Przez ostatnie tygodnie złoty tracił na wartości do dolara, a względem euro i franka kurs pozostawał stabilny. To była sytuacja nietypowa, ponieważ zazwyczaj jeśli dolar się umacniał, względem złotego umacniało się także euro.
Wszystko wróciło jednak do normy, wyraźne osłabienie naszej waluty doprowadziło kurs EUR/PLN do poziomu ponad 4,2 zł, a CHF/PLN do ponad 3,51 zł. Na światowych rynkach nastroje się popsuły po tym, jak dane makro z Europy nie sprostały oczekiwaniom, zakładającym ożywienie w gospodarce. Niepokój pogłębiły niekorzystne wieści z rynków azjatyckich oraz prognozy spadku sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych. Inwestorzy pozbywają się akcji, obligacji i walut rynków wschodzących, a kupują aktywa denominowane w dolarze.
— Nerwowa sytuacja na rynkach światowych powoduje dalsze osłabienie polskiej waluty. Zbyt długo nie chcieliśmy tracić optymizmu — mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. Inwestorzy w Europie długo liczyli na to, że w razie problemów Europejski Bank Centralny przyjdzie z odsieczą. Niestety, prezes banku Mario Draghi mgliście zapewniał o „niekonwencjonalnych działaniach”. A Fed nie spieszy się z podnoszeniem stóp procentowych.
— Na rynku brakuje odważnych, który próbowaliby wykorzystać sytuację dolara. Negatywny sentyment i obawy związane z powrotem recesji w Europie, a do tego niepewność co do zachowania Fedu i EBC zaważą na kursie złotego, na pewno mu nie pomagając — mówi Konrad Białas, analityk z TMS Brokers.
W złotego uderza to, że w momentach niepewności kapitał ucieka w pierwszej kolejności z rynków wschodzących. Rozczarowujące dane z wielu rynków mogą wywołać niekontrolowaną panikę, a jeśli EBC pozostawi sytuację samej sobie, złoty dalej będzie tracił.
— Jeśli EBC podejmie działania i uspokoi sytuacje w Europie, osłabienie złotego powinno się zatrzymać, a nawet możemy zanotować lekkie umocnienie — dodaje Przemysław Kwiecień. — W momencie rynkowego chaosu i niepewności kapitał zawsze ucieka do bezpieczniejszych aktywów. Mimo że polska gospodarka ma mocne fundamenty, to jednak w tym przypadku strach jest silniejszy od zaufania — przekonuje Konrad Białas.