywania.

— Jest to branża efektowna i miła, chociaż charakteryzuje się stosunkowo niską zyskownością. Obrót złotem nie stwarza dużego ryzyka handlowego — twierdzi Michał Kwiatkiewicz, prezes firmy Yes, handlującej wyrobami złotniczymi.

— Właściciel sklepu czy hurtowni po odliczeniu kosztów może uzyskać brutto nie więcej niż 5 proc. dochodu. Nie ma więc możliwości wspierania się kredytem na zakup towaru. Żeby zagwarantować sobie dobre ceny zakupu wyrobów, trzeba dysponować gotówką — uważa Dariusz Godziebiewski, właściciel firmy Szuchman Gold.

Osiem lat temu sklep, który posiadał kilogram złota, uważany był za bardzo dobrze zaopatrzony.

— Teraz salony jubilerskie przechowują nawet 15–20 kg kruszcu — mówi Dariusz Godziebiewski.

Dodatkowym powodem powstawania dużych zapasów w sklepach jubilerskich jest spadek sprzedaży, do którego przyczynił się m.in. kryzys rosyjski. Polska w pierwszej połowie lat 90. pośredniczyła w handlu wyrobami ze złota między Zachodem a państwami WNP.

— Przez nasz kraj przechodziła co miesiąc ponad tona wyrobów ze złota. Z tego dwie trzecie wywożono na Wschód. Kiedy nastąpił kryzys, złoto przeznaczone na tamten rynek zostało w Polsce — uważa Dariusz Godziebiewski.

Obecnie większość sprowadzanego złota zostaje w sklepach.

— Przez polski rynek przechodzi teraz około 400 kg złota miesięcznie. Z tego jednak tylko około 100 kilogramów znajduje nabywców — twierdzi Dariusz Godziebiewski.

Nadmierne zapasy obniżają rentowność branży. W dobrej kondycji są tylko duże sieci sprzedaży, zadowalające się niewielkim zyskiem przy stosunkowo dużym obrocie.