Food3, Natural Profits, a może Cappuccino — instytucje finansowe kuszą klientów nowymi możliwościami pomnażania oszczędności. Inwestować można w drzewa kakaowców na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w szyby naftowe w Arabii Saudyjskiej czy w kopalnie złota w Afryce Południowej. Magia surowców działa. Produkty oparte na nich przyciągają nowych klientów jak magnes. Nic dziwnego. Złoto dało zarobić w ubiegłym roku 39 proc., ropa naftowa — 65 proc., a pszenica — aż 99 proc.
W ostatnich miesiącach krajowi inwestorzy przekonali się na własnej
skórze, że wzrosty nie trwają wiecznie. Ile potrwa jeszcze hossa surowcowa?
Analitycy są podzieleni. W najbliższych miesiącach większego zagrożenia jednak
nie widzą. Inwestorzy chętnie inwestują w surowce kapitał, który wycofali z
rynku akcji. Dopóki indeksy giełdowe się wahają, inwestorzy będą zapewne dalej
wybierać stabilniejsze złoto czy ropę naftową. Niektórzy analitycy ostrzegają
jednak, że gdy burza w USA ucichnie, inwestorzy przerzucą się na papiery z Wall
Street.
Potwierdzają to analitycy Bespoke Investment Group. Na podstawie prognoz
zebranych przez agencję Bloomberg ostrzegają, że boom na rynku surowców może się
skończyć. Ich zdaniem, na koniec 2008 r. większość surowców będzie tańsza niż na
początku. Najbardziej w tym roku stracą ołów (-33 proc.), pszenica (-29 proc.)
czy złoto (-15 proc.). Nawet jeśli te pesymistyczne prognozy się nie sprawdzą,
decydując się na kilkuletnią inwestycję w surowce, trzeba się liczyć, że ceny
produktów będą mocno się wahać. A to oznacza, że ryzyko takich inwestycji jest
bardzo wysokie. Niektórzy analitycy przestrzegają, że w przypadku surowców,
których ceny wzrosły najbardziej, ryzyko jest już wyższe niż w przypadku akcji.
Na co postawić – złoto, zboża, czy ropę naftową?
ZŁOTO
Inwestorzy najchętniej kupują złoto, gdy rośnie ryzyko na rynkach
akcji. Z taką sytuacją mamy do czynienia od połowy zeszłego roku. Rynki akcji
szaleją, zatem gracze w poszukiwaniu bezpiecznej przystani wykupują metale
szlachetne. Nie dziwi zatem, że w 2007 r. cena tego kruszcu skoczyła o 39 proc.
Dla porównania w 2006 r. złoto wzrosło o 22,95 proc., a rok wcześniej o 18,02
proc. Warto także zauważyć, że kurs metalu jest ujemnie skorelowany z wartością
amerykańskiego dolara. Oznacza to, że gdy dolar traci, złoto drożeje. Inwestorzy
kupują złoto, żeby ich kapitał nie tracił na wartości w stosunku do innych
walut. Lokowanie w szlachetne kruszce skutecznie przeciwdziała tej deprecjacji.
PSZENICA
Pszenica w 2007 r. drożała najszybciej — aż 99
proc. Inne zboża także wystrzeliły. Soja zyskała 72 proc. Tuż za nią uplasował
się ryż (wzrost o 60 proc.). Najwolniej drożała kukurydza (23 proc.). W
poprzednich latach ceny pszenicy rosły o 48 proc. (w 2006 r.) i 10 proc. (w 2005
r.). Duży wzrost cen ma związek z rosnącą populacją na ziemi i zmieniającymi się
gustami. Dobrym przykładem jest czekolada, która bije ostatnio rekordy
popularności w Indiach. To drastycznie winduje zapotrzebowanie na kakao. Trzeba
jednak pamiętać, że drzewo kakaowca rośnie przez 7 lat. Zatem w najbliższych
latach cena czekolady może rosnąć z powodu wzmożonego zapotrzebowania na ten
słodki afrodyzjak.
ROPA NAFTOWA
W ostatnich miesiącach ceny ropy naftowej
biły rekordy co kilka dni. Przebiliśmy psychologiczne 100 USD za baryłkę. Wielu
analityków twierdzi, że cena tzw. czarnego złota będzie jeszcze rosła. Tylko w
2007 r. kurs surowca skoczył o 65 proc. Rok wcześniej — 0,01 proc., a w 2005 r.
— 40 proc. Duża zmienność odzwierciedla ryzyko związane z podażą. Większość złóż
jest na Bliskim Wschodzie i w Rosji. Duża niestabilność geopolityczna tych
regionów wywołuje nerwowość inwestorów. Do tego dochodzi dynamiczny wzrost
gospodarczy w Chinach, które mają energochłonną gospodarkę. Groźba recesji w USA
chłodzi jednak popyt na ropę. Nie zmienia to faktu, że na rynku nadal przeważają
kupujący.