
Jednym z udziałowców tego przedsięwzięcia jest niemiecki gigant użyteczności publicznej, koncern E.ON. Poprzez swój fundusz emerytalny posiada pakiet 15,5 proc. udziałów w NS1 o szacunkowej wartości 1,1 mld EUR. Większościowy pakiet należy do rosyjskiego monopolisty, Gazpromu, zaś gazociąg stanowi główną trasę, przez którą rosyjski gaz płynie obecnie do Niemiec. Realizowane jest przez niego około 37 proc. niemieckiego importu gazu.
Pierwsza nitka gazociągu Nord Stream 1 została oddana do użytku w 2011 r., a druga w 2012 r. Gazociąg ten ma przepustowość na poziomie 55 mld m3, zaś “zawieszony” Nord Stream 2 miał ją podwoić i sprawić, że Niemcy stałyby się głównym hubem na Europę Zachodnią taniego, rosyjskiego gazu uderzając w Polskę i Ukrainę, jako dotychczasowe kraje tranzytowe rosyjskiego surowca.
E.ON wczoraj poinformował, że zaprzestaje zakupu nowych ilości gazu od spółek związanych z Gazpromem. Uprzedził równocześnie, że taka decyzja będzie oznaczało gorsze wyniki finansowe.
Już niejednokrotnie od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę, Rosja ostrzegała, że może odciąć dostawy gazu przez NS1.