- Wystarczyła jedna informacja – że Tauron tnie inwestycje. Nic nowego, można się było tego spodziewać. Bez cięć Tauron zmierzał w kierunku złamania kowenantów bankowych. Dla inwestorów zagranicznych może to być ważny news – zauważa Krzysztof Kubiszewski, analityk Trigona.
Cięcia zapowiedział w środowym komunikacie Remigiusz Nowakowski, nowy prezes spółki. We wtorek zastąpił na tym stanowisku Jerzego Kurellę, odwołanego przez radę nadzorczą, zdominowaną przez przedstawicieli skarbu państwa.
„Dokładnie przeanalizujemy wszystkie prowadzone i planowane projekty inwestycyjne. Kluczowym elementem przy ocenie każdego projektu będzie jego efektywność. Nie wykluczamy więc modyfikacji dotychczasowego podejścia. Mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym zamrozimy niektóre projekty lub całkowicie z nich zrezygnujemy” – oświadczył Remigiusz Nowakowski.
Zapowiedział też oszczędności.
„W ciągu kilku tygodni zamierzamy ogłosić nowy program poprawy efektywności. Program będzie obejmować lata 2016-2018, a szacowane oszczędności w tym okresie wyniosą co najmniej 1 mld zł” – oszacował Remigiusz Nowakowski.
Inwestorzy to lubią, banki pewnie też. W umowach z bankami Tauron ma zapisany nieprzekraczalny wskaźnik zadłużenia na poziomie 3,5 (relacja długu netto do EBITDA). Zdaniem analityków, bez cięć nie byłoby to komfortowe. Tauron prowadzi właśnie potężne inwestycje w moce wytwórcze, m.in. w Jaworznie i Stalowej Woli, przygotowuje też inwestycję w Łagiszy.
Krzysztof Kubiszewski zauważa też, że środowy wzrost kursu można tłumaczyć efektem niskiej bazy, bo kurs Tauronu ma za sobą wielomiesięczne spadki. Zniżkował też we wtorek.
- Wtorkowe spadki były reakcją na to, że walne nie przegłosowało emisji akcji, kierowanej do skarbu państwa. Sądzę, że negatywna reakcja była przesadna, bo wpływy z tej emisji i tak nie miałyby wielkiego znaczenia dla budżetu Tauronu. Środowe wzrosty to po prostu odreagowanie zbyt silnych spadków – dodaje inny analityk, pragnący jednak zachować anonimowość.