Szejnfeld ukręci lepszy bat na urzędników

Jarosław Królak
opublikowano: 2008-12-18 00:00

Adam Szejnfeld obiecuje większą odpowiedzialność urzędników łamiących prawo i niszczących firmy. Czy strach zajrzy urzędnikom w oczy?

Odpowiedź wiceministra gospodarki na postulaty "Pulsu Biznesu"

Adam Szejnfeld obiecuje większą odpowiedzialność urzędników łamiących prawo i niszczących firmy. Czy strach zajrzy urzędnikom w oczy?

7 stycznia Sejm rozpocznie prace nad projektem Platformy Obywatelskiej (PO) wprowadzającym finansową odpowiedzialność urzędników wydających bezprawne decyzje uderzające w przedsiębiorców.

Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki, zapewnia, że weźmie pod uwagę przedstawione w "PB" krytyczne wobec projektu opinie biznesu oraz Sądu Najwyższego (SN).

— Jestem otwarty na zmiany poszerzające i przyspieszające odpowiedzialność złych urzędników. Jednak należy bardzo uważać z tym przykręcaniem śruby, aby nie sparaliżować pracy administracji — mówi wiceminister.

Krąg podejrzanych

PO twierdzi, że wreszcie skończy się urzędnicza samowola i gnębienie firm przez biurokratów. Projekt zaraz po Nowym Roku przejdzie w Sejmie pierwsze czytanie.

Zakłada on, że urzędnik zapłaci nawet 40 tys. zł kary, jeżeli na skutek rażącego naruszenia przez niego prawa skarb państwa musiał wypłacić odszkodowanie. Wtedy do akcji wkroczy prokurator i zbada winę urzędnika. Jeżeli uzna, że doszło do rażącego naruszenia prawa, to skieruje sprawę do sądu. Tę konstrukcję krytykuje Lech Gardocki, prezes SN. Uważa on, że karanie urzędników tylko za rażące naruszenia prawa tak bardzo zawęzi krąg odpowiedzialnych, że ustawa pozostanie martwa.

— Odpowiedzialność finansowa urzędników musi być poprzedzona całkowitą pewnością co do ich winy i popełnienia rażącego naruszenia prawa. A taką pewność daje wypłata odszkodowania przez skarb państwa. Wtedy nie ma żadnych wątpliwości. Za zwykłe naruszenia prawa powinna być odpowiedzialność dyscyplinarna, a finansowa za rażące naruszenia, czyli najjaskrawsze, kontrowersyjne, bulwersujące i brzemienne w skutki — tłumaczy wiceminister.

Dodaje jednak, że nie pominie zdania prezesa SN.

— Rozważymy objęcie reżimem ustawy szerszego zakresu naruszeń prawa przez urzędników — mówi Adam Szejnfeld.

Szybsze karanie

Projekt krytykują organizacje przedsiębiorców. Sama idea jest zgodna z ich oczekiwaniami, lecz obawiają się, że uzależnienie odpowiedzialności urzędnika od wypłaty odszkodowania oznacza, że ustawa bierze w obronę nie firmy, lecz interes państwa. Procesy odszkodowawcze zazwyczaj trwają latami, więc odpowiedzialność urzędników będzie znacznie odsunięta w czasie. Ponadto odszkodowań wypłaca się niewiele. W pierwszej połowie tego roku za błędy fiskusa państwo wypłaciło tylko 50 tys. zł (w 2007 r. — 2,4 mln zł, w 2006 r. — 405 tys. zł).

— Ustawa jest pisana w interesie państwa, ale pośrednio także w interesie firm. Jej celem jest przecież zapobieganie wypłatom odszkodowań z winy urzędników, a więc wydawaniu przez nich bezprawnych decyzji szkodzących firmom. Nie będę się jednak upierał, że odpowiedzialność urzędników ma się pojawić dopiero po wypłacie odszkodowania przez państwo. Nie wykluczam, że ją przyspieszymy w ten sposób, że cała procedura będzie ruszać z chwilą zasądzenia odszkodowania przez sąd — dodaje wiceminister Szejnfeld.

Jarosław Królak