Ok. 10.00 w Moskwie rubel odrobił część strat, ale nadal taniał o prawie 4 proc. wobec dolara, za którego trzeba było płacić 58,10 rubli. Za euro trzeba było płacić 69,50 rubli, co oznaczało spadek o 1,2 proc.
Władimir Miklaszewski, strateg w Danske Banku przekonuje, że nie widać wsparcia dla rubla w sytuacji spadku cen surowców, a także przesunięcia w portfelach inwestycyjnych z aktywów z rynków wschodzących na „dolarowe”. Analitycy firmy Tadition oceniają, rubel jest narażony na dalsze straty, bo brak pozytywnych oznak na „froncie geopolitycznym” i rośnie przekonanie, że ukraiński kryzys może potrwać jeszcze nawet kilka lat.
Rubel osłabł o 46 proc. w 2014 roku i był drugą najmocniej przecenioną walutą na świecie.