Spec od piwnych marek

Mirosław Konkel
opublikowano: 2008-11-26 00:00

Bogusław Biszof to wyrazista postać, budzi kontrowersje. Ale Heineken właśnie jemu powierzył ekspansję swoich marek na świecie.

Przebojowy Polak wspiął się na szczyt globalnej struktury

Bogusław Biszof to wyrazista postać, budzi kontrowersje. Ale Heineken właśnie jemu powierzył ekspansję swoich marek na świecie.

Teraz Biszof odpowiada za rozwój portfolio koncernu Heineken w regionie Europy Środkowej i Wschodniej. Od grudnia będzie robił mniej więcej to samo, tyle że na skalę światową. Czy stanie na wysokości zadania? W Polsce odnosił sukcesy, gdy pracował w Kompanii Piwowarskiej, dość wspomnieć kampanię reklamową "Lech — piwo po godzinach". Albo akcję flagową Browarów Tyskich dla kibiców reprezentacji Polski.

Z dyplomacji w biznes

Za młodu Bogusław Biszof marzył o karierze dyplomaty. Na przełomie lat 80. i 90. przeszedł nawet serię specjalistycznych egzaminów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (MSZ). Zaliczył też staż na Uniwersytecie w Stanfordzie. Ale po powrocie z Ameryki i rocznej pracy w MSZ stwierdził, że administracja nie jest dla niego. Razem z kolegami z poznańskiej Akademii Ekonomicznej, której jest absolwentem, założył jedną z pierwszych w Polsce firm konsultingowych.

— Przypadł mi w udziale marketingowy fragment firmy. W ciągu trzech lat zetknąłem się z najróżniejszymi branżami i miałem możliwość uczestniczenia w licznych restrukturyzacjach — wspomina Bogusław Biszof.

Później trafił na siedem lat do Kompanii Piwowarskiej (na początku: Lech Browary Wielkopolski). Dzieli ten czas na trzy etapy. Pierwszy — to budowa struktur marketingu i sprzedaży oraz porządkowanie portfela, na który składało się ponad 30 marek. Drugi — wejście do firmy Browarów Południowoafrykańskich SAB. Faza trzecia przypadła na okres, gdy SAB i Kulczyk-Holding kupiły wspólnie udziały w Browarach Tyskich, a potem nastąpiło połączenie z browarem w Tychach.

— Fuzja oznaczała dla mnie tworzenie nowego portfela marek i zarządzanie nim — mówi menedżer.

Miłośnik zmian

Kolejnym ważnym zadaniem, którego się podjął, było reformowanie marketingu i sprzedaży w Telekomunikacji Polskiej (TP).

— Jako dyrektor pionu komunikacji próbowałem zmienić wizerunek TP — z ociężałego kolosa w nowoczesną firmę, otwartą na potrzeby klienta — mówi Bogusław Biszof.

W 2005 r. nieoczekiwanie wrócił do Kompanii Piwowarskiej. Tym razem pracował w niej niecałe trzy lata. Zrezygnował, bo — jak twierdzi — zobaczył, że zarząd nie ma woli wprowadzania koniecznych zmian.

— Kierownictwu wystarczało to, że firma dobrze zarabia. A mnie nie interesowało odcinanie kuponów od dotychczasowych osiągnięć — mówi menedżer.

Myślał o przejściu do innej branży. Ale oferta, którą pod koniec ub.r. złożył mu Heineken, była dla niego zbyt atrakcyjna, żeby ja odrzucić.

Bogusław Biszof pnie się w górę, co oznacza, że jest skuteczny. Ale nie wszystkim odpowiada jego styl działania. Przykład? Jakub Bierzyński, dyrektor zarządzający Omnicom Media Group (OMG), twierdzi, że nie umie on inspirować, a sztukę motywowania myli z ciągłym krytykowaniem współpracowników.

— Negatywne podejście często przynosi rezultaty, ale z takimi menedżerami mi nie po drodze — oświadcza szef OMG.

Biszofem nie jest zachwycony także jeden z jego dawnych podwładnych w Kompanii Piwowarskiej, który wolał zachować anonimowość. Zapamiętał go jako osobę, która robi sobie świetny PR i doskonale umie się wysławiać.

— Niestety, błyskotliwość, elokwencja i osobisty marketing nie zawsze idą w parze z profesjonalizmem — ubolewa nasz rozmówca.

Więcej niż kibic

Biszof przez ostatni rok urzędował w Wiedniu. Za kilka dni przeniesie się do Amsterdamu, ale nie na stałe. Przynajmniej na razie. Zapowiada, że po zmianie stanowiska jego tryb życia specjalnie się nie zmieni. W tygodniu ma odwiedzać oddziały Heinekena rozrzucone po świecie. Ale weekendy chce, jak dotąd, spędzać w Polsce. Głównie w Warszawie, gdzie mieszka. A raz na dwa, trzy tygodnie w Poznaniu — z córką. W Wielkopolsce ma działkę, na którą od czasu do czasu zaprasza znajomych i przyjaciół z dawnych lat.

Bogusław Biszof przyznaje, że czasem ma dość lotnisk i samolotów. Ale podróże mają dla niego jeden ważny plus — pozwalają nadrobić zaległości w lekturze. Z czasów pracy w MSZ pozostało mu zainteresowanie polityką międzynarodową. Lubi czytać o tym, co i dlaczego dzieje się na świecie.

— Ta wiedza jest fantastycznym punktem wyjścia do zrozumienia rynków poszczególnych krajów i mentalności moich biznesowych partnerów — tłumaczy menedżer.

Inne jego hobby to piłka nożna, koszykówka i żużel. Jest zapalonym kibicem. Nie opuści żadnych ważnych zawodów, niekoniecznie rangi międzynarodowej. Pasja ta — jak podkreśla — ma przełożenie na marketing sportowy, który jest częścią jego obowiązków.

— Ważne, by między pracą i sprawami prywatnymi było jak najwięcej punktów stycznych — zdradza swoją prostą receptę na życie Bogusław Biszof.

Mirosław

Konkel