Jeśli w ekspresowym tempie wiceminister skarbu nie powoła grupy węglowo koksowej, straci pracę.
Premier Jarosław Kaczyński, podczas wczorajszej wizyty w kopalni Bobrek w Bytomiu zapowiedział, że jeśli do 17 września (najbliższy poniedziałek), sprawa utworzenia grupy węglowo-koksowej nie zostanie doprowadzona do końca, to Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu, zostanie odwołany ze stanowiska.
Rzecz w tym, że przez dwa lata wiceminister nic nie zrobił, aby skonsolidować dwie koksownie: Zabrze i Wałbrzych z Jastrzębską Spółką Węglową (JSW), która z kolei posiada 88 proc. udziałów w Koksowni Przyjaźń (KP).
Lech Kaczyński, podczas kampanii prezydenckiej był z wizytą w Koksowni Przyjaźń. Zapowiadał wówczas utworzenie grupy. Wtedy wydało się, że deklaracje szybko zostaną spełnione. Zwłaszcza, że wszystko było przygotowane (przez rząd SLD). Brakowało jedynie podpisu ministra skarbu. Jednak kiedy sprawy przejął wiceminister Szałamacha, wszystko zaczęło się komplikować. Miał pomysł połączenia Zabrza i Wałbrzycha, a następnie wprowadzenie skonsolidowanej firmy na warszawską giełdę. Tymczasem rząd w przyjętej 31 lipca strategii górnictwa, zobowiązał się do utworzenia grupy. Czas goni, ponieważ z końcem września tracą aktualność wyceny koksowni.
Grupę węglowo-koksową mają tworzyć trzy koksownie, JSW, kopalnia Budryk oraz Polski Koks. Jej sprzedaż roczna będzie sięgać około 8 mld zł, a pracować w niej będzie 24 tys. osób.